To kawałek, w którym wylewam swoje żale i frustracje dotyczące branży i odbiorców. To kawałek o tym całym wkurzeniu na brak możliwości i skostniałe struktury przemysłu fonograficznego oraz złości na bezrefleksyjnych odbiorców. Bycie częścią tego powoduje, że naprawdę mam czasami nadzieję, że nie będę musiał tego więcej robić. Na szczęście później pojawia się ekipa, która chce nas wysłać w trasę, nie mówi nam, co mamy grać, robi nam kozacki klip, traktuje nas poważnie i kto wie, może i jakaś nowa płyta kiedyś powstanie, a może nie… – tak Pezet mówi o nowym kawałku.