Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
W niedzielę dowiedzieliśmy się, że Filipek wróci do Fame MMA. 5 listopada raper pojawi się w Arenie Gliwice, by w ramach Fame MMA 16 zmierzyć się z Daro Lwem. To efekt wielomiesięcznych starań Dariusza Kaźmierczuka, który zaczepiał rapera w mediach społecznościowych, chcąc skłonić w ten sposób włodarzy Fame’u do zorganizowania pojedynku.
Starcie odbędzie się w formule K1, co Filipek uzasadnia, wskazując na dużą różnicę wagi między nim a rywalem. Raper będzie faworytem pojedynku i zdaje się, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Trudno się dziwić, jego rekord wynosi 2:2, podczas gdy Daro wygrał tylko raz, ale przegrał aż 11.
Podczas niedzielnego Q&A, które raper zorganizował na Instagramie, zapytano go, czy nie boi się, że ewentualna porażka z Kaźmierczukiem może negatywnie odbić się na jego psychice. Wygląda jednak na to, że raper nie zakłada, iż mógłby przegrać.
– Muzycznie mam oddanych fanów od lat, więc wątpię, by się ode mnie odwrócili. Natomiast tak jak myślałem, że porażki z Ferrarim nie będę przeżywał, tak chodziła za mną kilka miesięcy. W sensie bardzo mocno rozkminiałem, dlaczego od***łem to idiotyczne wejście w nogi w pierwszej rundzie, przez które przep***iłem. Więc pewnie sportowo bym się załamał XD, ale Darek przez 11 walk nie pokazał krztyny charakteru, więc musiałaby się wydarzyć katastrofa, bym przegrał to starcie – przekonuje raper.