Natalia Kukulska – „Halo tu Ziemia”

(Od)lot (nie)kontrolowany.

2017.10.12

opublikował:


Natalia Kukulska – „Halo tu Ziemia”

foto: mat. pras.

„Ten album jest w moim życiu przełomowy. Nie lubię wielkich słów i kategorycznych stwierdzeń, ale moment, w którym powstawała ta płyta, był wyjątkowy. Czysta metafizyka” – mówi o „Halo tu Ziemia” Natalia Kukulska dając nam rzeczywiście zestaw najbardziej odważnych, „innych” piosenek w swojej długiej, ale też słodko-gorzkiej karierze.

Bo rzeczywiście – to, co dzieje się na dziewiątym studyjnym wydawnictwie Natalii to – biorąc pod nawet jej niedawne eksperymenty na krążkach „Sexi Flexi” i „Ósmy plan” – stylistyczna rewolucja. Chyba jednak trochę… za mało odważna. Niestety. Artystyczny skok na głęboką, nazwijmy to umownie – elektroniczno-klubową wodę przez artystkę do tej pory najmocniej kojarzoną z popem na pewno warto docenić. Jednak wykonanie pozostawia już wiele do życzenia. Ale po kolei…

Większość kompozycji, które trafiły na album została stworzona przez Natalię w kolektywie z mężem Michałem Dąbrówką, Archie Shevskym i Marcinem Górnym. „Ideą całej płyty był zapis żywych emocji i muzycznych pomysłów, będących efektem wspólnego grania podczas muzycznego wyjazdu całego zespołu w góry. Tam powstała większość piosenek. Dzięki temu album ma w sobie żywiołowość, rodzaj koncertowej energii ale również nie ucieka esencja czyli jakość kompozycji” – opowiada Kukulska. Tę spójność i konceptualne podejście do nowego materiału wyraźnie słychać, bo płyta ma wspólne, oryginalne brzmienie. Szkoda tylko, że nieco… archaiczne.

Słucham więc po raz kolejny tytułowego utworu i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że… to już było. Że ktoś nagrał już takie same bity, syntezatory i nawet te „kosmiczne” efekty. Tak samo moją konsternację budzą (genialnie się rozpoczynający) „Hard To Find”, nieco soulowo-funkowy „Marching Band” czy najbardziej irytująca w tym zestawie „Rekonstrukcja” – podobne rzeczy w świecie tenecznej elektroniki nagrywano w latach 90. Dziś te rozedrgane, bardzo syntetyczne rytmy brzmią już niestety nieco archaicznie. Dlatego jeszcze większy zawód czuję, kiedy tak znakomita wokalistka sięga po modną, dudniącą bass music („Kobieta”) i w pewnym momencie ten gęsty i soczysty numer kompletnie psuje wkurzającą, syrenią wokalizą. Po co?

Zastanawiam się nad tym stylistycznym „rozkrokiem” Kukulskiej, która z jednej strony – decydując się na takie, a nie inne brzmienia (których przecież nikt nie zagra w radiu) – nie idzie na całość. Nie wybiera bezkompromisowej muzycznej drogi, na którą zdecydowały się chociażby Róisín Murphy czy przede wszystkim Björk – „patronka” wszystkich poszukujących wokalistek spod znaku elektro. Dlaczego zamiast docisnąć gaz do dechy, zdecydować się na artystyczne salto mortale – jak chociażby Monika Brodka – stoi w rozkroku. Między eksperymentem, a konfekcją. Przecież nie ma już nic do stracenia? Do Opola (jak to ktoś już trafnie powiedział) już jej nie zaproszą, a wspomniane radia nie zagrają. Mogłaby więc powalczyć o serca fanów nowej elektroniki. Bo przecież są na „Halo tu Ziemia” fragmenty obiecujące, by nie powiedzieć znakomite.

Takie chociażby, jak niepokojące, „brzęczące” bity w podkładzie „Pod włos” i najlepszy w tym zestawie, bezpretensjonalny i po prostu świetnie brzmiący (w całości) „Lunatyk”. Wyraźnie z całości „wystaje” również najbardziej popowa w zestawie „Ostatnia prosta”. No ale cóż z tego, skoro podobne rzeczy nagrywały i nagrywają dziś choćby Xxanaxx czy The Dumplings, nie mówiąc już o Natalii Nykiel. Albo weźmy taki masywny, mocno osadzony na basowym brzmieniu „To za mało”, który fajnie „żre”. Ale tylko do momentu, kiedy Natalia śpiewa o… „opalcowanym różańcu”.

No właśnie. Teksty na tym krążku są podobno zapisem przemyśleń na temat tego co zdarzyło się w ostatnim czasie w życiu autorki (narodziny kolejnego dziecka i śmierć ukochanej babci), więc nie chcę odnosić się do ich zawartości emocjonalnej. Natomiast nie da się nie zauważyć, że te teksty czasami zgrzytają zadziwiającymi zbitkami („Szyja jak pal / Jest wbita na dno / A sięga do gwiazd / Panoramiczny wzrok” z „Kobiety”). No i rymy. Na przykład takie: „Podnieść na duchu muszę ducha (…) bo wciąż na ducha jest posucha” („Rekonstrukcja”). „Ta płyta jest o poszukiwaniu duchowości” – wyjaśnia Natalia. Rozumiem, szanuję, ale… mocno mnie uwierają i kłują takie detale. I kompletnie nie czuję tu żadnej „magii”.

Artur Szklarczyk
Ocena: 2/5
Tracklista:
1. Intro
2. Halo tu Ziemia
3. Kobieta
4. Hard to Find
5. Let’s Get Down
6. Marching Band
7. Pod włos
8. Lunatyk
9. To za mało
10. Ostatnia prosta
11. Rekonstrukcja
12. Back In The Days

Polecane

Share This