Rapwatch #21 (9.06 – 15.06)

Jedna rasa, jeden hip-hop, co najmniej 500 rogów.

2014.06.18

opublikował:


Rapwatch #21 (9.06 – 15.06)

Wydarzeniem zeszłego  tygodnia jest z pewnością rodzinne zdjęcie Soboty z czarnoskórą partnerką i dzieciakiem. Raper nie przewidział rasistowskiego i obelżywego odzewu młodych, wiernych rasie patriotów. Kiedy go doświadczył, zareagował za to właściwą sobie lekkością pod fotką wrzucając notkę  o treści następującej: „do wszystkich którzy dali tu swój w morde jebany rasistowski komentarz: w dupę jebane kurwy i cwele huj wam w dupe i na imie świat bez was nie zginie o nie”. Aż się można rozrzewnić i przypomnieć sobie czasy, kiedy te linijki mogłby być równie dobrze featuringiem na płytę Nagłego Ataku Spawacza (albo Karramby). Swoją drogą, ile przez ten czas ten nasz hip-hop osiągnął – muzycznie zbliżył się do disco polo i radiowego popu, płyty stały się dodatkami do ciuchów, tabloid głównym rapowym medium, Facebook – hiphopowym CNN, a słuchacz – rasistą. Komu szampana?

„Nagramy coś wierzę”, czyli wypłynęła w Polsce kolejna afera. A Sokół przypomniał sobie, jak to otarł się o wielką politykę. „Dawno temu, około 2002-2003 roku, w starym studio Prosto u zbiegu Anielewicza i Jana Pawła II w Warszawie, spotkałem się z Bartłomiejem Sienkiewiczem, dzisiejszym Ministrem Spraw Wewnętrznych i koordynatorem służb. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, o polityce, o Państwie… Tę sama rozmowę Pan Sienkiewicz odbył później z ex prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Wiem, że to może brzmieć dziś jak dowcip, ale dowcipem nie jest. Pan Sienkiewicz miał być wtedy redaktorem (chyba naczelnym) pewnego pisma. Nasza rozmowa była formą podwójnego wywiadu, w którym na bardzo podobne pytania odpowiadali uliczny raper Sokół oraz były prezydent Kwaśniewski. Jaki był efekt?” – pyta  na swoim profilu. Piorunujący. Sokół trafił na Kubę , Kwaśniewski na Filipiny , a Sienkiewicz cóż, pozwalając sobie na aluzję… ta karczma nazywała się „Rzym”. No prawie…

Tydzień mocnych słów na żywo. Najpierw Ostry w Katowicach mówi jak jest. „<Musze powiedzieć coś ze swojej strony, pierd*lę Polsat telewizję, nikogo k*rwa mać nie pozdrowiałem, nie miałem tam grać i nie życzę sobie posługiwania się moim wizerunkiem na j*banym TOP Trendy, które jest chuja warte!> – takie słowa Ostry wykrzyczał do publiczności. W swojej wypowiedzi oberwało się również Green Grenade oraz księżom” – odnotowała  Rap Duma, co można zresztą poznać po swojskim „pozdrowiałem” i absolutnie rewelacyjnym „w swojej wypowiedzi oberwało się”. Swoją drogą Asfalt Records winno jak to się mówi ustalić kto nagrał, a w późniejszym terminie zająć się treścią. Bo choć ten wytrysk uniwersalnej prawdy spotkał się ze znakomitym przyjęciem wśród młodych odbiorców, to gdyby było coś o mundialu i wolnych konopiach, to całość odebrano by jeszcze lepiej.

{sklep-cgm}  

Mocne słowa na żywo #2. Glamrap cytuje  Palucha z koncertu w Warszawie. „(…) twórca albumu <Lepszego życia diler> po raz kolejny wypowiedział się na temat programu hip-hopowego DJ-a Kostka, który nadawany jest przez stację EskaTV. – Nie jestem przeciwny mediom hip-hopowym, to jest zajebista sprawa, tylko niech te media hip-hopowe będą hip-hopowe – stwierdził muzyk. – DJ Kostek do mnie dzwonił wielokrotnie żebym przyszedł do jego programu, ja zawsze odpulałem to, bo uważałem, że ten program jest niewartościowy i okazało się, że miałem rację, bo ostatnio nie wiem czy widzieliście, że tam był kurwa Doniu w tym programie, który się nazywa Raptime – dodał. – Ja już rok temu wiedziałem, że Kostek to musi być jakiś lewy kasztan, bo jak ja bym przygotowywał program pod tytułem Raptime, będąc 40-letnim DJ-em z takimi zasługami, DJ-em Gurala, Sweet Noise i wielu kultowych kapel i on człowieku przyjmuje do swojego programu Donia kurwa – dziwi się raper”. To ciekawe, że hardcore`owy raper, który tak ceni sobie wolność słowa i tak dobitnie z niej korzysta, odmawia komuś okazji do wypowiedzenia się (i to w programie, który uważa za bezwartościowy!) W imię czego? W imię tego, że ten ktoś nie jest hiphopowy (swoją drogą Paluch winien swój miernik hiphopowości natychmiast opatentować). Z Glacą dobrze, z Doniem niedobrze. Poznań taki mały.

CZY TO JUŻ KONIEC? Trzeba wiedzieć, że niezmordowany Sokół nie tylko się ociera o wielką (politykę), ale też fotografuje rogi pomieszczeń i wrzuca je na Instagram . „Początkowo, miałem zakończyć projekt na 500 zdjęciach rogów. Ale właśnie zorientowałem się, że jest ich już 424, więc nie wiem, czy za 76 rogów ma być już koniec? – zadaje  swoim fanom elementarne pytanie. Jedna z odpowiedzi: „proponuje w następnym projekcie instagramowym robić zdjęcia cycków, pozdrawiam”. Wszystko fajne – i rogi, i cycki. Zamiast hip-hopu z Jędkerem trzeba tylko było grać metal z Nergalem. Tam by to bardziej pasowało.

Vienio razem z Sokołem apelowali „Nie zabijaj dziecka, które siedzi we mnie”, a nagranie to właśnie zilustrowano teledyskiem. No cóż, niestety każde dzieciństwo się kończy. „Młody raper ukazuje skutki zderzenia się dziecięcej naiwności z brutalną rzeczywistością, która z precyzją chirurga uśmierciła jego młodzieńcze marzenia. Na ten upadek ideałów w dużej mierze wpłynęło życie na emigracji: tęsknota za krajem i bliskimi, ale również ogromny zawód zastanym na wyspach porządkiem rzeczy, studiami, pracą, pieniędzmi” – to nie jest scenariusz wyczekiwanych „Blokersów 2” Latkowskiego. To recenzja  Szymka Muzykanta, który na tapetę wziął niejakiego Emena. „MC krok po kroku odkrywa karty swego wnętrza, obnaża wady, podkreśla liczne sprzeczności, dość ciekawie bawiąc się w tym wszystkim koncepcją. W <Zawsze> własny pokój staje się alegorią samotności i alienacji, a słowa <nie wiem, czy paląc mosty, nie spłonę ja>” – pisze Szymek. Ale nie wszystko mu się podoba. „Apelując do pań, by nie zachowywały się, jakby je piekła dupa, Emen zamiast brzmieć w swej bezczelności naprawdę stylowo, wypada niepoważnie, niemal śmiesznie” – dorzuca. A może nie wczuł się dość dobrze? A jeśli dupa piecze od palonego mostu? Albo palonego jana? Świeżo upieczony rap genius polska czeka z wypiekami na rozwiązanie tych egzystencjalnych zagadek.

 

Maciej Blatkiewicz prowadzi bloga „Wygrywam z anoreksją”, ale równolegle, w ramach innego swojego projektu dostarczył więcej sucharów niż Rapwatch, tyle, że by hobbitom na cztery Mordory starczyło. Postanowił bowiem porównać blogerów z raperami . Na pierwszy ogień poszedł Kominek i Tede: „Podobieństwa: Obaj są najlepsi. Różnice: Kominek jest najlepszy cały czas, Tede tylko czasami”. Później dowiemy się np., że „Abstrachuje są po prostu zabawni, czasem będąc nudnymi, a Dwa Sławy to już wyższy humor, zrozumiały dla wybrańców”  (widać, że Blatkiewicz wygrał nie tylko z anoreksją, ale też z poczuciem bycia nieuprzywilejowanym). Największy hit to jednak para Zuch i Hans. „Podobieństwa: To są tylko moje przypuszczenia, bo pierwszego znam tylko trochę, a drugiego w ogóle, ale wydaje mi się, że obaj hołdują tym samym wartościom” – napisał autor najwyraźniej zbyt zajęty mnogością projektów, żeby poznać bliżej i pozbyć się niepewności. Grunt, że napisane i fejm się zgadza. Polska blogosfera w pigułce.

 

„Twierdzenie, że <Chi> jest przeciętne budzi we mnie gorący sprzeciw. To naprawdę fajna, solidna pozycja, która cierpi ze względu na oczekiwania jakie wobec niej pokładali słuchacze” – podsumowuje  nową płytę Piotr Zdziarstek. Ach ten słuchacz, przecież nie powinien mieć żadnych oczekiwań! Zdziarstkowi się podoba i – jak pisze – „Nawet Pelson popisał się ciekawą zwrotką w udanych <Rybałtach>, choć zapodaną flow, które się nie zmieniło od czasów przemiany Chrystusa na górze Tabor”.

{reklama-hh}

W świat dyskusyjnych odniesień religijnych wkroczył również mój ukochany Polski Hip-Hop. Z recenzji  Pokoju z Widokiem na Wojnę: „Następny plus to bity od Pereła, którego znamy już od dawna, głównie dzięki podkładom dla jego ziomka, Sughara, ale przecież nie tylko: ostatnie albumy Vienia też noszą jego stygmaty”. Cóż, Eldo płakał rymami  i ukrzyżowano go freestylem nim Pyskaty wczłapał na Golgotę. Sughar krwawi bitami i trzymamy za niego kciuki. Za Polski Hip-Hop też trzymamy. „PZWNW nie należy do moich ulubionych zespołów. Jednak kiedy wziąłem ich trzecią płytę do ręki, poczułem pewien zew” – uprzedził  w tej samej recenzji autor. Chyba jednak zef. Jak u Die Antwoord.

„Człowiek, który musiał zacząć praktycznie od zera wraca na te same tory, na których się wykoleił” – nie, to nie jest tytuł nowej płyty Eldo. To wniosek na temat Tede, do którego bez niczyjej pomocy doszedł Qbanigga, dumnie prezentujący  na Rap Dumie dziennikarstwo na miarę własnej ksywki. Tu jest wszystko, co lubię na hiphopowych portalach, naprawdę. Choćby doskonałe merytoryczne przygotowanie.  „Zanim znowu rozgorzały zaczepki kierowane przez Peję w stronę TDF i zaczepki Tedego w stronę różnych artystów było niewielu ludzi w polskim rapie, którzy potrafili powiedzieć coś wprost jadąc po ksywie albo mówiąc to tak wyraźnie, że każdy przeciętny słuchacz domyślił się, o kogo chodzi” – pisze Qbanigga. Cóż, z przeciętnym słuchaczem trzeba ostrożnie, bo amerykańscy naukowcy wciąż debatują nad tym, skad wie, że po wdechu następuje wydech, natomiast to „niewiele ludzi” to jest przebój. Rozumiem, że nie było Tymonowego „O tyle jestem większy od każdego z was, że gdy wy jesteście Wzgórze, ja jestem K2”, żadnego „Liroyek, Liroyek, kupa gówna mały gnojek” u Spawaczy, „tej cioty Joki” u Killaz Group, czy „Funky pedofilona” u Sokoła. Nie było niczego, a Stefańczyk pisząc na CGM o beefach wszystko wyssał z palucha #nohomo #celowo_małą_literą #ale_nie_obrażam_tutaj_Palucha #truestory.  Wiedza to nie wszystko, ważna jest też błyskotliwa dedukcja. „(…) gdyby nie beef to (Tede – przyp. MF) odcinałby kupony jak koledzy z branży, a tak musiał zacząć wszystko od nowa. Idąc tym tropem można wywnioskować, że przyznał się do przegranej w beefie z Rychem” – zakłada autor. Jak to mówią – „seems legit”. Mógłbym dalej, ale nie będe. Po wyznaniu „Hip hop jest dla mnie ostatnim bastionem prawdy w coraz bardziej zakłamanym i nieszczerym świecie” wychodzi na to, że  niedługo ktoś będzie musiał zdjąć kalesonki. Zniknie Święty Mikołaj i Wróżka Zębuszka. Tyle nieszczęść naraz. A skoro nazywasz się Qbanigga, to jeszcze pewno przyjdą rasiści. 

„PTK w `Tony Montana` dał bardzo konkretny podkład, oparty na wielopoziomowej perkusji i melodyjką przywodzącą mi na myśl rycerskie wieczorki integracyjne (tak, zdaję sobie sprawę, że to porównanie pewnie znowu trafi na kolejny Rapwatch w CGM…)” – zauważył  Polski Hip-Hop w recenzji Ry23. I błąd, to ta jedna z nielicznych publikacji na tym blogu, z której pokpiwać nie zamierzam. Wcale nie z przekory. To określenie jest śliczne! Jak najwięcej takich w przyszłym tygodniu. Do zobaczenia.

Polecane