foto: mat. pras.
Kiedy John Frusciante poinformował Red Hot Chili Peppers, że chciałby wrócić do składu, pewnym stało się, że w zespole zabraknie miejsca dla Josha Klinghoffera. Muzyk spędził z Red Hotami dekadę, zastępując w 2009 Fru i jednocześnie będąc przez niego namaszczonym na nowego gitarzystę.
Zespół nagrał z Klinghofferem dwa albumy – „I’m With You” i „The Getaway”. Mimo znakomitych momentów obu krążkom daleko jednak do arcydzieł. Słuchacze liczyli na to, że powrót Frusciante pomoże odwrócić passę i nawiązać do czasów świetności grupy. Niestety, oba ubiegłoroczne albumy – „Unlimited Love” i „Return of the Dream Canteen” nie spełniły pokładanych w nich nadziei i dziś mało kto jeszcze o nich pamięta. Sam Klinghoffer przyznał zresztą, że był bardzo rozczarowany tym, co usłyszał.
– Myślę, że razem tworzyliśmy fajniejszą muzykę. Nie chcę nikogo krytykować, ale byłem w szoku, gdy usłyszałem nową płytę. Drugiej zresztą chyba nawet nie dokończyłem. Chciałem jej posłuchać w samolocie, ale dotarłem bodajże do dziewiątego utworu o nie dałem rady słuchać dalej – powiedział w wywiadzie dla „5 Notas” gitarzysta.
Choć oba krążki faktycznie nie rzucają na kolana, na żywo Red Hoci nadal są wulkanem energii. Przypominamy, że 21 czerwca zespół wystąpi na PGE Narodowym w Warszawie. Gośćmi specjalnymi będą Iggy Pop i The Mars Volta.