Kiedy pierwszy raz usłyszałem o „Albo inaczej”, miałem mieszane uczucia. Oczywistością było to, że projekt jest cholernie ryzykowny. Sięganie po wiele znaczące dla hermetycznej kultury hip-hopu teksty przez artystów będących raczej obiektami żartów młodych ziomków, często gardzących wszystkim co inne, mogło skończyć się taką piękną katastrofą. Ale nie. Tak się nie stało. I, ku memu zaskoczeniu, fenomen tej płyty wynika w większym stopniu z… muzyki, niż z tekstów!
Największym bohaterem „Albo inaczej”, poza Witkiem Michalakiem – atomową jednostką napędową projektu – okazał się Mariusz Obijalski. To przede wszystkim od jego śmiałych i doskonale wyważonych poczynań kompozytorsko-aranżacyjnych całe przedsięwzięcie zyskało szlachetną lekkość i zdmuchnęło grube mury dzielące gatunki na poziomie mentalnym. W jednym szeregu z Obijalskim trzeba wymienić też Olę Trzaskę (to ona odpowiada za nowe wcielenie „Minut” Starego Miasta) czy big band Konglomerat, którego pełno jest na całej płycie. Co innego jest zrobić cover, a co innego zbudować powszechnie rozpoznawalny numer od nowa, odrzucając wszystkie natrętne skojarzenia. To wielka sztuka. W ogóle świetnych muzyków (poza magnetyzującymi nazwiskami wokalistów) jest na tej płycie całe mnóstwo. Każdy z dorobkiem i o każdym jeszcze wiele razy usłyszymy. Nie ma tu miejsca by ich wszystkim wymieniać. Sorry.
Teksty. Twarde, mocne, dosadne i często „nieładne” hip-hopowe wersy zostały sprytnie przetłumaczone na język jazzu, swingu, retro-rocka. Tu kawał roboty odwalił Stasiak (od teraz już zawsze będę go nazywał Redaktorem, nie tylko dla żartu). No więc, jeśli chcecie ogarnąć ogrom jego pracy, wejść w jego głowę i zobaczyć, jak trudne decyzje musiał podejmować Redaktor Stasiak, dostosowując np. „Jest jedna rzecz” tak, by Wodecki mógł gładko wejść w buty Peji, to koniecznie musicie sięgnąć po książeczkę z tekstami. Tam umieszczono oryginalny tekst zaznaczając, co i gdzie zostało wykreślone, które słowo zamienione, przeniesione. Ale tak zgrabnie, by utwór wciąż był pochwałą pasji. Pasji muzykowania, identyfikacji pewną kulturą i życia według wartości, w które się wierzy. To samo z „Oszustami” Flexxipu czy „Stresem” Eldoki. Z podobnym wyczuciem działać musiał Obijalski z tekstem Kalibra. I tak track po tracku.
Chciałbym bardzo, by projekt w całości okazał się wielkim sukcesem. Polskiej muzyce przyda się on bardzo. Chciałbym, by „Albo inaczej” nie zostało jedynie ciekawostką. Dla wszystkich interesujących się muzyką powinna to być rzecz szalenie atrakcyjna. Bo jest. Jeśli jej „nie kupią”, to będzie wielka strata. Wielki błąd popełnią też fani hip-hopu, jeśli album w całości po nich spłynie. Oby tak się nie stało. „Albo inaczej” to dowód na to, że muzyka jest uniwersalnym językiem. Wspólnym dla wszystkich, niezależnie od pierwotnych fascynacji gatunkowych i przynależności pokoleniowej. Gratulacje i wielkie brawa. Chylę czoła.
Albo Inaczej – „Albo inaczej”
Alkopoligamia.com
Tracklista:
1. Re-fleksje wyk. Andrzej Dąbrowski (oryg. Pezet/Noon – „Muzyka klasyczna”)
2. Minuty wyk. Ewa Bem (oryg. Stare Miasto – „Minuty)
3. Jest jedna rzecz wyk. Zbigniew Wodecki (oryg. Slums Attack – „Na legalu?”)
4. Oszuści wyk. Krystyna Prońko (oryg. Flexxip – „Fach”)
5. Stres wyk. Felicjan Andrzejczak (oryg. Eldo – „Opowieść o tym, co tu dzieje się naprawdę”)
6. Dyskretny chłód wyk. Krystyna Prońko, Andrzej Dąbrowski (oryg. Tede – „S.P.O.R.T.”)
7. Normalnie o tej porze wyk. Wojciech Gąssowski (oryg. Kaliber 44 – „3:44”)
Bonus track:
8. Nie ufajcie Jarząbkowi wyk. Andrzej Dąbrowski (oryg. Łona – „Nic dziwnego”)