O.S.T.R. & Marco Polo – „Kartagina”

Hip-hop w pigułce.

2014.03.06

opublikował:


O.S.T.R. & Marco Polo – „Kartagina”

Jak głoszą kroniki, historyczna Kartagina została zrównana z ziemią w wyniku wojen punickich z Rzymem, a ziemię, na której wznosiło się miasto, posypano solą i przeklęto. Wspólnemu albumowi Ostrego i Marco Polo takie potępienie ze strony słuchacza nie grozi. Płyta zdążyła się pokryć złotem jeszcze przed premierą i zyskuje na wartości z każdym kolejnym spotkaniem. Ostatecznie słucha się tego tak dobrze, że raczej nikt tym razem nie powie z przekąsem: „O, mamy nowy rok, więc skrzypek znów wydał krążek”.

Choć w ostatnich latach skłonny byłem pomyśleć, że O.S.T.R. jest ciekawszy jako producent niż raper, „Kartagina” dowodzi, że gdy idzie o rymowanie, łódzki weteran nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jest tu przynajmniej kilka momentów, gdy robi się goręcej, i to z różnych powodów. Ot, chociażby rzucony w „Długach”, prosty, ale jakże błyskotliwy wers: „nie wszystko kręci się wokół hashtagów, małolat”, który można zapisać i odczytać przynajmniej na dwa sposoby. Albo fragment z topami w „Żywym lub martwym”. Dobrze wiedzieć, że Ostry podejmuje ryzyko i kombinuje. Nawet jeśli nie każda z tych prób należy do najbardziej udanych (gdy kontrastuje Marco Polo z Polo Marketem w „Side Effects”, niebezpiecznie zbliża się do Dioxa), jego rap przynajmniej przestał być przezroczysty. Nic zresztą, co wyszło z ust Ostrego, nie budzi takiej konsternacji jak zdumiewające zakończenie zwrotki Hadesa: „To mój teren, a ty pierdzisz w mikrofon bigosem / Co za syf, spróbuj zatkać odbyt nosem”. Cóż…

{reklama-hh}

Ostrego w 2014 roku słucha się uważniej niż zwykle nie tylko ze względu na większą dbałość o wersy. Jako tekściarz jest nierówny – poza pamiętnymi momentami zdarzają mu się zwrotki, w których nie wiadomo, do czego się pije; za to w kwestii warsztatu jest bezbłędny. Nie sztuką jest wbić się rozpędzoną nawijką w podkład, który swoimi południowymi naleciałościami wręcz cię do tego prowokuje; te przyspieszenia imponują szczególnie wtedy, gdy wokół pachnie Nowym Jorkiem. Dlatego np. wejście łodzianina w „Hip Hop Hooligans” może robić wrażenie.

Gdy słucham takiego „What Is The Question”, w pierwszej chwili czuję wzajemne zaufanie na linii raper – producent. Marco Polo najwyraźniej dobrze zdawał sobie sprawę z możliwości Ostrego, bo podkład w zwrotkach nie rozpuszcza, jeśli chodzi o aranż. Jasne, bas i bębny pięknie ze sobą współgrają, ale ten minimalizm raczej kieruje uwagę na rapera i to na niego zrzuca ciężar większości utworu. Przeciwieństwem dla szaleńczych zwrotek łodzianina jest refren, w którym objawia się kunszt i mistrzostwo amerykańsko-kanadyjskiego producenta. Jeśli ma się taką rękę do sampli – zagraniczna renoma Marco Polo i decyzja Ostrego, by odstąpić mu produkcję krążka, wydają się zrozumiałe same przez się. Gdy słucha się pobieżnie tych bitów, mogą one przypominać boom-bap, jakich wiele. Ich wartość tkwi jednak w szczegółach – od basu w „Nie słuchać przed trzydziestką”, przez gitarę w „Miejmy to za sobą”, po bębny w „Hip Hop Hooligans”. Jest to brzmienie różnorodne, a przy tym tak charakterystyczne, że sam, przysłuchując się niektórym podkładom, nie mogłem odpędzić się od skojarzeń z innymi produkcjami Marco Polo – szczególnie tych z Torae i Ruste Juxxem.

„Kartagina” nie jest rzecz jasna przełomem w dyskografii obu panów i nikt po jego przesłuchaniu raczej nie podejmie decyzji o zniesieniu wiz. Czy jednak każde dyplomatyczne spotkanie, które nie przynosi wielkich zmian, jest porażką? W tym sensie hip-hop przypomina politykę: duże rzeczy robi się nieraz małymi krokami.

Polecane