Rzecz jasna, ta nieprzejednana postawa Peji może się podobać, ale tylko do pewnego momentu. „Wuchta plagiatów” może i chce nam wmówić własny progres; Rychu z kolei nawet nie ukrywa, że to słowo jest mu obce. Działa w myśl zasady: uwiłem sobie bezpieczne gniazdo, po co więc ryzykować? Przed laty odkrył formułę, jak nawinąć tak, by nie wypaść z bitu, i do dziś kurczowo jej się trzyma. Na podkłady wchodzi za każdym razem tak samo, tak samo na nich siedzi i tak samo z nich wychodzi. Z początku energicznie, by pod koniec wersu sprawnie przeciągnąć sylaby. To jednak rap, który na dłuższą metę dość słabo się broni. Po kilku nagraniach każdą zaletę łatwo można obrócić i uczynić z niej zarzut. Dynamiczny styl nazwać przeszarżowanym. Pewną, zupełnie własną nawijkę – mało uniwersalną. Muzyczny konserwatyzm – staniem w miejscu. „Polski raperze, hip-hop cię zastopował”, ot co. Nie traktujmy weteranów jak święte krowy.
Gdyby w tym rapie działo się coś, co pozwoliłoby odróżnić go od kilkudziesięciu innych nagrań Peji z ostatnich kilku lat, byłby to już jakiś sukces. Szczególnie że te teksty zasługują na dużo bardziej kreatywny warsztat. Tymczasem bez względu na to, czy poznaniak wspomina dzieciństwo na słonecznym podkładzie w towarzystwie, ekhm, „poznańskiego Nate Dogga”, czy bum-bapowo rozlicza się z badziewiem sceny, czy razem z Markiem Dyjakiem mądrze przestrzega przed zgubnym nałogiem alkoholowym – emocje w nawijce jakoś niespecjalnie się różnicują. Gościnne występy Śliwy czy Bezczela wpuszczają świeże powietrze do tej świątyni prawdziwego rapu.
Oczywiście, tradycyjnej nawijce sprzyjają podkłady White House. Otwierający album „Know How” to niemalże esencja (dawnego? w końcu dziś co raz częściej eksperymentują) stylu tego wrocławskiego duetu: fantastycznie pocięty i poprowadzony sampel, piękny, głęboki bas i twarde, wyraziste bębny. Robota, którą na „Księciu” wykonali, jest przynajmniej solidna, a do kilku podkładów (Showbizowe „Big Picture”, „Być i mieć”, „No Surrender”) na pewno będę wracał. Trudno jest tu się do czegoś przyczepić. Paradoksalnie, najsłabiej wypadł „Trudny dzieciak 2”, gdzie namnożone hi-haty próbują poradzić sobie ze starymi dźwiękami, znanymi z pierwszej części. Niestety, ta melodia brzmi jednak tak archaicznie, że nawet ludzie z „Niewidzialnej Nerki” nie byliby w stanie jej wepchnąć na nowe tory.
RPS w jednym z numerów przyznaje, że najwięcej satysfakcji czerpie dziś z bycia Ryszardem, nie Peją. Słychać to na „Slumilionerze”, gdzie progres zauważalny jest przede wszystkim w życiu osobistym. Stabilizacja, jaką osiągnął, będąc mężem i ojcem, nie potrafi jednak w pełni wybrzmieć na tej płycie. To materiał zbyt rutyniarski, podobny do poprzednich. I za długi, co oczywiste. Zabrakło w tym wszystkim koncentracji, intensywności i umiejętności wyboru. Osiemdziesiąt minut jednej, długiej zwrotki RPS-a? Bez White House chyba nie dałoby rady.
Rychu Peja SoLUfka / White House Records – „Książę aka SLUmilioner”
Fonografika
Tracklista:
1. Know How
2. PRR (Prawdziwy Rap Rozpierdol) ft. DJ Danek
3. S.A. (Steven Adler) ft. Hellfield
4. Defekt Mózgu
5. Back in the Days ft. Kroolik Underwood & DJ Danek
6. Nadmiar
7. Big Picture ft. Śliwa & DJ Danek
8. No Future (Rock On)
9. Być i Mieć ft. Dono & DJ Ace
10. Codzienne refleksje ft. Marek Dyjak
11. RPS klasyka
12. Full Time Job ft. Jack the Ripper, RDW, De2s, Toony, Azyl, Jeru the Damaja, Gandzior, Greckoe, Śliwa & DJ Danek
13. Martwa muzyka ft. Bezczel & Glaca
14. Nie oglądam się
15. Sukces
16. No Surrender ft. AZ & DJ Decks
17. Braggabałagan
18. Raplajf
19. Trudny dzieciak 2