Foto: P. Tarasewicz
Czy nieśmiałość i działalność sceniczna się wykluczają? Zdaniem Soni Miki nie. „Scena sprawia, że możesz wykrzesać z siebie zupełnie inną energii”, mówi w rozmowie z Arturem Rawiczem. Jak sama jednak przyznaje, o wiele lepiej czuje się w codziennych rozmowach z innymi ludźmi.
Od takiej deklaracji rozpoczyna się wywiad. W dalszej części Rawicz dopytuje Sonię o fascynację włoskim reżyserem Federico Fellinim. To w końcu na jego cześć została zatytułowana nowa płyta artystki, wydane w kwietniu „Federico”. Odniesienia do twórczości Włocha znaleźć można także w teledysku „Fantazi” .
„Będąc małą dziewczynką, zachwyciłam się jego filmami”, opowiada. „Te obrazy powracały w moim domu”. Co urzekło Miki u Felliniego? „Specyficzne poczucie humoru. Bardzo śmieszy mnie postać babci w La Dolce Vita, która ciągle śpi, bo nie chce jej się rozmawiać z ludźmi”, mówi. Do tego dochodzi wariactwo i pewna wolność wypowiedzi w świecie filmów Felliniego. „Ale to nie płyta o nim. To bardziej adres, pod który warto się udać, jeśli ktoś chce mnie z kimś porównywać”.
Z czasem rozmowa zatacza coraz szersze kręgi, docierając do pytań o popkulturę w ogóle: o The Beatles, Ellę Fitzgerald, The Rolling Stones, Nicka Cave’a i innych. „Jestem pewien, że nie wiesz, dokąd zmierzasz”, rzuca w pewnym momencie Rawicz. „A właśnie, że wiem”, odpowiada Miki.
Dokąd zmierza więc autorka „Federico”? Zachęcamy do obejrzenia wywiadu: