Wielkie beefy amerykańskiego rapu #6: Ice Cube, Cypress Hill, Common

Lata 1994-1996 to bardzo gorący okres w twórczości Ice Cube'a.

2016.09.15

opublikował:


Wielkie beefy amerykańskiego rapu #6: Ice Cube, Cypress Hill, Common

W ubiegłym tygodniu wzięliśmy na warsztat konflikt, jaki powstał wewnątrz NWA. Dzisiejszy odcinek jest niejako przedłużeniem poprzedniego. Nie dość, że pozostajemy w pierwszej połowie lat 90., to w głównej roli znów obsadzamy O’Sheę „Ice Cube’a” Jacksona, tego, który dopiero co poskładał Eazy’ego-E, Dr. Dre i innych w słynnym „No Vaseline”. Beef z NWA nie był jedynym, w który się wówczas uwikłał.

{reklama-eventim}

Cypress Hill

Louis „B-Real” Freese był jednym z bliskich znajomych Ice Cube’a. Do tego stopnia, że Cube zaprosił głównego rapera Cypress Hill na swoje wesele w 1992 roku. Nic więc dziwnego, że gdy w 1994 roku były gwiazdor NWA kręcił film „Piątek”, do współpracy został także zaproszony Freese. Cube miał nadzieję, że jego kolega wystąpi w filmie, choćby w epizodycznej roli. B-Real musiał jednak odmówić. Na drodze stanęły zobowiązania koncertowe.

„Źle się z tym czułem. Uznałem, że skoro nie mogę być w filmie, to może chociaż dostarczę jakąś muzykę? Bardzo mu się spodobał ten pomysł”, wspomina ‘Real. Ostatecznie na ścieżkę dźwiękową do „Piątku” trafił kawałek „Roll It Up, Light It Up, Smoke It Up”. Cypress Hill, nim podesłali nagranie Cube’owi, zaprosili rapera do studia, by puścić mu utwór i poznać jego opinię. Przy okazji przedstawili mu też inne kawałki, te, które rok później miały trafić na album „III: Temples Of Boom”. To właśnie jedna z tych piosenek – „Throw Your Set In The Air” – stała się przyszłą kością niezgody. Cube, usłyszawszy „Throw…”, zapytał, czy mógłby wykorzystać z nagrania w swoim filmie. Problem w tym, że nagranie było już zaplanowane jako pierwszy singiel promujący „III”. Gwiazda „Piątku” musiała więc poprzestać na „Roll It Up…”.

Cała historia mogłaby się zakończyć w tym miejscu, gdyby nie seria pogłosek, pochopnych decyzji i dwuznacznych sytuacji, które pchnęły przyjaźń Reala i Cube’a na zupełnie inne tory. Gdy Cypress Hill wyjechali w trasę, do zespołu szybko dotarły wieści, że oto ktoś podkradł im refren. Tym kimś był właśnie Cube. Rzeczywiście, hook we „Friday” jest łudząco podobny do tego z „Throw Your Set….”. Wewnątrz Cypress Hill zakipiało. Sen Dog i DJ Muggs publicznie oskarżyli Cube’a o zdradę. Inną postawę przyjął B-Real, który postanowił wyjaśnić sprawę z samym Cube’em. Jackson zapewniał w rozmowie telefonicznej swojego kolegę, że tego typu zbiegi okoliczności są czymś często spotykanym w hip-hopie i jego refren we „Friday” nie powinien być postrzegany jako plagiat.

Znów – cała historia mogłaby się tu zakończyć, szczególnie że B-Real uwierzył w zapewnienia kolegi. „Chciałem mu uwierzyć, to w końcu jeden z moich ulubionych raperów, mój ziomek, który zainspirował mnie do tego, by być lepszym raperem”, wspominał Freese. Tyle że doszło do kolejnego feralnego spotkania w studiu. Tym razem to Cube zaprosił B-Reala. Chciał mu pokazać muzykę zespołu Kausion, który wydawał w swojej wytwórni Lench Mob Records, a przy okazji poprosić o dogranie kilku słów do jednego z numerów (sampling ze starszych nagrań Cypress Hill byłby zbyt kosztowny). Warto zatrzymać się przy tym momencie. B-Real wchodzi do kabiny, zakłada słuchawki, prosi inżyniera dźwięku o włączenie utworu, do którego zaraz się dogra. Słyszy pierwsze dźwięki, pierwsze wersy… i nagle coś brzmi znajomo. Tak, to jego linijki. Z „Throw Your Set In The Air”. „Pomyślałem, że ktoś skłamał mi w żywe oczy”, mówił po latach B-Real.

Raper prosi inżyniera o powtórzenie nagrania. Tłumaczy, że chce wypaść ze swoim fragmentem jak najlepiej. Znów: słuchawki, start numeru, lecą zwrotki… Ale po wersach z „Throw…” ani śladu. Zamiast tego cisza: „Facet chyba zobaczył, że się domyśliłem, skąd są te linijki. Już wiedziałem, że o żadnym zbiegu okoliczności nie ma mowy”.

Tym razem B-Real postanowił już nie zwracać się do Cube’a z prośbą o wyjaśnienie. Zamiast tego odczekał kilka miesięcy i pod koniec października wypuścił album CH „III”. A na nim zamieścił diss na kolegę. „No Rest For The Wicked” to znamienny tytuł. Raz, że odnosi się do singla Cube’a „Wicked” z 1993 roku. Dwa, że już „Wicked” miało być dowodem na złodziejską naturę Cube’a. W momencie wydania tamtego numeru krążyły pogłoski, że jest on plagiatem nagrania rapera z New Jersey, King Suna.

Reakcja Cube’a była więcej niż pewna. „Choć byliśmy kumplami, powinni wiedzieć, na co się piszą”, wspominał po latach Cube. Jego odpowiedzią na „No Rest…” było „King Of The Hill”. Nagranie trafiło na debiutancki album Westside Connection pt. „Bow Down” (październik 1996), grupy, którą Cube tworzył razem z Mackiem 10 i WC. Ten ostatni, ze względu na dobre relacje z Cypress Hill, nie wziął udziału w ataku.

Gdy porówna się „King…”  z najsłynniejszym dissem Cube’a, „No Vaseline”, słychać różnicę poziomów – i także to, że raper nie miał tak dużo argumentów na swoich kolegów (sam nawet, jakby z bezradności, w pewnym momencie grozi, powołując się na „No Vaseline”). Mimo to trafiło się kilka godnych wspomnienia wersów: „Sen Dogg, nie potrafisz rapować po swojemu/ A B-Real brzmi, jakby nawijał przed mutacją (…) / I co teraz? Hip-hopowi hippisi/ Jak te jebane ćpuny są w stanie mnie ruszyć?”.

 

Jeszcze w tym samym roku ukazała się odpowiedź Cypress Hill o znamiennym tytule „Ice Cube Killa”. „Potrzeba was dwóch, by dobrać się do mnie/ A prawda jest taka, że to ja lecę z wami, dziwki, bez wazeliny”, odgraża się B-Real. I nabija się z pomysłu stworzenia Westside Connection: „Chciałeś zrobić nowe NWA bez Dre i MC Rena/ WC to spoko gość, ale musisz się męczyć z Mackiem 10”. B-Real słusznie też zwrócił uwagę na fakt, że DJ Muggs – producent Cypress Hill – stworzył muzykę do trzech numerów na album Cube’a „The Predator” (1992), w tym do przeboju „Check Yo Self”. „Zrobił najlepsze kawałki na twojej trzeciej płycie”, punktował rywala ‘Real.

Ten pozornie niewielki konflikt mógł doprowadzić do czegoś znacznie poważniejszego: walk w Los Angeles między społecznościami czarnoskórych i Latynosów. Całe szczęście wystarczyła jeszcze jedna rozmowa telefoniczna między ‘Realem i Cube’em, by spór dobiegł końca.

COMMON

1994 i 1995 rok były latami gorącymi dla Cube’a z jeszcze innego powodu. Wtedy raperowi za skórę zalazł Common, raper z Chicago, który wówczas dopiero co przebijał się do świadomości szerszej publiczności. Momentem przełomowym w jego karierze był 27 września 1994 roku, dzień, gdy na rynku ukazał się singiel „I Used To Love HER”. Ten słynny utwór to – przypomnijmy – opowieść o wrażliwej i inteligentnej kobiecie, która wpadła w złe, pijackie towarzystwo. Tą dziewczyną był metaforycznie ujęty hip-hop, zaś całą historię należało odczytywać jako krótkie dzieje gatunku, które w owym czasie kończyły się na dominacji g-funku z Kalifornii. „Teraz [ta kobieta] bawi się w gangsterkę z innymi sukami/ Bez przerwy pali trawę i chodzi pijana/ Opowiada jakieś ponure historie, dyma się z funkiem”, można było usłyszeć w kawałku.

Nagranie – zdaniem samego Commona: nieświadomie – wpisywało się w konflikt między Wschodnim a Zachodnim Wybrzeżem. „Mnie zależało tylko na opisie sytuacji. Opowiadałem o drodze, jaką pokonał hip-hop, i o tym, jak Zachodnie Wybrzeże przejęło grę w latach 90.”, pisał Common w swojej książce wspomnieniowej, „One Day It’ll All Make Sense” z 2011 roku. „Potem jednak grałem jakiś koncert i spotkałem Tha Alkaholiks na backstage’u. Powiedzieli mi, że Cube nagrał na mnie jakąś zwrotkę. Twierdzili, że to tak naprawdę nic wielkiego. Ja jednak wiedziałem, że coś się kroi”.

 

Wersy, o których mowa, padły w „Westside Slaughterhouse” Macka 10, gdzie Cube zanotował gościnną zwrotkę. Kawałek oficjalnie ukazał się 28 września 1995, niemal równo rok po „I Used…”, ale można było go posłuchać już wcześniej, na imiennym debiucie Macka z czerwca tego samego roku. „Niegdyś ją kochałeś, dziś jesteś wściekły, bo ją wydymaliśmy/ Tę sukę bez zdrowego rozsądku [Common Sense – red.]/ Hip-hop zaczął się na Zachodzie/ a Ice Cube wozi się po Wschodzie bez żadnej kamizelki”, rymował Cube. Aluzja była oczywista.

Common początkowo zignorował zaczepkę. „Uśmiechnąłem się i postanowiłem, że poczekam na rozwój wydarzeń”, wspominał po latach. I pewnie nie odpowiedziałby na „Westside Slaughterhouse”, gdyby nie kolejne szturchnięcia ze strony Westside Connection – na antenie stacji BET, podczas koncertu w rodzinnym mieście Commona, Chicago. Wtedy raper postanowił, że nagra „The Bitch In Yoo”.

Początkowo producentem nagrania miał być No ID, wieloletni współpracownik Commona. On jednak odmówił, tłumacząc, że nie chce sobie zamykać drzwi w Kalifornii, jeśli chodzi o ewentualną współpracę z kimś stamtąd. Propozycję wyprodukowania numeru przyjął za to Pete Rock. Taki numer miał dla niego, nowojorczyka z krwi i kości, szczególny wymiar. Oto mógł zabrać głos w hip-hopowym konflikcie między swoim rodzinnym miastem a Los Angeles.

Początkowo w „The Bitch In Yoo” miała się znaleźć tylko jedna zwrotka na Cube’a. Gdy jednak Common zagrał ją najpierw na koncercie w Atlancie, a później w Los Angeles – a więc w domu swojego rywala – i gdy zobaczył entuzjastyczne reakcje publiczności, postanowił pójść za ciosem i dołożył kolejną szesnastkę. To właśnie w niej znalazły się wersy: „Jestem z Chicago, pojechałem do Kalifornii, podbiłem serca ziomów”. Linia argumentacyjna Commona polegała jednak na czym innym. Raper wytykał Cube’owi przede wszystkim hipokryzję, zwracając uwagę na wolty w jego twórczości (jeszcze w 1993 roku zapraszał do swojego singla „Check Yo Self” nowojorczyków z Das EFX, później już jasno opowiadał się w wojnie między Zachodem i Wschodem), bardzo swobodne traktowanie nauczania Narodu Islamu, z którym Cube się wówczas identyfikował, oraz marne próby aktorskie jak choćby udział w filmie „Glass Shield”.

„The Bitch In Yoo” było prawdziwym ciosem – porównywalnym z „No Vaseline”, które Cube nagrał na NWA. Premiera nagrania zbiegła się jednak z serią tragicznych wydarzeń w świecie hip-hopu: w 1996 roku zastrzelony został 2Pac, pół roku później Notorious B.I.G. Muzyczny konflikt między dwiema wizjami rapu wymknął się spod kontroli, a Common i Cube, chcąc, nie chcąc, stali się częścią tego zamieszania.

Rozwiązanie przyszło, by tak rzec, z góry. W kwietniu 1997 roku Louis Farrakhan, lider Narodu Islamu – organizacji, do której, jak wspominaliśmy, należał Ice Cube, ale z którą związany był też producent Commona, No ID – zorganizował spotkanie na szczycie. Mieli w nim wziąć udział przedstawiciele zwaśnionych środowisk. W siedzibie Narodu Islamu w Chicago spotkali się m.in. Snoop Dogg, Tha Dogg Pound, Bone Thugs ‘N Harmony, Nate Dogg, Fat Joe i Chuck D. Punktem kulminacyjnym było pojednanie Commona z Cube’em. Przy okazji obie strony mogły wylać swoje żale przed bezstronnym obserwatorem. Cube narzekał, że hip-hop z Kalifornii ma negatywną łatkę gatunku, który doprowadził do upadku rapu. A przecież, przekonywał Cube, podobne, gangsterskie teksty można też znaleźć u reprezentantów Nowego Jorku: Wu-Tang Clanu i Fat Joe. „Farrakhan zwrócił uwagę, że ten podział trwa już zbyt długo i pora się zjednoczyć. To do nas trafiło”, opowiadał po latach Common. 

Dziś konflikt między Cube’em i Commonem jest już przeszłością. Najlepszym tego dowodem jest wydane w tym roku nagranie „Real People” zarejestrowane przez obu raperów na potrzeby komedii, w której grają („Barbershop: The Next Cut”).

„Nasz konflikt wziął się z nieporozumienia. Dobrze było usiąść, wyjaśnić sobie wszystko, przepracować to, jak przystało na dorosłych ludzi”, mówił niedawno Cube.

 

Polecane