Pokochaliśmy ją, gdy na początku bieżącej dekady leżała w trawie, śpiewając, że jest jak ptaszek. No, może nie wszyscy – ja np. jestem alergikiem, więc na widok wdychającej pyłki Nelly reagowałem jak należy – alergicznie. Ale jak tu nie polubić pięknej, wiecznie uśmiechniętej i diabelnie naturalnej dziewczyny („obsługujący” jej poznański koncert znajomi dziennikarze potwierdzają trzy powyższe cechy)? „Folklore” i „Whoa, Nelly” ukonstytuowały Furtado jako specjalistkę od ciepłego, bamboszowego pop-folku dla całej rodziny, aż tu nagle rok 2006 przyniósł świetne „Loose”. Album – dopalacz, legitymujący się zarówno klubowymi bangerami („Promiscuous”, „No Hay Igual”), jak i niegłupimi balladami („All Good Things”) czy… wybornym pastiszem (najlepszy na płycie „Do It”). Słuchaczom się podobało – dzięki ich kieszeniom filigranowa Kanadyjka przeskoczyła z muzycznej drugiej ligi do pierwszej trójki pop-ekstraklasy. I to w jak dobrym stylu!
Tym bardziej przygnębia zawartość „Mi Plan”, na którą, wbrew tytułowi, Nelly Furtado zupełnie nie miała ani planu, ani nawet pomysłu. No, może jeden – nagrać album w całości po hiszpańsku. Plusik za odwagę pójścia pod prąd nawet, gdy stoi się na szczycie, ale na niezbyt pewnych nogach. Na „Mi Plan” Nelly pokazała, co gra jej w duszy, szkoda tylko, że jest to tak nieciekawe. W najlepszych momentach płyta odsyła nas do estetyki troszkę zapomnianej już formacji Chambao (tytułowy „Mi Plan”), w najgorszych – do jeszcze bardziej zapomnianego autora nieśmiertelnej „Lambady” – kapeli Kaoma. Brak na „Mi Plan” latynoskiego słońca, przestrzennych gitar, czy romantyzmu, który spłaszczono do roli zestawu słodkich pop-melodyjek. I to na tyle, że nie pamiętam ani jednego singla z płyty. Po „Loose” to rzecz nie do pomyślenia.
Na okładce zamyślona Nelly Furtado spogląda hen, gdzieś w górę. Zupełnie, jakby myślała: „OK., spełniłam swoje marzenie, mam już album po hiszpańsku, co dalej?”. Przypomina się „Mniejsze zło” Janusza Morgensterna i Janusz Gajos, przekonujący swojego syna, że w życiu należy umieć wybrać owo mniejsze zło. I chyba to dobra uwaga dla Nelly – niech lepiej wraca pod opiekuńcze skrzydła wujka Timbalanda. I jej, i jemu, i – co najważniejsze – nam wyjdzie to na dobre.
Spis Nelly Furtado – „Mi Plan”:
01. Manos al Aire (Surrendering)
02. Más (I want more)
03. Mi plan feat. Álex Cuba(This is my plan)
04. Sueños feat. Alejandro Fernández (It`s like a dream)
05. Bajo otra luz feat. Julieta Venegas (Under another light)
06. Vacación (A vacation)
07. Tiempo suficiente (Enough Time)
08. Fuerte feat. Concha Buika (So strong)
09. El silencio feat. Josh Groban (The silence)
10. Como lluvia feat. Juan Luis Guerra (Like rain)
11. Cumpleaños (Happy Birthday)