Pewnie już gdzieś wyznałem, bo nie ukrywam takich rzeczy – chyba najważniejszym tekstem i pojedynczym numerem w polskiej muzyce dla mnie, jak do tej pory, jest „Moja Krew” Republiki. W ogóle Ciechowskiego mam za najzdolniejszego poetę wśród polskich muzyków. Niezależnie od tego, czy jest akurat na niego moda, czy nie. Dlatego od „Krwi” zaczynamy. W którymś z podsumowań wskazałem też na Breakout i płytę „Blues”, jako najważniejszy nasz album. Nic się nie zmieniło, dlatego i numeru z tej płyty nie mogło zabraknąć.
I nie jest też tak, że to co najlepsze dla polskiego tekstu stało się dawno i że już nic nie może się do tej ekstraklasy zbliżyć. Oczywiście, że to nie tak. Działa chyba taki mechanizm, że czas jest bardzo uniwersalnym sitem, a z oddali i dystansu perły lepiej widać. Na dowód choćby fenomenalny tekst z „Peronu” Jamala. Albo z płyty z… ostatniego piątku „1 1=0” Zabrockiego – „Wiśniówka”. Polecam zresztą całą płytę, nawet jeśli w warstwie muzycznej nie bardzo Wam wchodzi, to teksty i sposób postrzegania i opisywania świata robią wielkie wrażenie. Mam przeczucie, że ta płyta zyska na znaczeniu z biegiem lat.
Acha, i nie jest tak, że w temacie „fenomenalny tekst” rządzi jakiś gatunek a inny przegrywa. To nie prawda. Nie tylko w każdej dekadzie historii muzyki rozrywkowej znajdziemy to co wybitne. To samo dotyczy gatunków. Nie ma się co zamykać, ani obrażać.
Poniższa playlista zostało mocno pocięta i odchudzona. Bo wyszła mi za długa. Ale jeśli macie jakieś reklamacje i uważacie, że coś koniecznie powinno się w niej znaleźć, to zapraszam do reakcji. Będę uzupełniał.