foto: mat. pras.
Co tu (dobrego) się wydarzyło?! Nowy soul, elektronika, gospel i szczypta tanecznych rytmów. A to wszystko z pasją zaśpiewane i zagrane przez tajemniczego, utalentowanego jak diabli geja z RPA. A najlepsze jest to, że kiedy myślisz, że nikt tego samorodka oprócz Ciebie nie zna, że właśnie odkryłeś talent jeden na milion, to okazuje się, że ten genialny album „You Will Not Die” niejakiego Nakhane wcale nie jest jego debiutem!
Nakhane urodził się w 1988 roku w Alice, ale dorastał w Port Elizabeth w Południowej Afryce, w bardzo religijnej społeczności. Środowisko, w którym się wychował, wywarło na niego duży wpływ. Z jednej strony zaszczepiło w nim miłość do muzyki i dało początek jego największej życiowej pasji – śpiewaniu. Z drugiej jednak, ta bardzo konserwatywna, kierująca się zasadami wiary społeczność, zbudowała w nim poczucie winy i wstydu. To właśnie z nimi homoseksualny muzyk i wokalista próbuje się zmierzyć w swojej niezwykłej twórczości.
Tak naprawdę nazywa się Nakhane Mahlakahlaka, ale w swojej ojczyźnie zaczął występować jako Nakhane Touré. Pseudonim zaczerpnął od nazwiska legendarnego senegalskiego muzyka – Ali Farka Touré. – Już w dzieciństwie zafascynowany był soulem, uwielbiał Marvina Gaye’a i The O’Jays. Jako mały chłopiec śpiewał z rodziną w miejscowych chórach. Grał na puzonie i różnych instrumentach perkusyjnych, a w wieku 19 lat chwycił za gitarę – wyjaśnia Łukasz Komła, który prawdopodobnie jako pierwszy w naszym kraju odkrył muzykę Nakhane. Artysty nietuzinkowego, który mocno czerpiąc z tradycji muzyki afrykańskiej, jako źródło swoich inspiracji wymienia również jednak licznych artystów muzyki alternatywnej, klasyków folku i rocka z USA, od Velvet Underground aż do Radiohead.
Nic dziwnego, że z tak pojemną, muzyczną wyobraźnią (i nietolerowaną w swojej kulturze orientacją seksualną), naszemu zjawiskowemu bohaterowi było nazbyt ciasno na afrykanerskiej prowincji. Przeprowadził się więc do Johannesburga, gdzie zaczął występować w barach i klubach. Te pierwsze, śpiewane tam, autorskie piosenki znalazły się na jego wspomnianym, znakomitym debiucie „Brave Confusion” (2013). Wydanym i dostępnym tylko w RPA. Od czego jednak YouTube i serwisy streamingowe? To dzięki nim muzyk zyskał więcej niż lokalną sławę. Ale też nie dajmy się zwariować – na przykład transowy, genialny singiel, jakim jest „In The Dark Room”, ma dziś niewiele ponad 60 tys. odsłon. Mało… Za mało!
Ale to się zmieni. Już niedługo. Bo o tym niezwykłym wokaliście robi się coraz głośniej. Kolejni słuchacze oczarowani muzyką Nakhane dzielą się nowymi nagraniami, „szerują” je w serwisach społecznościowych. Tak właśnie dzieje się na przykład z hipnotycznym singlem „Clairvoyant”, który podbija kolejne rozgłośnie radiowe, a może trafi również na klubowe parkiety. I nie ma w tym nic zaskakującego. Takie piosenki nie zdarzają się codziennie. Piękne utwory, w których w porywającą całość połączyły się ze sobą afro beat, house i soul. Oto muzyczna uczta, w której słychać dźwięki podobne do tych, które tworzą dziś: Benjamin Clementine, Moses Sumney, Perfume Genius, Asaf Avidan, Wild Beasts, ale też The Algiers. Liga mistrzów.
I taka właśnie, pełna różnych smaków jest „You Will Not Die” – zachwycająca płyta, którą odkrywa się na nowo i za każdym razem inaczej przy kolejnych przesłuchaniach. – Wiedziałem, że nie będę unikał muzyki elektronicznej. Słyszysz wielu artystów zmuszających się do grania bardziej akustycznie, aby brzmieli bardziej autentycznie. Ale to wcale tak nie działa – mówi sam Nakhane. Stąd na jego płycie mnóstwo syntezatorów wymieszanych z klasycznym dźwiękiem fortepianu i gitary, ale ułożonych w popową formę. A to wszystko mocno podlane soulowym sosem („Presbyteria”) i podane ze szczyptą gospel („Star Red”). A jak to jest zagrane?! Bez żadnego alibi, za to z pasją – tak jakby jutro miał być koniec świata („Interloper”)…
– Trzy lata zajęło mi napisanie „Interloper”. To utwór o irracjonalnej zazdrości i przypadkowym seksie. Na początku piosenka przypominała trochę „Pornography” The Cure. Później ewoluowała w stronę bardziej balladową i akustyczną – trochę jak utwory Iron & Wine. W końcu, razem z Benem Christophersem (producent, który współpracował m.in. z Marianne Faithfull i Bat For Lashes – przyp. red.) stwierdziliśmy, że warto jednak pójść w kierunku mocniejszego grania – mówi Nakhane, który swój nowy, wypełniony po brzegi pięknymi, natchnionymi piosenkami album nagrał w Londynie. To właśnie stąd zamierza wyruszyć ze swoją muzyką na podbój świata. Moje serce już skradł. Ciekawe, czy was również zachwyci?
Artur Szklarczyk
Ocena: 4,5/5
Tracklista:
1. Violent Measures
2. Clairvoyant
3. Interloper
4. You Will Not Die
5. Presbyteria
6. The Dead
7. Star Red
8. Fog
9. By The Gullet
10. All Along
11. Teen Prayer
12. Clairvoyant (Mix)