fot. P. Tarasewicz
Od poprzedniej wizyty Sariusa w naszej redakcji minęło trzy i pół roku. Od jego poprzedniego spotkania z Marcinem Flintem sześć lat. Artysta rzadko udziela wywiadów, stąd kiedy już udało nam się zaprosić go nas, było mnóstwo tematów do nadrobienia, więc poniższy odcinek Flintesencji trwa 75 minut. Sarius opowiada Marcinowi o genezie Antihype i o ewolucji tej postawy, przyznaje, że omal nie stał się 30-latkiem, który nie ma zupełnie nic, mówi także o otwieraniu się na współpracę z innymi artystami, czego skutkiem jest rekordowo duża liczba gości na jego nowym albumie.
„Antihype 2” znajdziecie już w serwisach streamingowych i w sklepach. Jeśli słyszeliście krążek, mamy nadzieję, że poniższa rozmowa będzie dla Was dobrym suplementem do płyty. Jeśli odsłuch przed Wami – najpierw sprawdźcie Flintesencję.
Sarius chętnie podejmuje w rozmowie z Flintem temat swojej kariery, ale także tego, jak popularność i pozycję na scenie zdobywa się dziś. Artysta przyznaje, że w sytuacji, w której jego kariera długo nie chciała odpalić, miał wiele chwil zwątpienia, wspomina także zapowiedź porzucenia rapu i sytuacji, jak odwodził go od tego Gibbs. Jednocześnie z perspektywy czasu Sarius docenia swoją drogę, zauważając, że to jak długo przecierał sobie szlaki, było kiedyś w rapie standardem.
– Byłem ostatnim ziomkiem, który rzutem na taśmę złapał się ostatniej formy drogi kariery – przyznaje raper, dodając, że już jego równolatkowie robili swoje kariery inaczej – szybciej.
Jak sytuacja wygląda dziś? – Łatwiej wziąć kogoś, kogo można stworzyć na szybko, zrobić kontrowersję i „na szybko go zacząć” – ocenia Sarius, dodając, że labele chętniej sięgają obecnie po artystów z czystą kartą.