Bisz / Radex – „Duch oporu” (recenzja)

Fascynująca nieoczywistość.

2019.10.07

opublikował:


Bisz / Radex – „Duch oporu” (recenzja)

fot. mat. pras.

Jeśli lubicie muzyczne podróże w nieoczywiste obszary dźwięków i słów – ta płyta jest dla was. Jeśli macie głowę i uszy otwarte na czasem szalone, czasem zaskakująco oczywiste, ale nigdy głupie połączenia stylistyczne – czym prędzej sięgnijcie po drugi album Radka i Jarka. Na „Duchu oporu” muzyk grupy Pustki i raper znany ze składu B.O.K. nie tyle bowiem przesuwają, a raczej wycierają – niczym gumką – granice muzyki popularnej. I robią to znakomicie!

Radek Łukasiewicz ma 38 lat, na koncie kilka płyt nagranych w różnych składach i konfiguracjach, z których najbardziej znane są Pustki – jeden z najlepszych rodzimych zespołów spod znaku alternatywnego rocka. Radek zagrał dobre kilkaset koncertów, ale jest też wziętym kompozytorem muzyki teatralnej i słuchowiskowej, a jego teksty śpiewają także m. in. Artur Rojek, Monika Brodka czy Piotr Zioła. Z kolei Jarek „Bisz” Jaruszewski skończył 35 lat i znany jest przede wszystkim z występów w hip-hopowym składzie B.O.K. Współpracował ponadto m.in. z takimi wykonawcami, jak: Miuosh, Vixen, Tau, Vienio, Sarius i wielu innych. W środowisku muzycznym klasyfikowany jest jako raper-poeta. W 2016 roku panowie połączyli siły i nagrali wspólny album „Wilczy humor”, który zachwycił krytyków, spodobał się słuchaczom, a obie grupy zaskoczył i zaintrygował niezwykłą mieszanką dźwięków i sampli oraz tekstów i rymów.

Ta wspólna artystyczna kooperacja była dla Bisza i Radexa niczym skok na głęboką wodę. Ale też nie zdarzyła się przypadkowo. Raczej zgaduję niż wiem, że zapalnikiem, modus operandi całego przedsięwzięcia był tu chyba Łukasiewicz, który już z niejednego muzycznego pieca chleb jadł – począwszy od popu, poprzez rock, aż do bardziej elektronicznych klimatów. O wiele bardziej odważny ruch wykonał Bisz. Artysta, który solowym „Wilkiem chodnikowym” i nagranym z B.O.K. „Labiryntem Babel” udowodnił, że znacznie wyrasta ponad krajową średnią rapową, również w kooperacji z Łukasiewiczem z łatwością odnalazł się w avant-popowej konwencji.

Tym fajniej, że przygodę zapoczątkowaną trzy lata temu udaną płytą i dobrymi singlami („Znak zapytania”, „Potlacz!”), duet kontynuuje dziś z chyba jeszcze lepszym efektem. Na wydanym właśnie „Duchu oporu” jeden z najbardziej oryginalnych rodzimych, okołohiphopowych projektów międzygatunkowych znów wychodzi poza utarte schematy muzyczne. I robi to fantazją i brawurą – płyta zawiera jedenaście eklektycznych utworów spojonych pieczołowitą produkcją. „Oto nasz wielowątkowy komentarz do stanu świata. Jest to swoisty dialog o współczesności, tego co w niej zachwyca, ale przede wszystkim co uwiera, od pułapek cyfrowej rzeczywistości po refleksję nad masową kulturą” – mówią twórcy.

Wielowątkowa muzycznie podróż przez połamane, czasami naprawdę trudne i wymagające skupienia rytmy „Duchu oporu” nigdy nie nudzi, a często intryguje. Te dźwiękowe „łamańce” powstałe na styku hip-hopu, altenatywnego popu i rocka, ale też muzyki elektronicznej i akustycznej ballady (jak w campowym „Oflajn”), bardzo przypomina mi niedawne, artystyczne poszukiwania grupy Evorevo, która również poszerza granice muzyki. Dorzućmy do tego kilka naprawdę przebojowych momentów (niemal popowe „Światło wody” i najbardziej liryczne tu „Zmienne prądy”) i mamy płytę, która nie od razu odkrywa wszystkie najlepsze karty, ale która drażni się ze słuchaczem . I pewnie dlatego nie wszyscy polubią ją od pierwszego… przesłuchania.

Ale to dobrze. Bo właśnie dopiero za którymś z kolei spotkaniem z nowymi utworami Bisza i Radexa zaczyna działać hipnotyczny czas ultratrudnego, a wręcz niemelodyjnego utworu tytułowego, który jakby chciał odstraszyć „niedzielnych słuchaczy” od tego albumu. Podobnie dopiero trzeci lub czwarty odsłuch „Marginesu” uświadomił mi, że Bisz brzmi tu jak… Kamil Pivot. No i te teksty, z których większość ma w sobie polot, którym zachwyca nas chociażby Łona. „Język jest impresją, co więdnie pod presją / Gdy masz opowiedzieć się po jednej ze stron / Chciałbym opowiedzieć siebie, bezstronnie / Czy mnie przyjmiesz bez uprzedzeń? nie sądzę / I co z tą naszą cechą dość słynną / Słowo, co za siebie mówi – gość-inność / Widzimy świat przez język, popatrz / Ślepniemy gdy nasze słowniki chudną w oczach / Słowo to niewinne wspólne dobro / A bywa podkładaną świnią, bombą / Gdy polskość niezgody więźnie w gardle / Ja bardzo przepraszam, pozwól że odkaszlnę” – rymuje Jarek w „Pokaż mi język” – utworze będącym częścią kampanii Naordowego Centrum Kultury „Ojczysty – dodaj do ulubionych”, której najnowsza odsłona poświęcona jest odpowiedzialnemu użyciu języka w sferze publicznej.

Posłuchajcie zresztą publicystycznych „Białych batut” czy równie gęsto wypełnionego słownymi zabawami singlowego „Lascaux”, a pokochacie ten odważny, mądry i przebojowy inaczej album – doskonały przykład na to, że przeciwieństwa nie tylko się przyciągają, ale również dają tak wspaniałe muzyczne i liryczne efekty jak „Duch oporu”.

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista:
1. Duch oporu
2. Białe batuty
3. Światło wody
4. Oflajn
5. Kość
6. Zysk albo śmierć
7. Margines
8. Zmienne prądy
9. Pokaż mi język
10. Lascaux
11. Koniec historii

Polecane