W wywiadzie, który prezentujemy poniżej Tede przyznaje, że nie zdarza mu się sięgać po swoje stare płyty. Nie słucham kawałków ze „S.P.O.R.T.-u” czy „Nastukafszy…”. Niektóre kawałki gram, takie jak „Drin” czy „Wielkie joł”. To już jakieś hymny i one będą zawsze ze mną. Kawałek „Drina goni drin” (utwór nosi tytuł „Drin za drinem” – przyp. red.) gram na koncertach, ale słyszałem go z 10 lat temu – mówi Kubie Głogowskiemu TDF.
Sprawdź też: Tede & Sir Michu – „Vanillahajs” – recenzja Karola Stefańczyka.