„Moja droga solowa może pójść w różnym kierunku”, mówi Beata Kozidrak. Jej nowa solówka, „B3”, niedawno trafiła do sprzedaży i to właśnie ten krążek był punktem wyjścia w rozmowie z Arturem Rawiczem. Artystka przekonuje, że samodzielna ścieżka kariery pozwala jej chwytać się wielu różnych gatunków oscylujących wokół popu.
Kozidrak lubi też mieć kontrolę nad procesem twórczym. „Tak już jest od wielu lat, zarówno w Bajmie, jak i w działalności solowej. Lubię, gdy mój materiał jest spójny i przeze mnie prześwietlony”, twierdzi. „Ja nad tym panuję, ja też za to odpowiadam”.
Producentem „B3” jest Marcin Limek, twórca zasadniczo nowy w branży. Kozidrak była jednak zadowolona wstępnymi nagraniami do tego stopnia, że postanowiła wejść w tę współpracę na całego. Dla Limka to także było olbrzymie wyzwanie: odciąć się od medialnego wizerunku Kozidrak, a raczej pójść w poprzek. „Ta współpraca dawała mi ogromną satysfakcję. Z przyjemnością jeździłam do Radomia, gdzie materiał powstawał”, wspomina Kozidrak. „Od samego początku czułam, że to będzie coś wyjątkowego”.