#5 na majówkę: słodko-gorzkie podróże

Pięć (a właściwie sześć utworów) hip-hopowych nagrań z podróżami w tle.

2014.05.04

opublikował:


#5 na majówkę: słodko-gorzkie podróże

Quiz ft. Proceente – „Wypierdalam stąd”

Jeśli już mowa o podróżach, to oczywistym wyborem jest „instant classic” Procenta. Mateusz Natali z Popkillera przyznał kiedyś, że to dla niego jeden z najważniejszych polskich utworów. Cóż, ja bym nie poszedł tak daleko, ale fakt – te rozmyte klawisze, podbite delikatnym basem i wzbogacone wokalnym samplem, robią swoje. Klimat jest iście magiczny, tak samo jak cudowna jest podróż rapera po inspirujących, esencjonalnych miejscach: od Syberii po Amazonię. A tak w ogóle: ktoś już mu naliczył te sto zwrotek? 😉

{Diil}

PCP – „Globetrotter”



„Wypierdalam stąd” najlepiej jest słuchać razem z innym podobnym sztosem z cyklu „czy to miasto, czy dzikie prerie”. „Globetrotter” może nie był najważniejszym singlem promującym album PCP (królował zdecydowanie „Uciułany giecik”), ale z perspektywy czasu sam wracam najczęściej do tego właśnie nagrania. Swoją drogą, w momencie pisania tego tekstu (26 kwietnia) mija równo dziesięć lat od wydania „PCP”. Tym bardziej warto odpalić „Globetrottera” i żałować, że takich ludzi jak Rybson na scenie nie ma. Jego zwrotka to mistrzostwo ulicznego stylu, a Waco jako producencki mentor tego typu MCs był wówczas w życiowej formie (patrz: „Klucz” HG).

Warszafski Deszcz – „Jedźmy gdzieś / Kolejny rajd”



Klasyczny numer z „Nastukafszy” to zapis z rajdu, którego „cel jest żaden”, a zasada jedna: „byle, byle do przodu i nie rozbić samochodu”. Zaczyna się od warszawskich ulic, przez kolejne dzielnice, by ostatecznie raperzy – jeszcze z Ostaszem, któremu już wtedy zdarzało się świrować – zdecydowali się opuścić granice miasta i wyruszyć w Polskę.

{sklep-cgm}

A wtedy… warto włączyć inny utwór WFD, „Kolejny rajd”, który – jak zresztą całe „Powrócifszy” – dorównuje klimatem płycie z 1999 roku. Tym razem w refrenie nie słyszymy już kolegów z samochodu, a Setę, natomiast bit bliższy jest słonecznym hitom Willa Smitha niż jazzowej, nowojorskiej pętli.

Łona/Webber – „Bez mapy”



Wierzcie lub nie, ale jestem pewien, że za kilka lat to „Cztery i pół” będzie uchodziło za najlepszy album w dorobku Łony i Webbera. Panowie na tamtej płycie osiągnęli idealny balans: producent nie próbuje już ciąć sampli jak DJ Premier, a jego elektroniczne wycieczki nabrały wreszcie kompletnego kształtu, brzmienia i klimatu; Łona w kilku momentach znów potrafi rozbawić, ale czymś, co stawia go w ścisłej czołówce polskiej sceny, to teksty z gatunku tych bardziej poważnych, błyskotliwe i cholernie przenikliwe. Tak jest z „Bez mapy”, nagraniem reprezentatywnym dla całej płyty. Ten tekst sprytnie gra z motywem powrotu do domu po pijackiej imprezie, ale mówi dużo więcej – że XX-wieczna historia, wpisana w odwiedzane miejsca, też być może była pisana przez nie do końca trzeźwych, zamroczonych ludzi.

Rasmentalism / W.E.N.A. (na zdjęciu) – „Na wstecznym”



Coś o dłuższych podróżach, niekoniecznie tych z wyboru. Duet z charakterystycznymi dla „Dużych rzeczy” luzem, pomysłowością i pewnością siebie chwyta za – co nie jest wcale regułą w przypadku tego albumu – trudny temat, gdy namacalny dystans w przestrzeni często, niestety, pokrywa się z rosnącym oddaleniem emocjonalnym, a szansą na poprawę relacji są głównie powroty w rodzinne strony. Szczególnie czuły na niuanse i celny w obserwacjach jest Ras, który stwierdza: „Widzimy się za krótko, więc pijemy za szybko”, po czym dodaje: „Chłopaki węszą trotyl / Bo to jest naszą bombą wspomnień i kwestią głupoty”.

Polecane