„Każdy ponad każdym”, numer WWO, który ukazał się w 2004 roku na składance Kodex 2: Proces to jeden z największych klasyków polskiego rapu. Do numeru powstał równie klasyczny teledysk, gdzie świat rzeczywisty przeplata się z animacją. I właśnie bohaterów tej animacji wykorzystali w swojej oprawie kibice Legii. Na stadionie podczas dzisiejszego meczu pojawiło się także hasło „Legia ponad każdym”, bezpośrednio nawiązujące do tytułu numeru WWO. Tak spektakularna praca wykonana przez fanów, nie umknęła uwadze Sokoła. Mimo, że raper przebywa obecnie Los Angeles, zamieścił na swoim instatsory zdjęcie ze stadionu Legii i napisał:
– Ja w Los Angeles, a wszyscy piszą, że dziś Legia zrobiła oprawę na bazie „Każdy ponad każdym” – napisał Sokół i dorzucił do zdjęcia ikonę serduszka.
Magiera, który wraz z Laską odpowiadał za produkcję kawałka, tak w wywiadzie dla Red Bull Muzyka wspominał powstawanie utworu:
„Tutaj musimy cofnąć się do pierwszego Kodexu, na którym znalazł się utwór WWO – „Z dala od zgiełku”. Sokół zaznaczył tam swoją obecność w dość zdawkowy sposób. Wysyłając mu muzykę na drugi „Kodex,” zapowiedział, że tym razem zrewanżuję mi się w taki sposób, że szczęka mi opadnie. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie jego ziomek, u którego realizował wokale, i powiedział mi: „Sokół, nagrał totalny sztos, rozjebał niesamowicie”. Na kawałek poczekałem jeszcze kilka dni – a pragnę przypomnieć, że były to czasy, kiedy utwory wysyłało się pocztą na płytach kompaktowych… Kiedy numer w końcu przyszedł, odpaliłem CD, a tu track, który trwa blisko siedem minut. Pomyślałem sobie: „Ku*wa mać, jaki długi kawałek! Ja mu przecież wysłałem tylko prostą pętlę”. (śmiech) Napisałem wtedy do Laski na gadu-gadu, że mamy świetny numer, ale strasznie długi. Nie wiedziałem, jak go zaaranżować, by utrzymać uwagę słuchacza przez tyle czasu. Więc na początku, zamiast jarać się utworem, narzekałem na jego długość. Jeszcze gdy usłyszałem ten początek: „Marysia była lekko w szoku…”. (śmiech) Ziomek Sokoła miał rację, bo „Każdy ponad każdym” faktycznie okazał się sztosem, ale nie sądziłem, że przejdzie do kanonu i ludzie tak go dobrze przyjmą. Ale skoro o tym numerze mowa – muszę jeszcze wspomnieć o nakręconym teledysku. Początkowo powstały w ogóle dwa obrazki, dopiero później je połączyliśmy. Nad częścią zdjęć pracowaliśmy w dwóch kinach. Po skończonych zdjęciach wychodzimy z jednego z nich i nagle operator mówi nam, że kręciliśmy bez kasety i część ujęć nie została zapisana… W klipie miały znaleźć się m.in. momenty, na których widać nas z perspektywy końca sali… Dziękuje ekipę za wykonaną pracę i fajny teledysk, ale lekko zje*ali akcję. (śmiech)” – wspominał Magiera w rozmowie z Marcinem Misztalskim.