#CGMpoleca: Jessie Reyez – szczera aż do bólu

W dniu premiery albumu Jessie przyglądamy się jej dotychczasowej karierze.

2020.03.27

opublikował:


#CGMpoleca: Jessie Reyez – szczera aż do bólu

Jessie Reyez, jedna z ofiar Fishera fot. Philip Harris

Poznajcie jedno z najciekawszych odkryć muzycznych początku 2020 roku! Oto Jessie Reyez – Kolumbijka z kanadyjskim paszportem i charakterystycznym głosem, dzięki któremu w ekspresowym tempie podbiła serca słuchaczy i listy przebojów. Tym, co jednak najbardziej odróżnia 28-letnią wokalistkę od innych, równie utalentowanych debiutantek, jest nieprawdopodobna wręcz szczerość w jej autorskich piosenkach i charyzma, z jaką wykonuje je w studiu i na scenie. Jeśli potrzebujecie czegoś, co doda wam otuchy w tych ciężkich dniach, to posłuchajcie najnowszych utworów Jessie. Znajdziecie je na debiutanckim, pełnometrażowym albumie „Before Love Came To Kill Us”, który ukazał się 27 marca.

Jej przygoda z muzyką zaczęła się w domu – to częsty scenariusz w przypadku wielu utalentowanych samouków i samorodków. Grania na gitarze uczył ją tata, a śpiewała odkąd pamięta. Nic dziwnego, że pierwsze utwory zaczęła pisać w szkole średniej w Toronto, gdzie urodziła się w rodzinie kolumbijskich emigrantów. Sama ma obywatelstwo kanadyjskie, ale swobodnie mówi po hiszpańsku i otwarcie przyznaje się do swojego pochodzenia – jak choćby w skicie „Colombian King & Queen” z pierwszej epki „Kiddo”.

Jej debiutanckie wydawnictwo z 2017 roku zwróciło uwagę zarówno fanów, jak i mediów na latynoskę, która przypomina sposobem śpiewania Się, a porusza się i czesze niemal jak Amy Winehouse. Taką samą emocjonalność na granicy ekshibicjonizmu można było znaleźć w tekstach nieznanej do tej pory wokalistki, która już na początku kariery postawiła sprawę jasno: albo gram na własnych zasadach, a wy akceptujecie mnie taką, jaka jestem (szczera), albo nic z tego (czyli kontraktu). Na szczęście w wytwórni Republic Records pracują na tyle mądrzy i otwarci producenci, więc dali Jessie zielone światło. A ona odpłaciła im jednymi z najlepszych małometrażowych debiutów spod znaku R&B i urban music. Mało kto ma również tyle odwagi i – w pewien sposób uroczej – bezczelności, co ona. W końcu nie każdy odważyłby się otworzyć swoje pierwsze wydawnictwo utworem zatytułowanym… „Fuck It”.

Znajoma Calvina i Eminema

Świetne przyjęcie „Kiddo” przez krytyków i media zaowocowało ponownym i szybkim wejściem Jessie do studia. Nie była już anonimową artystką, bo wspomniana epka dała jej przepustkę do świata popowego i hiphopowego showbiznesu. Nie tylko bowiem można ją było usłyszeć w dwóch utworach z najnowszego albumu Eminema „Kamikaze” (2018), czyli „Nice Guy” i „Good Guy”, ale współpracowała również z Calvinem Harrisem i Samem Smithem przy singlu „Promises”, a z tym pierwszym napisała wspólnie hit „One Kiss”, który zaśpiewała Dua Lipa.

Sprawdź też: recenzujemy „Gigaton”, nowy album Pearl Jamu

W tym samym roku wystąpiła na gali MTV Video Music Awards, a wreszcie zaprosiła do studia Kehlani i Normani, z którymi nagrała remiks kawałka „Body Count”. Sesję nagraniową drugiej epki rozpoczynała z 230 mln streamów na liczniku oraz wielkim komfortem bezpieczeństwa i pewnością, że jej kariera nie tylko zmierza w dobrym kierunku, ale wręcz przyspiesza. „Being Human in Public” ukazała się w październiku 2018 roku i potwierdziła, że mamy do czynienia z wielkim talentem muzycznym. „Jej głos jest przepełniony szczerością i emocjami. Musisz po prostu stanąć i wysłuchać każdego słowa” – pisał BUZZFEED, a W MAGAZINE rozwijał ten komplement ogłaszając: „Podobnie jak w piosenkach Amy Winehouse, u Jessie słychać szczerość ściskającą za gardło”. Najdalej w komplementach poszedł dziennikarz TIME’a, który napisał: „Nikt nie brzmi tak jak Jessie Reyez”.

Pyskata i utalentowana

Sześć premierowych kompozycji i jeden remiks na drugiej epce Kolumbijki zrobiły niemałe zamieszanie na scenie nowego R&B – głównie dzięki bezprecedensowym, może nawet nieco wulgarnym tekstom. Jak ten z utworu o wszystko mówiącym tytule „Fuck Being Friends”:

My pussy beat better then my heart do?
Boy, please, you ain’t blind, you a smart dude
So why you pussy-footin’ on this part two?
Know, you didn’t come here just to argue
You still love me, oh, oh, oh
Yeah, you stuck, why play dumb?
You still love me, oh, oh, oh, yeah
Why you worried if your friends blowing me up tryna fuck me?

Ostro, prawda? Zwłaszcza jak na mainstreamową scenę miejskich brzmień powstałych na skrzyżowaniu R&B, nowego soulu, alt-folku i hip-hopu. Pyskata i nie przebierająca w słowach artystka zaskoczyła też świetną i nowocześnie wyprodukowaną muzyką. Choć media zwróciły również uwagę na mocny feministyczny przekaz tekstów pyskatej dwudziestoparolatki. – „Being Human in Public” łączy zewnętrzny ogień i wewnętrzny spokój pochodzącej z Toronto artystki. Reyez dba, by jej twórczość była tak szczera, jak to możliwe, przy zachowaniu prostoty przekazu. EP-ka jest doskonałą manifestacją wartości i przekonań wokalistki” – obwieścił VIBE.

Warto wspomnieć, że wydawnictwo nominowane zostało do Grammy w kategorii Best Urban Contemporary Album.

Łzy rozpaczy i szczęścia

W 2019 rok Jessie koncertowała, pisała nowe utwory i zbierała materiał na debiutancki longplay. Wzięła też na warsztat klasyk „Crazy” z repertuaru Patsy Cline i zaśpiewała go w swój własny sposób. Nowa płyta była gotowa na początku tego roku, a w styczniu Reyez opublikowała promocyjny singiel „Love in the Dark” – utwór opowiadający o wspieraniu ukochanej osoby, dawaniu jej siły, a wszystko przy akompaniamencie monumentalnej i podnoszącej na duchu melodii. „Piosenka powstała w bardzo smutnym momencie mojego życia. Pamiętam do dziś ten płacz. Mam nadzieję, że słuchacze dostrzegą wrażliwość w tej piosence” – mówi Reyez, która zaskoczona świetnym przyjęciem singla zdecydowała się wydać album „Before Love Came to Kill Us” w marcu 2020 roku.

Wokalistka długo jednak biła się z myślami, czy nie przełożyć premiery z powodu… epidemii koronawirusa. „Jeśli wydamy to teraz, a świat się skończy, będę mogła powiedzieć, że moja sztuka przynajmniej była autentyczna” – napisała artystka w oświadczeniu. „Mam mieszane uczucia. Całym zamysłem tego albumu było stworzenie czegoś, co sprawi, że ludzie zaczną myśleć o śmiertelności. Teraz to wszystko wydaje się motywem przewodnim wydarzeń, które dzieją się na całym świecie. Zasięgnęłam języka u kilku osób i większość mówiła: „wydawaj”. Włożyłam w tę płytę dosłownie wszystko, nawet raz doprowadziłam do odwołania preorderu, aby zmienić kilka rzeczy, bo traktuję ten projekt z pasją i dumą. Nie chodziło mi o zadowolenie wytwórni czy menedżerów, ale moje” – dodaje Kolumbijka.

Sprawdź też: Nine Inch Nails wydali dwa albumy i udostępnili je fanom za darmo

Na jej albumie, który ukazał się 27 marca, znalazł się m.in. duet z Eminemem („Coffin”) i 13 innych utworów opowiadających o miłości, stracie i życiowych perturbacjach. Wśród nich jest m.in. kolejny singiel „Ankles”. To emocjonalny, surowy hymn o rozstaniu, utwór dodający siły. Wokalistka udostępniła również singiel „Love in the Dark” w remiksie Dzeko. A oryginalna wersja utworu przekroczyła już 15 mln streamów na całym świecie.

Niedawno Jessie Reyez była gościem „The Daily Show with Trevor Noah”, w którym opowiedziała o podstawie inspiracji do komponowania: „Kiedy jesteśmy świadomi, że w życiu są wzloty i upadki, czerń i biel, momenty lepsze i gorsze, wtedy nawet smutne piosenki mają w sobie coś radosnego, a miłosne – odrobinę smutku. Wiesz, że miłość nie trwa wiecznie, bo nikt nie wydostaje się z niej cały” – mówi wokalistka, która zaprasza nas do swojego nieco pokręconego emocjonalnie, ale na pewno bardzo szczerego świata.

Skorzystacie z takiego zaproszenia?

Artur Szklarczyk

Polecane