Solange – „When I Get Home”

Houston, nie mamy problemu.

2019.03.08

opublikował:


Solange – „When I Get Home”

fot. mat. pras.

Siostry Knowles do perfekcji opanowały wypuszczanie płyt z zaskoczenia, bez wielomiesięcznej kampanii promocyjnej. Patrząc na chłodno, jest to im do niczego w sumie niepotrzebne, bo i tak w mediach o obu paniach mówi się regularnie. No i o Solange będzie się mówiło teraz długo, bo jej najnowszy album zdecydowanie na uwagę, ciepłe słowa i wymiany opinii zasługuje.

Miejmy za sobą to, co konieczne, czyli formalności. Tak, Solange zawsze była w cieniu Beyoncé. Tak, było to trochę niesprawiedliwe, bo dziewczyny talentem obdarzone zostały hojnie i sprawiedliwie. Nie, nie można się było jednak aż tak dziwić, że to małżonce Jaya-Z przypadł w udziale taki splendor oraz atencja, bo o pięć lat młodsza siostra długo szukała swojego stylu, pomysłu na muzykę i na dobrą sprawę dopiero “A Seat at the Table” z września 2016 r. było jej prawdziwie autorską, interesującą pieczątką. No i to tyle z wstępnych niuansów.

Wspomniane powyżej wydawnictwo było z wielu powodów bardzo istotne. Niewiele wcześniej mieliśmy bowiem albumów z samego szczytu Billboardu, które tak otwarcie, dobitnie, wręcz boleśnie poruszałyby temat depresji, lęków, problemów z samoakceptacją, zmagania z licznymi oczekiwaniami świata zewnętrznego, do którego nie w pełni się przystaje. Do tego doliczmy wątki społeczno-polityczne, rasowe, swoisty manifest ruchu “Black Lives Matter”, w efekcie otrzymaliśmy płytę trudną, daleką od sztampy, intrygującą, a nade wszystko wielowymiarową.

“When I Get Home” okładką wskazuje, że jest kontynuacją “A Seat at the Table”, ale sama zawartość muzyczna oraz tekstowa aż tak wielu analogii nie przynosi. Autorka wydawnictwa oddaje hołd muzycznej kulturze rodzimego Houston, w znacznie mniejszym niż na poprzedniczce stopniu eksplorując kwestie duchowo-egzystencjalne. Wydaje się, że Solange najgorszy okres życia ma za sobą, jest z nim w pewien sposób pogodzona, a także silna trudnymi przejściami. To jednak wcale nie oznacza, iż godzi się na pogardliwe traktowanie czarnoskórej społeczności, co znowu zaznacza w kilku nagraniach. Częściej jednak słychać dumę z bycia silną, niezależną, kreatywną czarnoskórą kobietą. Dumę z tego, że pomimo licznych przeciwności udało się dojść do tego miejsca, z którego jej głos jest słyszalny i szanowany przez miliony ludzi na całym świecie.

Tym bardziej może cieszyć, że to wszystko Solange wypowiada i wyśpiewuje na naprawdę świetnych, nieoczywistych, połamanych bitach czerpiących z jazzu, nawiązujących momentami do trapu, będących wzorową hybrydą pod tytułem alternatywne R&B. Krótkie wydawnictwo składa się z blisko dwudziestu kompozycji, z których większość brzmi bardziej jak szkice, urywki. Zabieg trochę ryzykowny, ale ostatecznie jak najbardziej udany, nie pozwalający słuchaczowi na choćby minutę odwrócenia uwagi od albumu.

Niespełna 35 minut wystarczyło, aby pomieścić tutaj producencko i gościnnie m.in. Pharrella, Earla Sweatshirta, Samphę, Abrę, Gucci Mane’a, Steve’a Lacy, Deva Hynesa i Tylera, the Creatora. Najistotniejsze zdają się być jednak, w kontekście zamierzeń “When I Got Home”, wokale Scarface’a i Devina the Dude’a, rapowych ikon Houston. Gdzieś w tyle unosi się jeszcze duch Alice Coltrane, ale jakimś sposobem Solange udało się te wszystkie składniki wymieszać we właściwych proporcjach i o przesycie, przeprodukowaniu nie ma mowy.

Dobry to album, oj dobry. Nie rewolucyjny, momentami sprawiający wrażenie trochę niedopracowanego, chaotycznego, za to potwornie wbijający się w głowę, proszący o kolejne odtworzenia. Jak ulał dopasowany do tempa życia w 2019 r. No i gdzieś tam dający nadzieję, że po każdej burzy można po prostu wrócić do domu “bogatszym” o życiowego garba, za to z głową uniesioną do góry. To pocieszające.

Andrzej Cała

Ocena: 4/5

Tracklista:

1. Things I Imagined
2. 5 McGregor (Interlude)
3. Down With The Clique
4. Way To The Show
5. Can I Hold The Mic (Interlude)
6. Stay Flo
7. Dreams
8. Nothing Without Intention (Interlude)
9. Almeda
10. Time (Is)
11. My Skin My Logo
12. We Deal With The Freak’n (Intermission)
13. Jerrod
14. Binz
15. Beltway
16. Exit Scott (Interlude)
17. Sound Of Rain
18. Not Screwed! (Interlude)
19. I’m A Witness

Polecane