Siedmiokrotnie nagrodzona Grammy Billie Eilish wydała właśnie swój drugi album „Happier Than Ever”. 19-latka z Los Angeles jest jedną z największych gwiazd XXI wieku. Billie Eilish zyskała rozgłos za sprawą singla „Ocean Eyes” w 2015 i od tej pory przekracza kolejne bariery za sprawą swojej twórczości łamiącej wszelkie konwencje gatunkowe. W 2019 roku ukazał się jej debiutancki album „WHEN WE ALL FALL ASLEEP, WHERE DO WE GO?”, który zadebiutował na szczycie Billboard 200 w Stanach oraz innych listach sprzedaży w 17 krajach. Stał się także najpopularniejszym albumem roku w serwisach cyfrowych. Krążek został w całości napisany, wyprodukowany i nagrany w rodzinnym domu Billie w Los Angeles wspólnie z bratem Finneasem.
SPRAWDŹ TAKŻE: Billie Eilish – „WHEN WE ALL FALL ASLEEP, WHERE DO WE GO?” – debiut dekady?
Billie Eilish przeszła do historii jako najmłodsza artystka, która otrzymała nominacje i nagrody Grammy w czterech najważniejszych kategoriach: Najlepszy nowy artysta, Album roku, Nagranie roku, Piosenka roku. Dodatkowo otrzymała nagrodę w kategorii Najlepszy album wokalny pop. Billie okazała się także najmłodszym artystą, który napisał i nagrał motyw do filmu o Jamesie Bondzie, „No Time To Die”. Również podczas tegorocznej ceremonii Grammy Billie Eilish mogła cieszyć się nagrodą – tym razem w jej ręce trafiły statuetki za Nagranie roku („everything i wanted”) oraz Najlepsza piosenka napisana dla medium wizualnego („No Time To Die”).
Nowy album artystki, „Happier Than Ever”, został napisany przez Billie i jej brata FINNEASA, który jest także producentem wydawnictwa.
Billie Eilish tak opowiada o nowej płycie:
– Chciałam zrobić bardzo ponadczasowy album, który nie będzie ponadczasowy tylko w odbiorze słuchaczy, ale też dla mnie samej. Czerpałam sporo inspiracji z twórczości znacznie starszych ode mnie artystów, których słuchałam, gdy byłam młodsza: Julie London, Frank Sinatra, Peggy Lee. Utwory na płycie są naprawdę różnorodne. Każdy z nich jest inny, ale jednocześnie razem tworzy spójną całość. Dla mnie jest to naprawdę kluczowe, by rzeczy, które wydaję, brzmiały jak ten sam projekt, ale jednocześnie by nie było wrażenia, że tworzę jeden utwór w kółko.
Najbardziej uszczęśliwiłoby mnie, gdyby ludzie po wysłuchaniu płyty mogli powiedzieć: „O Boże, czuję dokładnie to samo. Nie zdawałem/zdawałam sobie z tego sprawy, ale naprawdę tak to czuję”. I może gdyby po przesłuchaniu dokonali w swoim życiu zmiany, która ich uszczęśliwi. Nie chcę wchodzić bardziej w szczegóły, bo chcę zostawić tę decyzję słuchaczowi. Nie chcę nikomu wszczepiać pomysłów do głowy, bo chciałabym, by każdy miał w pełni poczucie, że jego interpretacja jest tą właściwą.
W trakcie nagrywania miałam bardzo dużo przemyśleń na temat mnie samej oraz wydarzeń, przez które przeszłam lub które mogłam obserwować. Cały proces wyszedł bardzo naturalnie, jestem z niego zadowolona i czuję satysfakcję. Wcześniej praktycznie cały czas czułam się pod presją, pełna obaw i poczucia, że nie robię wystarczająco dużo lub że coś jest niewystarczająco dobre. Czułam, że brakuje mi talentu. Teraz mam o wiele więcej pewności siebie. Myślę też, że musiałam na to intensywnie zapracować. Album powstał w idealnym dla mnie czasie kreatywnym. Wszystko poszło nadzwyczaj łatwo, spokojnie i w świetnej atmosferze.
Wybieranie singli… nie wiem, czemu wybrałam konkretnie te utwory. Po prostu mój mózg działa tak: „O, ten numer, no pewnie!”. Nie mam pojęcia, co będzie hitem a co nie. Poddałam się lata temu! Bo zawsze się mylę. Wszystko, co wydaje mi się natychmiastowym hitem, przepada. A wszystko, co wydaje mi się takie sobie, nagle słychać wszędzie. Nie mam więc pojęcia, jak to działa. Nie wiem, czemu ludziom podobają się właśnie takie rzeczy. Nie potrafiłabym tego powiedzieć.
W pewnym sensie to dobre, bo dzięki temu mam świadomość, że decyduję się na pewne rzeczy nie z pobudek typu „to będzie hit”. Kierują mną zawsze szczere i własne odczucia. Tak naprawdę najważniejsze są teksty. Mówię dokładnie to, co myślę. I tak naprawdę chodzi o teksty, o czym mówię i co czuję, że fani docenią. Chcę, żeby byli podekscytowani albumem i żeby zobaczyli, co może się tam znaleźć.
„Your Power” to w dużej mierze opowieść o synestezji, o której mówiłam już bardzo dużo. Jeśli nie wiesz, co to jest, chodzi o sytuację, w której twój mózg kojarzy rzeczy z kolorami, liczbami, dniami tygodnia i innymi tego typu zjawiskami. „Your Power” jest jak brąz, kolor opalenizny. „Happier Than Ever”, jako cały album, to również kolor brązowy. „Your Power” to w pewnym sensie najlepsze podsumowanie moich odczuć dotyczących tej płyty.
Możesz słuchać w najdogodniejszy dla ciebie sposób. Ale gdybym mogła coś zasugerować… jeśli twój samochód ma dobre głośniki, albo samochód twojego znajomego je ma… Pada deszcz, jesteś w tym fajnym samochodzie z dobrymi głośnikami, włączasz płytę, odchylasz siedzenie do tyłu, zamykasz oczy i słuchasz. Mam nadzieję, że ludzie będą tak właśnie słuchać tego albumu. Ale niczego nie narzucam. Decyzję pozostawiam Wam.