Diox – 7 minut po śmierci

Nowi producenci, stare problemy.

2014.11.20

opublikował:


Diox – 7 minut po śmierci

„Dwa lata przerwy, nowy album jest w toku / Pierdolony headhunting wersów na płytę roku”, zaczyna swój trzeci solowy album Diox. No to zaczynamy polowanie. Czego Ci trzeba, drogi słuchaczu? Odrobiny zadziorności? Proszę: „Gramy hip-hop, tip-top, kurwa, rodzynki w cieście”. Wszechstronności? I to się znajdzie: „Chcesz pogadać o pogodzie, ty, chcesz pogadać o finansach / Z tymi drugimi lubię żyć w zgodzie, i powiem ci, że pogoda jest fajna”. Życiowych porad? Uwaga, po tych linijkach nic już nie będzie takie samo: „Mów swoim bliski, że są ważni dla Ciebie / Jeżeli chcesz, by wiedzieli, że są ważni dla Ciebie”. Nie trafiło do serduszka? To przemyślcie te dwa wersy: „Naucz się wybaczać, jak chcesz wybaczenia / I pamiętaj o zmianach, na lepsze warto się zmieniać”.


Wyzłośliwiam się, to oczywiste. Ale Diox, jak chyba żaden inny polski raper, daje mi ku temu okazję. W swoich zwrotkach jest na tyle poczciwy i przewidywalny, że człowiek trzy czwarte tego, co rapuje, puszcza mimo uszu, a jeśli coś zostaje w głowie, to właśnie tego typu kwiatki. W ten sposób rozrasta się Dioksowy ogród ziemskich rozkoszy, rodzynki w cieście suszą się obok zużytych kondomów, tu i ówdzie przechadza się kot Filemon i nie wiadomo już, czy w tym wszystkim bardziej odurzające są opary absurdu, czy szampan Piccolo. Ech, chciałoby się dłużej hasać po tym raju i po dionizyjsku rozrabiać, ale akurat recenzenci po raz kolejny nie są tu mile widziani: „Kładę chuj na recenzenta tej piosenki, niech się goni / Nie wiem, czy ten rym jest ekstra, i szczerze mówiąc, chuj mnie to boli”.

No, nie są ekstra. A szkoda, bo od zawsze podobała mi się konstrukcja wersów warszawiaka. W tych jasnych opozycjach ja-ty oraz powtórzeniach składniowych („Beastie Boys, nie Backstreet Boys”; „Nie wiem, co to trendy / Wiem, kto to legendy”) widziałem potencjał na wiele błyskotliwych gier słownych i klarownych, programowych porównań – i pewnie dałoby się z tym coś zrobić, gdyby nie rozchodziło się o tekściarza tak bezbarwnego i wyrazistego jak Diox. Żeby nie było, jest tu kilka udanych pomysłów. „Polskie nagrania” to – po zwrotce z „A pamiętasz jak…” – kolejny dowód na to, że członek HIFI Bandy dobrze odnajduje się w tego typu konceptach, gdy trzeba skleić spójną opowieść w oparciu o cudze wersy, tytuły itp. Tak samo służą mu choć minimalne zręby narracji. Pewnie dlatego „Nocą błądzą” to największy sztos na całym krążku.

Jest jeszcze, jak sądzę, inny powód, dla którego doceniam to nagranie. To niemalże pięciominutowa krzyżówka ulicznych stylów (gościnnie Parzel i Małach), w której wszystko – od podkładu po refren – sprawia wrażenie w pełni dopracowanego. A nie jest to rzecz oczywista w przypadku „Siedmiu minut po śmierci”. Wiele nagrań sprawia wrażenie zarzuconych w połowie drogi. Weźmy taki „Kosmos”, w którym podniosła atmosfera i nostalgiczny (może nawet aż za bardzo staroświecki) refren domagają się urozmaiconego aranżu, wydłużenia całości, dorzucenia jednej zwrotki więcej. Tymczasem to dwie i pół minuty, i koniec. Z drugiej strony: może nie warto było rozwlekać? Jeśli wyobrażenia Dioxa o nastrojowości kończą się na instrumentalu „4AM Warsaw”, pasującym bardziej do korporacyjnej reklamy nowych stołecznych biurowców – może faktycznie warto było zostać przy prostych, ale skutecznych i bujających głową podkładach w rodzaju „Kto jak nie my” lub „Nie wiem co to”.

Od strony muzycznej „Siedem minut po śmierci” jest cholernie nierówne. Pomijając już czerstwe trueschoole w rodzaju „Wiemy” (Ślimak) czy „Nim odejdę stąd” (ZETENA), będące (odpowiednio słabszą) wypadkową WDK, Tabba i Jotera – nawet tak, wydawałoby się, stabilny producent jak Sir Mich dostarczył tu słabsze trapy („Polski [t]rap”) oraz „Jesteś uśmiechnięta”, wygrzebane jakby z najgorszych fragmentów Hardkorowej Komercji. Jednocześnie trafiają się tutaj rzeczy świetne: soczyste „Nocą błądzą” Szczura czy popisy aranżacyjne Micha w „Polskich nagraniach” i „Jestem wolny” to pod względem producenckim najlepsze momenty tego krążka. Już przez sam fakt, że zatrudnionych tu zostało tylu beatmakerów, słuchałem tego krążka z zaciekawieniem. Decyzję, by zawiesić współpracę z The Returners, trzeba więc Dioxowi przypisać na plus. On sam jednak przy okazji kolejnego krążka musi wrzucić wyższy bieg.



 

Diox – „7 minut po śmierci”

Prosto Label

1. W toku

2. Polskie nagrania

3. Żywioły

4. Oni tego chcą

5. Wiemy

6. Kto jak nie my

7. VaBanque

8. Chcemy sięgać gwiazd

9. Jestem wolny

10. Kosmos

11. Nocą błądzą

12. Polski (t)rap

13. Nim odejdę stąd

14. Nie wiem co to

15. Jesteś uśmiechnięta

16. 4am Warsaw

Polecane