Uciec od przeciętności. Recenzujemy nowy album Banks

„Off With Her Head” miało swoją premierę w piątek

2025.03.01

opublikował:


Uciec od przeciętności. Recenzujemy nowy album Banks

fot. mat. pras.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Banks ma potencjał, by stać się wielką gwiazdą. Niestety, w pewnym momencie zabrakło postawienia kropki nad „i”. „Goddess” miało dobre recenzje, ale co ważniejsze – spotkało się ze znakomitym przyjęciem fanów, dając wokalistce z Los Angeles złotą płytę w USA. „The Altar” niby rozwijało rozwiązania z debiutu, ale zabrakło hitów, które pociągnęłyby sprzedaż i przypieczętowały status Jilian.

Stracona szansa

„III” ukazało się jeszcze w barwach majorsa, ale mimo uznania krytyki nie zawojowało rynku, natomiast wydana w post-pandemicznym świecie „Serpentina” przeszła całkowicie niezauważona. Czy za sprawą „Off With Her Head” uda się odwrócić kiepską passę?

Trzeba oddać Banks, że na pewnym etapie kariery podjęła odważne kroki, by zmienić formułę swoich piosenek. Artystka próbowała wymyślić się na nowo, może nie tyle odcinając się od mrocznego, syntetycznego R&B, ale na pewno odświeżając formułę.

Nie do końca nowe otwarcie

Przed wydaniem „Off With Her Head” Jilian przekonywała, że płyta będzie dla niej kolejnym „nowym otwarciem”. Niestety, w praktyce nowy album brzmi miejscami tak, jakby Banks odkopała w szufladzie odrzuty z dwóch pierwszych płyt.

Wystarczy spojrzeć na dobór singli – „Love Is Unkind” i „Best Friends” to w pewnym sensie „stara dobra Banks”. Kłopot w tym, że wokalistka na siłę stara się wskrzesić ducha pierwszych płyt, ale ten zdaje się pozostawać niewzruszony. Kolejny singlowy kawałek – „I Hate Your Ex-Girlfriend” nagrany z udziałem Doechii jest już zbudowany na innym, świeższym patencie, ale tutaj pojawia się kolejny zgrzyt – Doechii wjeżdża jak do siebie, całkowicie kradnąc uwagę. Znacznie lepiej pod tym względem wypadł Sampha, który ogrzał lodowate brzmienie „Make It Up”, pozostawiając jednocześnie przestrzeń gospodyni.

Element świeżości

Na szczęście na „Off With Her Head” interesujących momentów jest więcej. W „Stay” lodowata Banks odsłania swoją bardziej wrażliwą stronę, a „Delulu”, zabawa wokoderem i szarpane dźwięki gitary wprowadzają element świeżości. W obu piosenkach czuć energię i pewną ambicję „wyjścia za linię”, co nie jest na tym krążku normą. Na uwagę zasługuje także zamykający płytę utwór tytułowy. Nie ma w nim mowy o żadnej rewolucji, jest za to iskra w postaci emocjonalnego śpiewu Jilian i krótkiego, ale lepsze to niż nic, syntezatorowego zrywu.

Banks znalazła się w trudnej sytuacji – z jednej strony czuć, że chciałaby robić coś nowego. Z drugiej – próbowała już nowych rzeczy i nie wyszło, więc ratuje powrotem na z góry upatrzone pozycje. Niestety, kiedy już je zajmuje, tonie w generycznych piosenkach, zbyt rzadko wybijając się ponad przeciętność. Pod koniec ubiegłego roku artystka wydała akustyczną wersję „Goddess”, by uczcić X-lecie debiutu. W idealnym świecie byłaby to piękna klamra, pozwalająca jej na zawsze zamknąć tamten etap i wraz z „Off With Her Head” otworzyć nowy. Banks stoi jednak w rozkroku w obawie przed zamknięciem starych drzwi i wejściem „na pełnej” na nową ścieżkę. Gorzej, że sentymentalni słuchacze raczej nie dodają jej odwagi.

3/5
Maciek Kancerek

Banks – „Off With Her Head”
Her Names Is Banks / ADA / Warner Music

Polecane