„B.I.G. i Mary J. wychowali wokal ten”, śpiewa Cleo w zamykającym całość „WinyLova”. I dodaje za chwilę: „Lauryn Hill i Chaka Khan pomalowały duszę czernią barw”. By jednak zdać sobie sprawę z tych inspiracji, nie trzeba czekać do ostatniego utworu. Wystarczy posłuchać funkującego, organicznego „Tłustego, czarnego kota”. Albo esencjonalnego, do bólu hip-hopowego „Tego czasu”. Albo mięciutkiego, pościelowego „Nie pozwól”. Pseudonimy i nazwiska, wymieniane pod koniec albumu, same się narzucają, a można by i dorzucić jeszcze kilka innych, z czasów, gdy r&b poznawało się z hip-hopem: Zhane , Yvette Michelle…
Gdy nie wychodzi poza swoje własne muzyczne korzenie, Cleo pozostaje bezbłędna. Z mieszanymi uczuciami natomiast pozostawiają słuchacza te nagrania, które wychodzą poza sztywny krąg hip-hop/soul/r&b. O ile takie „Sztorm”, „Cofnąć czas” czy „Papierowy ład” – obciążone osobistymi lub społecznymi wątkami, bardziej podniosłe w klimacie – tylko potwierdzają wysokie umiejętności wokalistki, o tyle w nagraniach ze sznytem folkowym warszawska piosenkarka nie radzi sobie już tak dobrze. Głos Cleo jest zbyt „czarny” jak na słowiańską duszę, stąd nowa wersja „Nie lubimy robić” nie imponuje już tak jak oryginał; jednocześnie jest artystką zbyt polską, by udźwignąć obcojęzyczny tekst, i dlatego chaotyczną, niewyraźną „Slavicę” uznać trzeba za najsłabszy punkt albumu.
A zresztą, wbrew ironicznym, zdystansowanym wypowiedziom Donatana, odgrzewany kotlet pozostaje odgrzewanym kotletem. Upchnięte na płytę, a wcześniej rzucone na pierwszy ogień słowiańskie single rażą powierzchownym odczytaniem ludowej tradycji (przede wszystkim tekstowo), autoplagiatem („Brać” a „Nie lubimy robić”) i zmarnowanym potencjałem – wyobraźcie sobie tylko bit do „My Słowianie” wepchnięty na inne tory, gdzie mniej byłoby pisków Cleo, a więcej inspiracji np. Gwen Stefani. Jest czego żałować.
Mimo to, koniec końców polski pop jeszcze nigdy wcześniej nie był tak blisko amerykańskiego mainstreamu. I za to należą się Donatanowi pochwały. Za mięsiste, nasycone brzmienie, w którym bas jest odpowiednio tłusty, smyczki dalekie od obciachu, zaś aranż zaawansowany, ale nie przeszarżowany. Za wszechstronność, kilka nieoczywistych rozwiązań, kombinacji z bębnami („B.I.T.”, „Hiper/Chimera”) oraz inspiracji (brytyjski „Efekt motyla”). Za – w większości – zdrową przebojowość. „Na pohybel im stworzymy gatunek nowy”, śpiewa Cleo w tytułowym nagraniu. Nowy gatunek to może nie, ale nową jakość na listach przebojów – na pewno.
Donatan/Cleo – „Hiper/Chimera”
Urban Rec.
Tracklista:
1. Introdukcja
2. Hiper/Chimera
3. Brać ft. Enej
4. Sztorm
5. Ten Czas ft. Kamil Bednarek
6. Slavica
7. Tłusty czarny kot
8. Cicha Woda ft. Sitek
9. Cofnąć Czas ft. Miuosh
10. My Słowianie
11. Papierowy Ład
12. B.I.T ft. Waldemar Kasta
13. Nie pozwól ft. Kamil Bednarek
14. Efekt Motyla