Od tamtej chwili i radio, i pozostałe media zmieniły się cholernie. Niektóre narodziły się z niczego. Ale dziś wszystkie biorą udział w szaleńczym wyścigu o mistyczny „kontent”. Szybko, szybciej, najszybciej. I przychodzi taki przełom grudnia i stycznia, i nic się nie dzieje w muzyce. Wytwórnie liczą hajs skoszony w przedświątecznym szale prezentowym (wiadomo, płyta najlepszym prezentem jest). Artyści odpoczywają po jesiennych i przedświątecznych premierach, najbliższe trasy dopiero na wiosnę. Nikt niczego nie wydaje, singli nie puszcza, klipów nie robi. Bardziej celebryci niż muzycy wystąpią jeszcze z playbacku na telewizyjnych sylwestrach-cepeliadach. Ci sami co rok temu. Nie ma o czym pisać. Nuda.
Ale media muszą mieć „kontent”. I tu z wybawieniem przychodzi instytucja „podsumowania”. Podsumować można wszystko. Zazwyczaj podsumowuje się rok. Płyta, artysta, singiel, klip roku… w podziale na gatunki. Itd, itp. W ten sposób udało nam się w CGM.pl wykręcić trzy czy cztery takie materiały. I jesteśmy uratowani. Np. Maciek Kancerek fajnie podsumował płyty zagraniczne, Karol Stefańczyk wziął na warsztat nie tylko płyty hip-hopowe, ale i najlepsze numery z tej półki. Ja zająłem się polszczyzną (tak, to był dobry rok).
Zatem, póki styczeń jeszcze, podsumujmy cegieemowe podsumowania roku jedną playlistą i miejmy ten straszny czas w roku za sobą. Niebawem wypłata i można poszaleć na muzycznych wyprzedażach 😉