Onar – „Autodestrukcja”

To zdecydowanie smutny, przykry wręcz rap.

2014.11.08

opublikował:


Onar – „Autodestrukcja”

Niech nie zwiedzie Was informacja o reaktywacji marki „Superelaks”. Nowy album Onara nie idzie w stronę lekkiego, nieodpowiedzialnego rapu. Nie o taką imprezową autodestrukcję tu chodzi. Jasne, punktem dojścia tej płyty jest koniec końców jakaś nadzieja, tytułowe „Jutro”, w które warszawski raper chce wejść, trzymając słuchacza za rękę. Zanim jednak to się stanie, ten „pieprzony Piotruś Pan wśród butelek i kłopotów” musi zmierzyć się z sinusoidą wzlotów i upadków, „przejść asfalt po to, by móc latać”. Stąd autodestrukcja, powracający motyw alkoholu, który upaja i wpędza w stany depresyjne jednocześnie.

W teorii taki popadający w skrajności rap prezentuje się całkiem interesująco. W końcu najwięcej emocji dostarczają bodaj ci muzycy, którzy na co dzień gniją w swym introwertyzmie, a przedrostek „ekstra-” dodają sobie tylko wtedy, gdy stają przed mikrofonem. Na kogoś takiego kreuje się tutaj Onar. I dodaje za chwilę: ale tak naprawdę nic o mnie nie wiecie. A więc mamy jeszcze aspekt tajemnicy. Intrygujące.

Oddajmy teraz głos samemu autorowi i sprawdźmy, jak ta koncepcja „przemytnika emocji” pracuje w wersach. „Stoję tu na brzegu i czekam tu na falę / Jest pieprzony odpływ, a czekam na pieprzony przypływ / Krew gotuje się jak woda na herbatę – back in business / Jeden strzał w łeb i może być po wszystkim / Ale piękne wspomnienia pomagają żyć z tym” („Dorosłe dziecko”); „Mówisz: jutro też wstanie dzień / Nie wiem, kurwa mać, czy doczekam / Moje serce jak bezpański pies / Stoi moknie i szczeka” („Wszechświat”); „Teraz już nic nie czuję / Nawet ostatnio słyszałem, że jestem bezwzględnym chujem” („Nobody Knows”); „Księżyc gaśnie jak żarówka Osram / Mam gdzieś już te waśnie, mówię: weź to zostaw, osraj” („Jutro”).

Bardzo chętnie zakończyłbym tę recenzję już w tym miejscu. Powyższe wersy, moim zdaniem, same sobie wystawiają świadectwo. Gdy słucham Onara opowiadającego o gwiazdach na niebie i  rosie, która czeka na pierwszy promień słońca, zastanawiam się, czy warszawski raper chce za wszelką cenę nagrać płytę z Pelsonem i Eldo, czy bardziej uciec od osiedlowego wizerunku, który ciągnął się za nim przez lata, a i tutaj przebija w kilku momentach (np. „to kolejna dobra płyta na dobrych kurwa bitach / w moim stanie byś na tapczanie leżał jak stara cipa”). W tej drugiej konwencji, gdy przekleństwa wpadają mu naturalnie, a porównania mają brud i bezczelność, wypada o wiele naturalniej i bardziej przekonująco (delikatnie mówiąc). Doceniam ewolucję w twórczości i to, że wraz z wiekiem Onar porusza inne, dojrzalsze problemy – rzecz w tym, że jest on najzwyczajniej w świecie bardzo słabym, mało sprawnym tekściarzem, który za każdym razem, gdy chce powiedzieć coś ważnego, ociera się o banał.

Rzecz adresowana jest do tych, których urzekły zwrotki warszawiaka na „Nowym świetle” z Miuoshem czy „Utopii” Pawbeatsa. A więc do tych, którym brakuje elementarnego poczucia dobrego smaku. Do tych, którzy zwykli się wzruszać za każdym razem, gdy rozkleja się pianino, wchodzą patetyczne smyczki, rozlewają się eurodance`owe syntezatory, a uderzające z pogłosem bębny podkreślają raz to białą, rockową podniosłość nagrań, raz to ich symfoniczny wymiar. Produkcja Czarnego w „Starychrzeczach / Nowychrzeczach” momentalnie robi różnicę – podkład zyskuje charakter, rozpoznajemy w nim szorstki styl autora, słychać też dialog z poprzednikami (Noonowskie cięcie sampli).

„Przemytnik Emocji” dawał nadzieję, że Onar rzeczywiście „dorósł do rapu”. „Nowe światło” traktowałem jako wypadek przy pracy dwóch zadowolonych z siebie MC`s; „Autodestrukcja” kuleje natomiast w tych samych momentach, co wydany chwilę wcześniej „Pan z Katowic” Miuosha. W zamierzeniu skrajny, autodestrukcyjny koncept rozłazi się ze względu na niewystarczające umiejętności tekstowe gospodarza. Tak, to zdecydowanie smutny, przykry wręcz rap.

Onar – „Autodestrukcja”

Step Records

Tracklista:

01. Daj mi rękę

02. Dorosłe dziecko

03. Starerzeczy/Nowerzeczy

04. Ptaki na niebie feat. Luka

05. 1000e serc

06. Sinusoida

07. Wszechświat feat. Luka

08. Nobody knows feat. DJ Grubaz

09. Smutny rap

10. Wolne atomy

11. Do lustra

12. Jutro

Polecane