To już niemal 13 lat odkąd Britney Spears straciła prawo do samodzielnego decydowania o swoim losie. Wokalistka pozostaje pod kuratelą ojca, który wpływa zarówno na jej sprawy zawodowe jak i życie prywatne. Fani gwiazdy od dawna apelują o to, by uwolnić ją spod „opieki” Jamesa Spearsa, co częściowo udało się na początku tego roku, kiedy to sąd zadecydował o ustanowieniu współkuratora – biuro Bessemer Trust. Dzięki decyzji sądu ojciec wokalistki nie może już samodzielnie podejmować decyzji związanych z jej majątkiem.
Britney nie ustaje w walce o wolność i dąży do całkowitego odsunięcia ojca. Wokalistka zeznawała wczoraj przed sądem, dzieląc się smutnymi refleksjami na temat tego, jak wygląda jej życie.
Sprawdź także: Doda zbanowana za „nagość i aktywność seksualną”?
– Czuję, że wszyscy połączyli siły w walce ze mną, czuję się zastraszana, ignorowana i samotna. Męczy mnie samotność – mówiła w trakcie trwających 20 minut telefonicznych zeznań Britney. – Przez te 13 lat cały czas jestem dobra, miła i dyspozycyjna. Nie piję nawet alkoholu, a powinnam to robić, biorąc pod uwagę, do jakiego stanu doprowadzili moje serce. Nie mogę pozwolić, by mój ignorancki ojciec dłużej mi to robił. On uwielbia kontrolę, jaką mu dano, żeby mógł mnie krzywdzić. Pracowałam siedem dni w tygodniu, to było jak kupczenie seksem. Nie miałam karty kredytowej, gotówki ani paszportu – przyznała artystka, dodając, że chce odzyskać pieniądze, nad którymi pieczę trzyma ojciec i raz na zawsze zakończyć jego kuratelę nad nią.