Banks – „Goddess”

Nie ma już słońca nad Kalifornią.

2014.09.13

opublikował:


Banks – „Goddess”

W kwestii muzyki Brytyjczycy mylą się bardzo rzadko. Spójrzmy na Sound Of…, sporządzany przez BBC doroczny ranking muzycznych nadziei. Tegoroczny zwycięzca Sam Smith spełnił wszelkie pokładane w nim nadzieje debiutując znakomitym albumem „In The Lonely Hour”. Sklasyfikowana na drugim miejscu Ella Eyre na płytę każe poczekać do przyszłego roku, ale każda nowość od niej przyprawia o szybsze bicie serca. I wreszcie Ona – last but not least – intrygująca Amerykanka o głębokim, niskim głosie i hipnotyzującym spojrzeniu – 26-letnia Jillian Banks. Ktoś powie, że to dużo jak na debiutantkę. Tylko… czy to ma jakiekolwiek znaczenie?

W podstawowej wersji znalazło się 14 utworów. To i tak o cztery za dużo, a co dopiero wersja deluxe zawierająca aż 18 ścieżek. Już po pierwszym przesłuchaniu łatwo wytypować kilka piosenek do odstrzału: „Stick” – nie dość, że najdłuższa na płycie, to jeszcze najbardziej monotonna; „Warm Water”, przy której – mimo „warm” w tytule – temperatura ani drgnie; czy wreszcie „And I Drove You Crazy” z powtarzanymi do znudzenia słowami z tytułu.

„Goddess” to połączenie premierowego materiału z piosenkami znanymi z wcześniejszych EP-ek. Niby pójście na łatwiznę, ale z drugiej strony dobrze, że choćby fantastyczne „Waiting Game” dostało szansę wybrzmienia z CD (albo jeszcze lepiej – z analoga), zamiast „kisić się” w mrocznych odmętach twardego dysku.

W głosie Banks miejscami słychać bezradność, może nawet desperację. Nowoczesny soul spod znaku „Goddess” w warstwie muzycznej bliski jest płycie „Mirrorwriting” Jamiego Woona. Podobieństw znajdziemy więcej – zarówno Jamie jak i Jillian potrafią przykryć chłodne, minimalistyczne podkłady dodatkową warstwą szronu (u Banks będzie to np. w „This Is What It Feels Like”). Z drugiej strony oboje potrafią rozpalić słuchacza do czerwoności, choć każde z nich wykorzystuje do tego inne środki wyrazu. O ile Woon ma wysoki i delikatny głos, o tyle Banks można postawić na przeciwległym biegunie – mocny, niski i piekielnie zmysłowy wokal Jillian dodaje jej bólowi autentyzmu. Właśnie bólu i cierpienia jest tutaj najwięcej. Jeśli wydaje się Wam, że młodzi ludzie skąpani w kalifornijskim słońcu nie mają problemów, Banks wyprowadzi Was z błędu. Szybko i brutalnie.

Szkoda, że wokalistka tak rzadko sięga po „żywe” instrumenty. Pełna uroku akustyczna ballada „Someone New” to jeden z najjaśniejszych punktów „Goddess”. Podobnie zagrany na pianinie „You Should Know Where I`m Coming From”, w którym Jillian popisuje się umiejętnościami wokalnymi. Nie można było pójść właśnie w tę stronę? Wlać do tej aspirującej przecież do miana soulowej płyty odrobiny więcej… soulu? Na tle dość jednorodnych, posępnych piosenek wyróżnia się jeszcze rozbujane „Beggin For Thread”.

Amerykanka na razie jedynie aspiruje do miana tytułowej „Bogini”, ale jest na dobrej drodze, by z czasem się nią stać. Podobnie jak początkujący superbohaterowie z kart komiksów, nie do końca świadomi swoich mocy, Banks potrafi zbłądzić. Może pod okiem Charlesa Xaviera rozwijałaby się lepiej niż w towarzystwie produkujących „Goddess” Sohna, Ala Shuxa czy Tima Andersona.

Banks – „Goddess”

Harvest/Universal

1. Alibi

2. Goddess

3. Waiting Game

4. Brain

5. This Is What It Feels Like

6. You Should Know Where I`m Coming From

7. Stick

8. Fuck Em Only We Know

9. Drowning

10. Beggin For Thread

11. Change

12. Someona New

13. Warm Water

14. Under The Table

Bonusy w wersji deluxe:

15. And I Drove You Crazy

16. Fall Over

17. Before I Ever Met You

18. Bedroom Wall

Tagi


Polecane