T.LOVE – „Old is Gold”

"Prezent dla starszych fanów"

2012.12.02

opublikował:


T.LOVE – „Old is Gold”

O tej płycie napisano już wiele ciepłych słów. Jednak nie ma sensu szukanie dziury w całym i silenie się na oryginalność. „Old is Gold” jak na polskie warunki to po prostu cholernie dobra i nietuzinkowa płyta.

Wielu moich rówieśników, kojarzących Muńka i spółkę z grania na wszystkich możliwych Juwenaliach w tym kraju, hejtuje ten album z założenia. Do muzyki T.Love młodzi podchodzą z pełną litości pobłażliwością, a ich piosenki tolerują tylko na karaoke po wypiciu kilku browarów.

„Old is Gold” ma szansę zmienić ten stan rzeczy. Ta płyta to swoista lekcja historii rock’n’rolla dla młodych i morze wspomnień dla starszych słuchaczy. Inspiracje Dylanem, Elvisem, Chuckiem Berry czy Doorsami w wydaniu T.Love brzmią świetnie. Wszystko nagrane jest analogowo, na oldschoolowym sprzęcie, co podkreśla wyjątkowy klimat albumu.

Muzycznie „Oldis Gold” jest przebogata. Znajdziecie tu m.in. bluesa, folk, country, klasycznego rock’n’rolla czy psychodelie rodem z lat 70. Na wyróżnienie zasługują szczególnie otwierające krążek „Black and Blue”, „Mętna Woda”, „Syn Marnotrawny” czy singlowe „Poeci Umierają”.

Dawno nie słyszałem tak dobrych tekstów Muńka jak na „Old is Gold”. Stan ducha lidera T.Love oddają chyba najlepiej „Stanley”, „Ostatni taki sklep”, „Skomplikowany (Nowy świat)” czy zamykające „Jeśli Boga nie ma tu”. Jest refleksyjnie, ale jak ma być inaczej skoro teksty pisze 50 – letni facet z bogatym życiorysem. Nie zabrakło jednak kilku tekściarskich wpadek jak chociażby „Wieczorem w mieście – film”, czy utwór tytułowy. Mimo to, Muniek w naprawdę wysokiej formie.

T.Love nagrywając „Old is Gold” złożył hołd swoim muzycznym idolom. Dał również fajny prezent swoim starym, wiernym fanom. Młodszym słuchaczom, zachwycającym się dokonaniami Black Keys czy Jacka White’a pokazał, że w Polsce też można nagrać coś takiego. Z całkiem dobrym skutkiem.

Polecane