fot. mat. pras.
Na trzecim autorskim albumie Marta Markiewicz serwuje swoim fanom obszerną porcję przebojowego, nowocześnie zaaranżowanego, komercyjnego popu z elementami elektroniki i muzyki tanecznej. Ale, jak zwykle w przypadku tej ambitnej artystki, nie mogło również zabraknąć osobistych tekstów i… niespodzianek. I to nie tylko w postaci pożegnania z charakterystyczną fryzurą.
Zadebiutowała w mocnym stylu – wydając krążek „Zapomnij mi” weszła na rodzimą scenę muzyczną z własnym, dopracowanym, wyraźnym stylem. Dobry singiel „Naucz mnie” (do dziś 56 mln odsłon na YouTube) oraz charakterystyczne koki-rogi były doskonałym napędem dla rozkwitającej kariery wokalistki ze Słupska. Kolejny album „Pióropusze” (2017) potwierdził talent poszukującej artystki, która swoją twórczością zdobyła sporą i wierną grupę fanów. Ciekawe, jak słuchacze Sarsy przyjmą jej najnowszą płytę, która z jednej strony gromadzi utwory typowe dla piosenkarki, ale również zawiera – bardzo ciekawe i zarazem nieco bardziej ambitne nowinki stylistyczne.
Na „Zakryj” produkcje muzyczne i styl Sarsy wciąż wyróżniają się na tle innych rodzimych artystów – twórców komercyjnego, czy – mówiąc inaczej – „radiowego” popu. Sarsa jako autorka tekstu i kompozytorka, a także producent kreatywny albumu, konsekwentnie pozycjonuje swoją twórczość w szufladzie z ambitnym popem, który chce być czymś więcej, niż tylko dźwiękową watą cukrową. Swój nowy materiał Sarsa przygotowała więc we własnym, muzycznym studiu w Gdyni. I tę spójność brzmieniową – przy jednoczesnym zróżnicowaniu stylistycznym premierowych piosenek – to jeden z najmocniejszych atutów albumu. Wyraźnie słuchać to w mocnych, acz nieoczywistych singlach – „Zakryj”, „Carmen” oraz najnowszym „Tęskno mi”. Te trzy nagrania pokazują, jak zróżnicowany to album – znajdziemy zarówno nostalgiczne utwory balladowe, jak również bardziej upbeatowe kompozycje.
Niespodzianki? Są! Na przykład w postaci gitarowych riffów w „Modlitwie”, czy głosu Sarsy na pierwszym planie – w anglojęzycznej, pięknej i nieoczywistej balladzie „So Cold”. A jeśli już mówimy o śpiewie, to wyraźnie słychać, że najbliżej dziś wokalnie Marcie chyba do Sii („Nienaiwne”, „Zakryj”, „Carmen”). A najwierniejszych fanów Sarsy ucieszą również „Nienaiwne” – na ich wersję studyjną czekali oni od kilku lat. Utwór ten zaczyna się w fajnym, „bondowskim” stylu (smyczki!) i trzyma ten świetny, niepokojący klimat aż do końca. A jeśli zaopatrzymy się w wersję deluxe krążka, to w nagrodę posłuchamy m.in. dwóch pierwszych singli w wersji koncertowej oraz klubowego remiksu przeboju „Motyle i ćmy”.
Na tym nie koniec zaskoczeń – „Zakryj” to doświadczenie nie tylko muzyczne, ale również wizualne. Wokalistka i songwriterka od samego początku podkreślała, że wielką inspiracją przy tworzeniu nowego materiału było zjawisko synestezji (w psychologii: zdolność kojarzenia ze sobą wrażeń odbieranych przez różne zmysły, np. zapachów ze smakami, dźwięków z kolorami), oraz przekonanie, że muzyka to wielowymiarowe zjawisko wykraczające ponad dźwięki. Między innymi dlatego postanowiła przygotować coś, czego nie zrobiła przed nią żadna inna polska artystka – stworzyła wspólnie z Matą „Smerą” 10 unikatowych canvas, czyli obrazów do każdej z piosenek z regularnej edycji albumu. – Poprzez te bardzo symboliczne grafiki chcę umożliwić odbiór mojej twórczości również za pomocą innych zmysłów – dodaje Sarsa, która mimo, że zrezygnowała ze swojej charakterystycznej fryzury, to nowym albumem wysyła wyraźny sygnał do konkurencji – dając znak swoim koleżankom-wokalistkom, że ma ogromną ochotę na popową koronę.
Jednym zdaniem – „Zakryj” to dobry, więcej niż tylko popowy album. Z porządną porcją ambitnego, szlachetnego popu. Polecam!
Michał Soja
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Intro Zanim (Serce Będę Miała Chłodne)
2. Tęskno Mi
3. Nienaiwne
4. Balony
5. Zakryj
6. Gotowa
7. Carmen
8. So Cold
9. Modlitwa
10. Ta Piosenka
11. Motyle I Ćmy (Stendek Remix)
12. Nie Rób Nic
13. Heal Me
14. Zakryj (Studio Session)
15. Carmen (Studio Session)