foto: P. Tarasewicz
Zaledwie doba wystarczyła, by z Asfalt Shopu zniknął cały nakład boksu „Marmur”. Wprawdzie do sprzedaży trafiło zaledwie 500 egzemplarzy wydawnictwa, więc można powiedzieć, że to żaden sukces. Zaznaczmy jednak, że mówimy o wydawnictwie winylowym, a ten nośnik mimo stale rosnącej popularności wciąż jest w niszy. Ponadto wydawnictwo nie należało do najtańszych na rynku, bowiem wyceniono je na 299 PLN.
Płyty zostały zapakowane w elegancki box, wewnątrz którego znajdą się dwa czarne winyle oraz szereg gadżetów inspirowanych motywem przewodnim albumu, czyli fikcyjnym trójmiejskim hotelem Marmur.
– Klucz ze stylową zawieszką otwiera drzwi do hotelowego pokoju, w którym można się rozgościć zakładając wygodne kapcie, odświeżyć używając zapachowego mydła oraz otrzeć pot z czoła tamtejszym ręcznikiem. Wszystko prosto z luksusowego boksu. W Hotelu Marmur oczywiście można liczyć na prywatność, dlatego do boksu została dołączona także stosowna zawieszka na klamkę. Całości dopełnia oficjalna kartka poczty hotelowej oraz stylowe powitanie. Wszystkie materiały zostały ozdobione oryginalnym logotypem, a niektóre z nich nawet haftem – opisuje zawartość Asfalt Records.
Za projekt i identyfikację wizualną wydawnictwa odpowiada Forin, który opisuje swoje dzieło w następujący sposób: – Tym projektem starałem się przeskoczyć poprzeczkę, którą sobie wysoko zawiesiłem w momencie tworzenia okładki O.S.T.R. „W drodze po szczęście”. Projektowanie nudnych wydawnictw nie przynosi mi frajdy. Jak to mówi Tytus, cieszy się, że najlepsze projekty zawsze zostawiam dla Asfalt Records. Może coś w tym jest, a może po prostu zawsze daje mi wolność w projektowaniu? Forin Studio zaprasza do Hotelu Marmur.
Taco wraca do formy
Od czasu premiery „Marmuru” Taco zdążył już wydać „Szprycer”, album „Soma 0,5 mg” nagrany wspólnie z Quebonafide oraz tegoroczny krążek „Cafe Belga”. To ostatnie wydawnictwo jest najciekawszą spośród wymienionych pozycji. Dawid Bartkowski recenzując materiał na naszych łamach, pisał o nim: – Czas spędzony z „Café Belga” nie jest czasem straconym, co już jest wielkim plusem, bo tego nie można było powiedzieć o większości jego numerów nagranych po „Umowie o Dzieło”. (…) Niech ten 2018 cię jeszcze nie wykańcza, bo złapałeś formę.