Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Fani Filipka często utyskują na stosunkowo nieduże liczby wykręcane przez rapera na YouTube czy w serwisach streamingowych. Co ciekawe sam artysta zdaje się tym aż tak nie przejmować, podkreślając, że nie nagrywa dla masowej publiczności i zamiast tego woli mieć grono oddanych fanów.
Choć raper jest już na scenie od niemal dekady, do tej pory nie otrzymał żadnego sprzedażowego wyróżnienia ZPAV-u. Teraz to się zmienia – Filipek i wytwórnia QueQuality poinformowali wczoraj, że „Następny do piekła” pokryło się złotem. Artysta pokusił się w związku z tym o kilka zdań refleksji.
– Pamiętam jak bardzo kiedyś nieosiągalną rzeczą była dla mnie złota płyta. Dzisiaj po prawie trzech latach, dostałem informację, że „NDP” zostało złote, według kryteriów ZPAV-u i mam prawo to ogłosić. Zawsze jak zapowiadam jakieś swoje nowe numery, robię Q/A, czy jestem gościem w podcastach/wywiadach, gęba mi się nie zamyka lub klawiatura płonie, teraz jest mi trochę ciężej.
Dużo czasu minęło od tej płyty, bardzo dużo się zadziało w moim życiu od tamtego czasu, mam wrażenie również, że z wieloma kolegami z tamtych lat poszedłem osobną ścieżką muzycznie. Gdy myślę o tej płycie, to przypomina mi się ostatni rok na studiach, gdy zapie***lałem pociągiem do Zabrza na wieczorną sesję w studio, śpię w drodze powrotnej, a na 8.00 mam normalne zajęcia. Tak samo było z drogą do Poznania, bo nagrywałem ją w dwóch różnych miastach. Zawsze to trzeba było jakoś łączyć, rozum i serce. Yin i Yang.
Niby wiele dróg życiowych, związanych z presją społeczeństwa, ale tak naprawdę tylko jedna, której pragnąłem. Nie myślałem wtedy, że robię coś dużego, coś co siądzie, robiłem po prostu to, do czego podświadomie czuje, że zostałem stworzony. Do muzyki. I teraz mam nagrodę. Zawsze uczono mnie skromności, z domu, ze szkoły. Żeby się nie unosić, żeby przyjmować cierpliwie krytykę, robić kolejne projekty, jeżeli to ci sprawia największa przyjemność. Przez to czasami ludziom wydaję się zwykły, cichy, normalny, bez przebicia. Sympatyczny, ale są od niego ciekawsi. Bo dzisiaj trzeba być trochę pajacem, trochę grać, a, że coraz więcej osób to robi, to i większe grono uspokoi nasze sumienie, mówiąc „czym ty się przejmujesz?”. U mnie w klipach nie ma drogich zegarków, pozerki, atrap pistoletów, kodeinowych dziwolągów. Mi to nie imponuje. Jesteśmy normalni, nasi odbiorcy też. A tym wszystkim, którzy mówią, że dziś takiego rapu już nikt nie słucha, mogę powiedzieć choć raz – nieprawda. Tu macie dowód, że jest inaczej. Jest lub było. Bo ja wciąż mam ambicje, ciągle ogromne plany i prze***anie wielką motywację. Stay tuned.
Dziękuje wytwórni oraz wszystkim osobom, które zaangażowały się w ten projekt razem ze mną – napisał artysta.
Przypominamy, że w tym roku na rynek trafi nowe wydawnictwo Filipka – „Gra na emocjach II”.
Wyświetl ten post na Instagramie