Lato z grungem. Felieton Artura Rawicza

No więc palimy te szlugi ukradkiem na balkonie, a z telewizora w dużym pokoju napierdziela jakieś "Black Hole Sun" czy inny "Spoonman"!

2014.06.17

opublikował:


Lato z grungem.  Felieton Artura Rawicza

Kiedy w 1994 roku zdawałem maturę, to wraz z kumplami byliśmy przekonani, że w muzyce rockowej zdarzyło się już wszystko, co mogło się wydarzyć. Łóżka polowe, z których kupowało się prawie oryginalne kasety zalane były back-katalogiem wszystkich światowych wytwórni. Każdy uzupełniał sobie dyskografie swoich ulubieńców, których słuchał od zawsze. Stare, wysłużone nośniki Stilon Gorzów lądowały w koszu, winyle śmieszyły swoją nieporęcznością i gabarytami, zaczynała się dla nas kosmiczna era kompaktów. Tyle że, jak nam się wydawało, niewiele się działo na scenie. Kiedyś to się nagrywało płyty… Black Sabbath, Led Zeppelin, Sisters of Mercy czy nawet Marillion. A teraz? Tzn. wówczas? Niby Nirvana dała światu wszystko, co miała dać, bo na początku kwietnia Cobain jednym pociągnięciem spustu zamknął historię zespołu. Pearl Jam dwukrotnie błysnął geniuszem, od wydania „Dirt” Alice In Chains minęły dwa lata. Jako niecierpliwe nastolatki grunge spisaliśmy na straty.

Nie pamiętam już, ale wydaje mi się, że informacja o śmierci Cobaina dotarła do naszego miasteczka szybciej niż kopia czwartej płyty Soundgarden. Właściwie to jestem pewien, że tak właśnie było. Polski przemysł piracko-polowo-łóżkowy był szybki, ale nie aż tak. Rynek koncertowy nie funkcjonował. Dla przypomnienia – Michael Jackson miał pojawić się w Polsce dopiero za trzy lata. W 1994 wizyta takiej gwiazdy była czymś kosmicznie nieprawdopodobnym. Znalezienie się w Polsce na koncercie kogoś z Wielkiej Czwórki z Seatle też. E tam, nie oszukujmy się, wyprawa na koncert gdzieś w Europie też była mało realna z uwagi na kurs marki, dolara, korony, franka czy funta. Kogo było na to stać? Poza tym jakim cudem nastolatek, nawet dorosły, miał wówczas samodzielnie wyrwać się z chaty i podróżować po Europie? Zatem byliśmy pogodzeni z tym, że może kiedyś, kiedyś, jak będziemy starzy i bogaci to może wtedy coś, gdzieś na świecie zobaczymy. Tymczasem trwał szybki kurs kapitalizmu, nauka nowych terminów jak kuroniówka czy bezrobocie. Z dzisiejszej perspektywy było nawet wesoło.

Antenę satelitarną miał u nas w miasteczku mało kto. Ale i tak było tego więcej, niż gdzie indziej. No to jak talerz wisiał na balkonie, a starzy byli w robocie to co? To MTV! Tak, były takie czasy, że telewizja muzyczna emitowała tylko muzykę i nawet reklamy był takie świetne, że się je oglądało… No więc palimy te szlugi ukradkiem na balkonie, a z telewizora w dużym pokoju napierdziela jakieś „Black Hole Sun” czy inny „Spoonman”! AAAaaaAAAA! Wszyscy lecimy przed srebrny ekran, a gospodarz stara się rozpaczliwie włączyć video i znaleźć czystą kasetę VHS… potem mu się to udało. Nie jemu jednemu 🙂

{sklep-cgm}

Mam rok 2014. Minęło 20 lat. Na rynek trafia… płyta śpiewaczki operowej, Anity Rywalskiej pt. „Grunge”. Na płycie zbiór największych klasyków spod znaku Nirvany, Soudgarden, Pearl Jam czy Audioslave… wszystko oczywiście w wersjach operowych. Taka ciekawostka i rzecz dla maniaków. Pewnie za pięć lat nie będę pamiętał, gdzie mam tę płytę. Ale coś jest na rzeczy. Nadciąga lato z grungem! Nirvany nie zobaczymy, za Foo Fighters tęsknimy, ale… przed nami trzy festiwale i trzy koncerty, o których 20 lat temu nawet nie mogliśmy marzyć. Soundgarden zagra jeszcze w tym miesiącu na Life Festival w Oświęcimiu. Potem na Open`erze znów zobaczymy Pearl Jam, by na koniec, w połowie lipca podczas Sonisphere, mieć szansę zobaczyć Alice In Chains. Tych dwóch ostatnich gigantów już gościliśmy u siebie, zatem to koncert Soundgarden zapowiada się jako najważniejsze wydarzenie „lata z grungem”. Raz, że panowie przyjeżdżają w prawie żelaznym składzie, dwa, są u nas po raz pierwszy. No i trzy: najwyższy czas spełnić marzenia!

Od redakcji:

Przy okazji, bilety na LOF 2014 znajdziecie na eBilet.pl, Możecie je także wygrać w naszym konkursie.

 W naszym sklepie znajdziecie m.in. lektury poświęcone Pearl Jam. Aby je zamówić, wystarczy kliknąć tutaj.

Polecane