Notatki z podziemia #2: TrueSzczurs i PRO8L3M

Karol Stefańczyk bierze pod lupę dwa głośne w podziemiu wydawnictwa: "Mixtape" TrueSzczurs i "Art Brut" PRO8L3M.

2014.09.25

opublikował:


Notatki z podziemia #2: TrueSzczurs i PRO8L3M

PRO8L3M – „Art Brut”

Po świetniej przyjętej EP-ce „C30-C39” Oskar i DJ Steez poszli za ciosem i przygotowali mixtape oparty na polskich samplach z lat 70. i 80. To niby aż osiemnaście utworów, ale niech Was ta liczba nie zwiedzie (i nie odstraszy), bo materiał ma bardzo ludzką długość, trwa raptem 40 minut. I nie, nie chodzi tu o skity, które sztucznie pompowałyby rozmiar płyty. Po prostu niektóre nagrania składają się z pojedynczych zwrotek. Chłopaki wstrzelili się z tym pomysłem. W końcu „Art Brut” trafia na rynek w momencie, gdy internet ekscytuje się akcją „Hot16Challenge”. Wśród nominowanych znalazł się też Oskar, zaproszony do zabawy przez KęKę. I choć nie dostarczył jeszcze swojej „gorącej szesnastki”, być może nawet nie będzie musiał tego robić. Na mixtapie takich samodzielnych, mocnych zwrotek jest pod dostatkiem. Sprawdźcie choćby „Poszła i nie wróci” albo „Bez tytułu”.Ten rap dzieli słuchaczy, to prawda. Jedni zarzucają Oskarowi brak rytmu, głosu, burackie wersy (na „C30-C39” królował oczywiście „ogień w piczy”), niechlujny warsztat. Pozostali powyższe wady są skłonni uznać za zalety: brak rytmu nazwać offbeatem, burackie wersy tłumaczyć chamską konwencją, a z niechlujstwa uczynić pijacki, ufajdany, ale w gruncie rzeczy bardzo przemyślany styl, jakiego ze świecą szukać na scenie. Sam zaliczam się raczej do tej drugiej grupy. Oskar ma w sobie coś z Pono i coś z Sokoła. Rymy lepią mu się w bardzo naturalny sposób, nawijka jest gęsta i intensywna. To poza tym gość, który lubuje się w narracjach, a jeśli akurat nie rozpisuje żadnej historii, potrafi bardzo plastycznie nakreślić kilka obrazów, ewentualnie uderzyć w poważniejsze tony („Sansara”, „Księżycowy krok”). Na „C30-C39” mieliśmy „Tiramisu”, „Letnie przesilenie” i „200% prawdy”, tu w podobną konwencję wpisują się „TEB200-1”, „Jajaja pierdolę”, „W tej podróży” czy „2008 dobrze pamiętam”. Gdyby szukać porównań do młodszych stażem MC`s, stawiać Oskara można w jednym rzędzie z KęKę i Żytem. Ten pierwszy od samego początku zbierał zresztą podobne cięgi ze strony słuchaczy – że mało co mu się rymuje, że styl to aż zanadto chropowaty i mało komunikatywny. No, a Oskar ma ten swój offbeat, te swoje perfidne modulacje głosu (fantastyczne „Jajaja pierdolę”), ale oddajmy mu jedno – facet doskonale wie, co robi. Bo choćby ten rap potykał się i szarpał, tyle samo razy wchodzi na czyste, płynne rejestry.

Dużo się ostatnio mówi o płycie Roberta M (aka Rozbójnika Alibaby). Że współpraca z Borysewiczem, z Cugowskim, że stare gwiazdy spotykają się z nowymi i w ogóle, takie crossovery. Odpuśćcie sobie ten temat, posłuchajcie lepiej „Art Brut”. Nawet jeśli Steez niespecjalnie bawi się tymi polskimi samplami (trochę synth-popu, trochę siermiężnego rocka) i aranż koniec końców jest tu dość ubogi – przecież nie musi tego robić. Z trzech powodów. Po pierwsze, to mixtape, tu można sobie pozwolić na takie barbarzyństwo. Po drugie, to i tak hula, a rozmowy Oskara z Haliną Frąckowiak, Krystyną Prońko czy Pawłem Kukizem są lepsze od wszystkiego, co dotychczas Rozbójnik Alibaba opublikował. Po trzecie, nikt nie zarzuci Steezowi braków w warsztacie, a jeśli ktoś taki się znajdzie, odsyłam do poprzedniej EP-ki, gdzie minimalistyczne bity dobrze podkreślają smak tego producenta.

Naprawdę warto. Poniżej odsłuch, a w niedalekiej przyszłości do sprzedaży ma trafić dodatkowy nakład (pierwsze 1500 egzemplarzy rozeszło się w sumie w kilka godzin):

TrueSzczurs – „Mixtape”

„Gdybyś zajrzał nam w CV, się byś lekko zdziwił / że tak różni w tej próżni mają wspólne tryby / chętnie sprzedam wam banał, że połączył nas rap / choć to bardziej frustracja i beka ze szmat” – rapuje Kidd na płycie TrueSzczurs, którą nagrał wspólnie z Junesem, Jeżozwierzem i DJ Ace`em. Rzeczywiście, kwartet mógłby opatrzyć swój album cytatem z „Talentu” Dinali: „kocham polski hip-hop, ale się z nim nie pieprzę”. Tyle że na tym wersie jakiekolwiek porównania z opolską grupą należałoby zakończyć. Na „Mixtapie” nie ma luzu (bo przecież gdyby był, należałoby pozazdrościć chłopakom psychologów), nie słychać też, że rap to zabawa wciąż, jak to było w przypadku Wankza i spółki. Przeciwnie. Choć z wersów może wynikać, że chłopaki parają się na co dzień innymi zajęciami i rap nie jest ich głównym źródłem dochodu, oni sami ujmują temat tak, jakby po cichu liczyli, że ktoś ściągnie im krawaty, wyciągnie z korporacji i zaproponuje godny muzyczny kontrakt. Inaczej tej frustracji nie potrafię sobie wytłumaczyć.

No, ale dobrze, TrueSzczurs są, jacy są. Święcie przekonani, że mają wszystko gdzieś, że cały ten branżowy cyrk ich omija i tworzą na tyle szczelną grupę, że żaden chłopiec w sukience do ich mafii się nie wedrze. W porządku, w porządku (łagodne, krzepiące klepanie po plecach). Ale dlaczego warto inwestować w te siedemnaście utworów? „Jednowymiarowi? No co ty, tematy są ze trzy / Jebać scenę, socjologia plus jesteśmy najlepsi”, przekonuje Jeżozwierz. Tak, ironiczne to bardzo. Ale i prawdziwe. Ta płyta naprawdę wokół tego się kręci. Cóż, mikstejp działa na trochę innych prawach, mogą sobie na to pozwolić. Szczególnie że te zagadnienia się ze sobą zazębiają: jebią scenę, ale jebią też tych, których mieszczańskie marzenia kończą się na odpowiedniej wypłacie, wobec czego oni (TrueSzczurs) są i ponad sceną, i ponad społeczeństwem. Ale czy w istocie są najlepsi? No, tak jakby. Junes ma bekę ze sceny, a ja mam bekę z Junesa, z tego histerycznego, dukanego rapu, który szczeka na wszystkich wokół, ale bitu nigdy nie ugryzie. Rozedrgany styl Kidda brzmi fajnie tylko w niektórych numerach, gdy bit straszy paranoidalną atmosferą; jeżeli jednak kolejny kawałek leci tak samo i zupełnie ignoruje to, czy rymuje na mrocznym podkładzie Da Beatminerz, czy na organicznych Soulquarians, zaczynam wątpić w jego wyczucie klimatu. Spośród trzech raperów najlepiej wypada hardkorowy Jeż, w którego głosie pogarda, całe szczęście, nie sąsiaduje z pretensją, a linijki w rodzaju „mógłbym jebnąć follow-up, ale mam swoje wersy” są tyleż naturalne, co pomysłowe. Żeby nie było: to też MC raczej mało uniwersalny, przewidywalny i niedoskonały (kująca w uszy praca oddechem).

Kwartetowi nie można odmówić jednego: ręki do bitów. Bez względu na to, czy sięgają po płyty Commona, Heltah Skeltah czy Evidence`a, za każdym razem muzyka prezentuje na tyle wysoki poziom, że człowiek jest w stanie przeżyć nieobecność SoulPete`a. A to przecież producent, obok Laika, był dotychczas najjaśniejszym punktem Rap Addix. Autora serii „Level Up” też tu zresztą brakuje. Dostarczył jedną zwrotkę – czy muszę dodawać, że jedną z najlepszych? Jego charyzmy, patentów i skojarzeń zabrakło na tym, w gruncie rzeczy skierowanym tylko do największych fanów, wydawnictwie.

SŁOWO DO MC`S, PRODUCENTÓW, DJ`ÓW:

Przypominamy, że niedawno uruchomiliśmy skrzynkę mailową: notatkizpodziemia@gmail.com. Czujesz, że masz talent? Że jesteś młodym, gniewnym MC, producentem, DJ`em? Że zasługujesz na większy hajp, który, nie wiedzieć czemu, zgarniają leszcze w rodzaju X, Y czy Z? Napisz do nas, podeślij swój materiał.

Warunki są dwa:

(1) musi to być przynajmniej EP-ka złożona z pięciu utworów – a więc pojedyncze single czy teledyski odpadają;

(2) materiał ładuj na odpowiednie do tego serwisy z długim terminem ważności (od 31-dniowego sendspace.pl w górę) – prosimy nie wysyłać plików w załącznikach!

Przed wysłaniem zastanów się siedem razy, czy Twój materiał jest wart promocji. Pamiętaj, że możemy zrobić z Ciebie króla podziemia, ale też króla kundli.

 

Polecane