Tau – „Remedium”

Silny antybiotyk.

2014.12.21

opublikował:


Tau – „Remedium”

Chrześcijański hip-hop jeszcze nigdy wcześniej tak bardzo nie dzielił słuchaczy. Po latach spychania na margines, dostarczył rapera, którego zneutralizować nie będzie łatwo. Oto pojawił się ktoś, kto w przeciwieństwie do reszty sceny, nie gubi się w emocjonalnych rozterkach, nie opowiada o swoich wątpliwościach, nie widzi szklanki do połowy pustej. Ktoś, kto wychodzi do odbiorcy z przekazem, który – o dziwo – jest pozytywny. Ktoś, kto jest pewny swojej wiary i ma wszystko, co najistotniejsze, by tę pewność promować w sposób skuteczny.

Bo umiejętności Tau trudno nie docenić. Raper to pierwszoligowy. Taki, który umie grać tempem, modulować głos, odchodzić od bitu i iść za nim jak za cieniem. Gdy przyspiesza, wiemy, że jest to planowany chwyt, a nie pogoń za podkładem. Gdy wpada w offbeat, słychać w tym najlepsze nowojorskie wzorce. Dysponuje wreszcie wokalem charakterystycznym, przyjemnym dla ucha i piekielnie uniwersalnym, sprawdzonym zarówno w agresywniejszych, jak i bardziej wyluzowanych fragmentach. Właśnie ze względu na ten warsztat kielczanina nie wolno ignorować czy zbywać jako środowiskowe dziwactwo.

A jednak, podchodziłem do „Remedium” z obawami. Nie, nie dlatego, że zetknę się z czymś, co poruszy moje uśpione sumienie. I też nie dlatego, że bałem się nadmiernej identyfikacji ze słowami Tau. Nie chodzi tu o przekaz. Gdyby rzecz dotyczyła promocji ruchów narodowych, ekologicznego stylu życia, ideologii gender czy czegokolwiek innego – moje obawy byłyby pewnie takie same. Bo w istocie, o promocję tu chodzi. I o retorykę, która ten album w wielu miejscach pogrąża. Z całym szacunkiem, ale słuchając „Remedium”, czułem się, jakbym w progu stanęli Świadkowie Jehowy. Wszyscy doskonale znamy to uczucie. Bez względu na to, czy odpowiesz: „tak, zgadzam się z wami”, „nie, dajcie mi spokój” czy „może, pozwólcie mi się zastanowić”, ich buty nadal będą blokowały twoje drzwi, słowa nadal będą wypływały z ich ust, a w twoich rękach nadal będą lądowały ich ulotki. Radykalizm na miarę czasów? Być może. Jednak inwazyjne, przegadane „Remedium” zwyczajnie w wielu momentach męczy.

„No niestety, teraz musisz pokutować / Za szlugi, za dragi, za alko, za brak Boga / Co, slogan? To karta pacjenta / Tu nie ma metafor, to prosta recepta”, rapuje Tau w „Made in Serce”. Czasem jest aż nazbyt prosto. I nie mam tu na myśli „BHO”, gdzie wersy w rodzaju: „Polska bez Boga to ludzie bez sumień” czy „Być patriotą to znaczy żyć tak, by nowe pokolenie znało wolność” wpisują się w patetyczny, bojowy nastrój nagrania. Chodzi mi raczej o wersy w rodzaju: „Przyjmuj ciało, które daje Jezus / Bez tego dajesz ciała, jesteś słaby, jeszcze nie wiesz, czemu?” lub wszystkie te przestrogi dotyczące alkoholu („To zwykła trucizna stworzona do kontroli tych polskich rodzin”) i narkotyków („To nie bułka z masłem / Tylko twarde śmiertelne substancje, poważnie”) z „Listu motywacyjnego”. Wszystko to oczywiście prawda, ale cholera, mamy przecież do czynienia z miejską muzyką, a nie pouczeniami oderwanych od rzeczywistości duchownych. I choćby dlatego wypadałoby oczekiwać rozpoznań bardziej zniuansowanych od tych, które w okresie przedświątecznym usłyszymy w przeciętnym konfesjonale.

Nie wiem, co jest bardziej irytujące na tym albumie: ton kaznodziei-neofity („Jedni będą zbawieni, a drudzy potępieni / Jeśli chcesz być wśród pierwszych to musisz się odmienić”) czy banalność wniosków. A nie, wiem. To malownicze, wyjęte z podręczników do religii dla klas 4-6 metafory. Poniżej kilka przykładów: „Jestem listonoszem Boga, noszę wiarę po domach”; „Modlitwa jest wyspą, na której możesz się rozejrzeć / Kiedy tak płyniesz swoim życiem, trzeba odpocząć na tej wyspie /  I na spokojnie to przemyśleć, żeby wypłynąć na głębinę”; „Wyobraź sobie to, jestem łzą / I stoję za powieką twą / Rozsuń ją, powieki są kurtyną no / Poczuj flow i pozwól mi odpłynąć”. Dzieci, prawda, że urocze?

Najlepiej słucha mi się Tau, gdy sam daje świadectwo, rezygnuje z czasowników w formie rozkaźnikowej, zmienia osobę na pierwszą, a czas – na przeszły. Wówczas opowieści o przemianie – za każdym razem świetnie przemyślane i rozpisane („Pierwsze tchnienie”, „Cudotwórca”, nagranie tytułowe) – tracą moralizatorski sznyt, wyłażą z nich silne emocje, gdzieś w sercu słuchacza może się nawet pojawić wzruszenie. Dobrze wypada też wtedy, gdy przenosi punkt ciężkości i Boga zaczyna widzieć w codzienności: w relacjach damsko-męskich („Ostatni raz”), w wyborach konsumpcyjnych („Logo Land”). A jeśli już koniecznie musi mówić, jak jest, niech robi to chociaż w tak zawoalowanej formie jak w „Marii Konopnickiej”. Niby od razu wiadomo, o co chodzi, ale wyłapywanie pojedynczych smaczków jednak dostarcza więcej przyjemności niż słuchanie tyrad z ambony. Tak, upominam się o tę przyjemność. Bo to wciąż muzyka, nie rekolekcje.

Jeśli chodzi o pracę producentów, tu nie ma reguły. Mam poczucie, że kilka podkładów, choć nie do końca idealnych od strony technicznej, koniec końców dostarczyło odpowiednie napięcie i energię, by uwiarygodnić zwrotki Tau (np. tytułowe „Remedium”, „BHO”); ale mam też poczucie, że niektóre zwyczajnie zagadano i zamęczono (choćby „Pierwsze tchnienie”). Równie dobrze wypada muzyka samplowana, organiczna, co nowoczesna, budowana na syntetykach i przesterach; ta, którą dostarczył sam Tau, i ta od pozostałych beatmakerów. Zasadniczo można jednak powiedzieć, że im więcej w tych podkładach jest luzu, miękkości i ciepła, tym lepiej dla całości. Z balonika spuszczane jest wtedy powietrze, intensywna, wyrazista nawijka znajduje równowagę w łagodniejszej warstwie produkcyjnej. Dlatego po kilku odsłuchach „Remedium” najchętniej wracam do rozśpiewanego „Logo Land”, kalifornijskiego „Nawigatora” czy opatrzonych damskimi refrenami, bardzo Commonowych „Ostatniego razu” i „Puk, puk”. Gdy w tym ostatnim słyszymy głos Haliny Frąckowiak śpiewającej „A kiedy wszystko utracę”, być może dowiadujemy się o wierze więcej niż gdziekolwiek indziej na „Remedium”.

Tau – „Remedium”

Bozon Records

1. Pierwsze tchnienie

2. Bóg rapu

3. Lata 2000

4. Made in Serce ft. Zeus, Agnieszka Musiał

5. Logo Land

6. BHO ft. Bezczel, Klaudia Duda

7. Magiczne słowa

8. Maria Konopnicka ft. Buka

9. Godline ft. Lecrae

10. List motywacyjny ft. Paluch

11. Ostatni raz ft. Agnieszka Musiał

12. Łzy ft. Agnieszka Musiał

13. Nawigator ft. Kali

14. Remedium

15. Radio Kielce

16. Cudotwórca ft. Agnieszka Musiał

17. Puk puk ft. Agnieszka Musiał, Kamila Pałasz

Polecane