Migos – „Culture II”

Fenomen nie do końca wart uwagi.

2018.02.07

opublikował:


Migos – „Culture II”

foto: mat. pras.

Dla jednych fenomen Migos jest czymś zupełnie zrozumiałym. Oto trio z Atlanty wyciska esencję z amerykańskiego hip-hopu drugiej dekady XX wieku. Ekscentryczny, nonszalancki sposób rapowania znosi podział między śpiewem a rymowaniem, między zwrotkami a refrenami i między tym, co na pierwszym planie, a rzucanymi w tyle dopowiedzeniami. Dla innych taki styl zakrawa o nieśmieszną parodię, a za wspomnianą kolorową nonszalancją kryje się w gruncie rzeczy chaos, brak warsztatu i brak pomysłu na siebie.

Wydany pod koniec stycznia „Culture II”, następca hitowego krążka sprzed roku, raczej nie sprawi, że i entuzjaści, i sceptycy nagle znajdą nić porozumienia lub stwierdzą, że prawda jakimś cudem leży pośrodku. Ba, sami Migos nie wyglądają, jakby próbowali zmienić kierunek, nadać własnej twórczości nowy ton lub skorygować idee stojące za poprzednim albumem. Przeciwnie, dokręcają śrubę jeszcze bardziej, czego dowodem jest długość albumu: dwadzieścia cztery piosenki, czyli w sumie ponad sto minut muzyki. Sami widzicie, że nikt tu nie bierze jeńców.

Potężna liczba nagrań jest więc wodą na młyn zarówno przeciwników, jak i zwolenników tria z Atlanty. Ci pierwsi mają kolejne argumenty świadczące o ubóstwie nowych trendów w rapowaniu. Z łatwością będą mogli wskazać, że za pozornie twórczym bezładem kryją się w rzeczywistości mocno ograniczone umiejętności Quava, Offseta i Takeoffa. Że te wszystkie okrzyki, wtrącenia i wersy rapowane często od linijki maskują jedynie nieudolność tekstową tria oraz fakt, że panowie muszą co rusz uciekać się do takich tanich zagrywek, by skupić uwagę odbiorcy. Co by pozostało, gdyby odedrzeć te piosenki z – na dłuższą metę jednak nieznośnych – dopowiedzeń w tle? Okazałoby się, że mamy do czynienia raczej ze zbiorem pojedynczych linijek, rzucanych często bez ładu i składu, które muszą być czymś przełamywane, bo inaczej zlałyby się w mało czytelny, bełkoczący rap.

Śledząc argumenty krytyków Migos, instynktownie z nimi sympatyzuję. Ba, odczuwam dodatkową dumę, że wychowałem się na innym, lepszym hip-hopie – a moimi superbohaterami z Atlanty są nie tak znowu spięci i przeintelektualizowani Outkast. Za chwilę jednak przychodzi refleksja: w porządku, ale czy w tej muzyce nie ma naprawdę nic wartościowego? Cóż, całe szczęście – coś jest. Gdy słyszę dudniący bas w „Narcos”, popularność Migos przestaje dziwić. Gdy na horyzoncie w „Stir Fry” pojawiają się twarde, pharrellowskie bębny, dostrzegam w posunięciach tria jakąś ambicję, poszerzanie własnych horyzontów. Gdy w „Crown The Kings” słychać pianino, a w „Too Playa” saksofon, czuję w tych nagraniach wrażliwość wynikającą z osadzenia w tradycji. Ba, łagodne, kapitalnie zaaranżowane „Made Men” ujęło mnie do tego stopnia, że przez chwilę auto-tune wydawał mi się jedynym koniecznym środkiem do zapanowania nad takimi pościelowymi podkładami.

Fenomen Migos jest więc dla mnie – w ograniczonym stopniu, ale jednak – zrozumiały. Byłby pewnie jeszcze bardziej, gdyby trio zechciało wyciągnąć wnioski ze współpracy z Calvinem Harrisem i bardziej wyeksploatować potencjał ukryty w takich nagraniach jak „Slide”, gdzie silny, deep-house’owy rytm fantastycznie dopełniał się z szalonymi stylami tria. Szkoda, że na „Culture II” zabrakło takich numerów. Może następnym razem.

Karol Stefańczyk

Ocena: 2,5/5

Tracklista:

1. Higher We Go – Intro
2. Supastars
3. Narcos
4. BBO (Bad Bitches Only) ft. 21 Savage
5. Auto Pilot (Huncho On The Beat)
6. Walk It Talk It ft. Drake
7. Emoji A Chain
8. CC ft. Gucci Mane
9. Stir Fry
10. Too Much Jewelry
11. Gang Gang
12. White Sand ft. Big Sean, Travis Scott & Ty Dolla $ign
13. Crown the Kings
14. Flooded
15. Beast
16. Open It Up
17. MotorSport ft. Nicki Minaj & Cardi B
18. Movin’ Too Fast
19. Work Hard
20. Notice Me
21. Too Playa ft. 2 Chainz
22. Maden Men
23. Top Down On Da NAWF
24. Culture National Anthem

Polecane