Mata – oryginalny po czubki butów

„Jak słyszę adidas Originals, to myślę trzy paski. Lubię tę cyfrę” – mówi Mata

2023.09.29

opublikował:


Mata – oryginalny po czubki butów

Kim są ci Run-D.M.C.? To pytanie padło w siedzibie firmy adidas, kiedy analizowano gwałtowny skok sprzedaży w 1986 roku. I o co chodzi z tym całym rapem? Cóż, z rapem zawsze chodziło o wiele różnych rzeczy, ale Run-D.M.C. to byli czarni nowojorczycy, którzy gotowi byli wydać ostatnie pieniądze na parę fajnych butów. I chcieli o tym rapować, bowiem – jak mówił D.M.C. magazynowi Complex – rapowali o wszystkim tym, czego udało im się dotknąć, czemu się przyjrzeli, o czym pomyśleli. To był styl życia. A nawet więcej – to był żywioł. To było świeże jak białe, niezasznurowane Superstary w połączeniu z czarnymi kapeluszami i grubymi łańcuchami.

W 2019 roku, w zupełnie innej części świata, słuchaczy rapu – a tak naprawdę nie tylko ich – nurtowała inna kwestia. Kim jest ten Mata? „Ksywę wymyślił mi papa, w 2k12 na wakacjach, czyli w połowie lata / jak miałem dwanaście lat, to już wiedziałem, że będę robił rap” – rymował młody warszawiak w singlowej „Bibliotece trap”. Cieszył się każdym kątem swojego miasta, cieszył się życiem, bawił się słowem. – Zawsze byłem Matą. Zwariowanym gościem, uśmiechniętym. Już w podstawówce się tak przedstawiałem. I w sumie od niedawna przedstawiam się Michał, bo nie chcę robić aż tyle hałasu – powie parę lat później. Był o sto dni od matury, tak zresztą nazwał swój debiut w dużej wytwórni. I o parę kroków od wielkiego sukcesu.

 

Mamy to! Tak mógł powiedzieć Angelo Anastasio, którego adidas wysłał z Los Angeles na drugi koniec Stanów Zjednocznych, by poczuł fenomen Run-D.M.C. konfrontującego się z 40-tysięcznym tłumem w prestiżowym Madison Square Garden. W przerwie między utworami jeden z raperów zespołu poprosił drugiego, by zdjął z nogi buta i uniósł go do góry. Tak się stało, a gest powtórzyła cała sala. Wtedy stało się jasne, że ci artyści i ta firma, to jak hip i hop, morze i piasek, pizza i brak ananasa.

„Mamy to!” (albo coś w tym stylu) musiało ponieść się po siedzibie wydawnictwa SBM po tym, jak 40 tysięcy Polaków przyszło bawić się pod dyktando Maty i jego gości na bemowskim lotnisku. To był największy solowy koncert hip-hopowy w historii tej kultury. Dzień wcześniej odbyła się premiera drugiej płyty młodej gwiazdy, albumu „Młody Matczak”. Nie został przyjęty bezkrytycznie. Recenzenci pisali o zbyt dużej kalkulacji i reżyserii, nie tego chyba spodziewali się muzycznie. Mata nie spełniał cudzych marzeń, rozbudzonych epidemią „Patointeligencji” i „Patoreakcji”. Był zbyt zajęty spełnianiem swoich. Na Bemowie trzęsły się bloki, na Times Square nowojorczycy patrzyli na jego twarz, bo to, co lokalne, stało się globalne. Fryderyk Chopin mógł przewracać się w grobie, bo wciąż rozkręcający się chłopak okazał się jedynym rodakiem, który dorównał wirtuozowi pod względem odsłon na jednym z portali streamingowych.

Kluczowe wydawały się słowa Jarka Szubrychta z „Gazety Wyborczej”: „Nie tylko umościł się w czołówce polskiego rapu, ale też na szczycie polskiej muzyki rozrywkowej w kategorii open”. To było ambicją Matczaka od początku. „SBM bardzo otwiera się na inne gatunki i to też był element rozmowy, którą prowadziliśmy przy okazji kontraktu. Dla mnie to jest genialne, bo jeśli czegoś brakowało mi w rapie, to brakowało mi muzyki. Przy samej nawijce i skillsach brakowało mi śpiewanych refrenów (…) Jeśli ta kultura i muzyka chce przetrwać, to w mojej opinii to powinno w tę stronę iść. Przy wspomnianej rozmowie gadaliśmy o tym, że miałby być właśnie elementem tej przemiany i nie będę blokowany, bo to jest za mało prawilne czy za mało hip-hopowe”. Run-D.M.C., choć stylowi, nie zapełniliby dziś Madison Square Garden choćby w połowie, bo nie przełamali rockowo-rapowego idiomu, nie wyszli poza starą szkołę. adidas ma nowych reprezentantów, by wspomnieć fenomenalnego Pusha T. Natomiast Matczak zawsze zaskoczy. Na pierwszej płycie coverował Leonarda Cohena. Na drugiej kłaniał się Jackowi Kaczmarskiemu na drillowym pokładzie, na który zaprosił sobie Popka.

Zinedine Zidane, Jenna Ortega, David Beckham i wspomniany Pusha T to osoby zaangażowane w nową kampanię firmy, która od ponad pięciu dekad trafia w gust zarówno sportowców i ludzi kultury. Ma ona kultowe buty dla każdego pokolenia, kładzie nacisk, by odczytać jego potrzeby. Mata ceni sobie ponadczasową symbolikę marki i jej wartości.

„Jak słyszę adidas Originals, to myślę trzy paski. Lubię tę cyfrę” – przyznał Mata. Trzecim paskiem w jego dyskografii jest właśnie wydane „<33”. Słuchacze zauważali, że każdy z promujących utworów brzmiał zupełnie inaczej. Hyperpop, rage music, a nawet shoegaze pokazują z jednej strony chęć korespondowania z najnowszymi światowymi trendami, z drugiej zaś alergię na nudę. Chaos? A może chwytanie chwil ponoć niemal niewychodzącego ze studia młodego twórcy? „Oryginalność? Niektórzy ją tracą z czasem, a niektórzy ją potrafią ocalić”. I nie pytajcie, o co chodzi z tym całym Matczakiem.

 

Polecane

Share This