foto: mat. pras.
Wielki, nieposkromiony talent, dwie znakomite płyty solowe, ale też kilkunastoletnie doświadczenie zdobyte na muzycznej scenie – czy to wystarczające „papiery” na nagranie albumu z utworami Czesława Niemena? Tego nie wiem. Ale jestem przekonany, że Krzysztof Zalewski zrobił to znakomicie, o czym świadczy choćby znany już, porywający singiel „Przyjdź w taką noc”. Ale najfajniejsze jest to, że im „dalej w płytę”, tym jest jeszcze lepiej. I ciekawiej.
Słucham tego krążka od dobrego tygodnia. I coraz bardziej mi się podoba. Z każdym kolejnym przesłuchaniem znajduję na nim nowe „smaczki”. Za każdym następnym spotkaniem odkrywam kolejne detale do polubienia. Dźwięki, brzmienia, frazy, pojedyncze nuty… I lubię ten album coraz bardziej. I nie tylko dlatego, że popularny Zalef po prostu dał radę, czy – jak mówią niektórzy (a ja tego nie cierpię) – udźwignął temat.
Co w tych interpretacjach takiego niezwykłego? Przede wszystkim dodał on do tych piosenek-pomników coś swojego, własnego. Fajne jest też to, że nie nagrał Niemena „na kolanach”, ale zrobił to z szacunkiem, a równocześnie ze smakiem. Ale też fantazją. Mogę się oczywiście mylić, ale wydaje mi się, że tylko w taki, autorski i przebojowy sposób można dać (poznać) młodszym słuchaczom Niemena – sięgając dalej, niż tylko po wielki, ale „oklepany” już „Dziwny jest ten świat”. Bo chyba nie tylko ja mam wrażenie, że dorosło nam pokolenie, które zupełnie nie zna songów mistrza Czesława. Ale po kolei…
Trzeba mieć sporo odwagi, by zmierzyć się z takim repertuarem, pomyślałem, kiedy w ubiegłym roku usłyszałem o tym, że popularny Zalef „bierze” się za interpretację klasycznych utworów z repertuaru Czesława Niemena i zamierza zaprezentować je w Jarocinie. To właśnie tam wszystko się zaczęło. Organizatorzy kultowego festiwalu postanowili godnie uczcić dwie piękne rocznice – pół wieku od premiery płyty „Dziwny jest ten świat” Niemena i 30 lat od jego pierwszego występu na jarocińskiej imprezie. Dlatego zaproponowali Krzysztofowi przygotowanie koncertu z repertuarem mistrza. Autor „Zeliga” i „Złota” zgodził się, bo lubi wyzwania. Ale zrobił to również po to, by lepiej poznać swojego idola.
– Wydawało mi się, że jestem wielbicielem i znawcą Niemena, ale kiedy zacząłem się przygotowywać do koncertu okazało się, że nie znam nawet połowy jego twórczości – przyznaje dzisiaj muzyk. – Na pewno duża część jego dorobku pozostaje nieodkryta. Pod koniec życia zachwycił się nowinkami technicznymi, co miało ogromny wpływ na brzmienie. Choć jego utwory były harmonicznie, aranżacyjnie bogate, trudno jest przebrnąć przez nagrania naszpikowane brzmieniami Synclaviera (jeden z pierwszych cyfrowych syntezatorów – przyp. A.Sz.), wówczas uchodzącymi za nowoczesne. Dlatego pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie nagranie tzw. trudnych piosenek w współczesnych aranżacjach. Wyciągnięcie z nich tego, co najważniejsze: tekstów i melodii – dodaje Zalewski.
W efekcie muzykowi udało zaśpiewać i nagrać Niemena po swojemu, ale bez „udziwniania” na siłę oryginałów – po to tylko, by udowodnić swój talent. Krzysiek zrobił wręcz coś innego – zbierając takich, a nie innych ludzi do tego wyjątkowego projektu stworzył wraz z nimi świeże brzmienie inspirowane dźwiękami retro. Ekipa ta nadała zróżnicowanym stylistycznie utworom Niemena (i z różnych okresów jego twórczości) spójny klimat. Za tymi ciepłymi, przede wszystkim funkowymi dźwiękami z domieszką soulu i subtelnej elektroniki oraz wspaniałymi głosami stoją: Jurek Zagórski (gitara, produkcja, miks), Natalia i Paulina Przybysz (chórki), Tomasz Duda (saksofon, flet, tamburyn), Kuba Staruszkiewicz (perkusja, przeszkadzajki), Patryk „Pat” Stawiński (bas, klawisze) i Jarek Jóźwik (organy Rhodesa, syntezatory). Nic dodać, nic ująć – Dream Team.
A jak wypadają te piosenki w wokalnej interpretacji Krzyśka? Tu sprawdzianem były przede wszystkim dwa „killery”, czyli „Dziwny jest ten świat” i „Jednego serca”. To właśnie z nimi utożsamiany jest Niemen najbardziej. Na szczęście Zalef te wysokie tony Czesławowych wokaliz bierze „z marszu” – gładko i na dużym luzie. Wygrywa, bo nie szarżuje, ale „ociepla” te klasyki swoim miękkim, głębokim głosem. I aż mnie korci, żeby napisać, że kto, jeśli nie on, zrobiłby to lepiej?
Mam też swoich muzycznych ulubieńców w tym zestawie – znakomity, wspomniany już singiel „Przyjdź w taką noc” – w oryginale nagrany w 1965 roku. Ekipa Zalewskiego nie tylko podkręciła tempo tego utworu, ale nadała mu obłędny, funkowy drive. Nie mówiąc już o chórku sióstr Przybysz, który nadaje lekkości – podobnemu w klimacie – „Domkowi bez adresu”. Ależ ten numer pięknie „leci” na tanecznym (big) bicie rodem z lat 60.! No i ta przesterowana gitara. I flet. Palce lizać!
Ale bywa też inaczej, czasem wręcz zaskakująco, jak w mantrowym, medytacyjnym „Pielgrzymie”. Orientalne ozdobniki pojawiają się również w prog-rockowych „Kwiatach ojczystych” ze słynnym tekstem Tadeusza Kubiaka. Albo taka electro-popowa, a jednak świetnie „wpasowana” w klimat całego krążka interpretacja mniej znanego utworu Niemena „Status mojego ja”. Transowość to zresztą jeden z brzmieniowych mianowników tego znakomitego albumu, który – mam taką nadzieję – będzie przed wolno odkrywał swoje ukryte „smaki”. I jeszcze długo nam się nie znudzi…
Artur Szklarczyk
Ocena 4,5/5
Tracklista:
1. Doloniedola
2. Przyjdź w taką noc
3. Dziwny jest ten świat
4. Status mojego ja
5. Począwszy od Kaina
6. Kwiaty ojczyste
7. Jednego serca
8. Pielgrzym
9. Spojrzenie za siebie
10. Domek bez adresu
11. Outro inspirowane Blue Community
Bonusy (wersje live z Festiwalu Jarocin 2017):
12. Zapowiedź Piotra Metza
13. Dziwny jest ten świat (live)
14. Począwszy od Kaina (live)
15. Status mojego ja (live)