Wspomnienie o Piotrku Grudzińskim

Choć trudno w to uwierzyć, po prostu odszedł, wbrew swym planom wezwany do najlepszej orkiestry świata.

2016.02.23

opublikował:


Wspomnienie o Piotrku Grudzińskim

Absolutnie dość mam pożegnań. Ostatnie tygodnie przynoszą jakieś ponure żniwo. Kiedy przychodzi żegnać idola, artystę, którego podziwiało się od zawsze, człowieka, którego nie znało się osobiście, który przybywał zza oceanu czy z Wysp w pudełku z kasetą, później płytą, i był w wieku powiedzmy twoich rodziców lub starszy, to trochę inaczej jest. Kiedy odchodzi człowiek którego poznałeś, polubiłeś nie tylko jako muzyka i który… młodszy jest od ciebie i staje się to nagle, bez cienia zapowiedzi, to robi się okropnie. Przejście z czasu teraźniejszego na przeszły jest trudne.

Grudzień jeszcze wczoraj cieszył się koncertem The Winery Dogs w warszawskiej Progresji. Minęliśmy się tam. Piotr musiał się widzieć z Mike`em Portnoyem, którego lubił i cenił. Portnoy dziś napisał: „I just received the absolutely shocking news that Riverside guitarist Piotr Grudziński passed away after attending last night`s Winery Dogs show in Warsaw… I am absolutely stunned and have no further news at the moment…”. Wszyscy jesteśmy w szoku.

Skoro jesteśmy przy Progresji, która była właściwie jednym z domów Grudnia, bazą Riverside… zdaje się, że trochę o tym klubie rozmawialiśmy w 2010 roku, kiedy na wywiad do cgm.pl przyszli dwaj Piotrowie z Riverside. Nie miałem siły odsłuchać całego wywiadu. Możecie go zobaczyć poniżej.

W pierwszych słowach tej rozmowy przywoływany jest Wojtek Hoffmann…, który też wczoraj był na The Winery Dogs. Siedział oczarowany na balkonie. Dziś, kiedy czytam jego słowa: „Jakie to smutne, jak rozmawiasz z kimś parę godzin temu i dowiadujesz się, że tego człowieka już nie ma. Komu tam jest potrzebny, akurat w wieku czterdziestu lat? Był potrzebny nam, tutaj!!!! (…)”, to robi mi się ponuro. Jest mi bardzo smutno, kiedy rozmawiam ze znajomymi lub czytam ich słowa i widzę, jak są poruszeni. Bo przecież jeszcze wczoraj śmiali się razem, stali koło siebie, umawiali na to czy tamto. I nagle to wszystko już nieaktualne, to tylko przeszłość.

A przecież o Riverside i o Grudniu mówiło się dużo i raczej w czasie przyszłym. Tak wiele na niego czekało w kolejnych tygodniach, miesiącach, latach. Ostatnią płytą dokonali tak wiele, we wrześniu podpisałem się pod takimi słowami: „Tak na serio pierwsze nowe utwory usłyszałem w czerwcu na Metal Hammer Prog Edition. Wtedy Riverside zaprezentowało się na tle praktycznie całego line-upu jak formacja z zupełnie innej ligi. Zupełnie. A kiedy prezentowali fragmenty niewydanej jeszcze wówczas płyty, to biła od nich radość z grania, cieszenie się nowym materiałem i wielka wiara w niego. To samo dało się czuć pod sceną. Bo to właśnie taka płyta.” Dziś okazało się, że już ostatnia w takim składzie.

Pisałem też o porównaniach Riverside do innych zespołów: „(…) I każde porównanie jest tu nie na miejscu. Każde jest złe. Bo świat się zmienił, a Riverside to światowa marka. Znak jakości. Teraz to na świecie porównywać będą do Riverside. Które już nie jest żadnym polskim Porcupine Tree, żadnym polskim Dream Theater, ani polskim Deep Purple”.

Kolejne nagłe i niespodziewane pożegnanie, poza całą goryczą, przywołuje mi jeszcze jedną refleksję. Oczywistość, to fakt, ale z jakichś powodów uważam, że warto o tym wspomnieć. Otóż cieszę się, że tyle razy mogłem zobaczyć Grudnia na scenie. Słuchać i patrzeć jak gra. I przede wszystkim takim go zapamiętam, bo nie poznałem go tak dobrze, jak bym chciał. Tyle tylko, by wiedzieć, że był bardzo sympatycznym kolesiem, miłym i bardzo przyjaznym. Żadna tam gwiazda. W dodatku fan muzyki, co nie zawsze przecież idzie w parze z byciem muzykiem.

Przyjaciele z zespołu na oficjalnym profilu Riverside proszą o uszanowanie prywatności rodziny. Piotr odszedł nagle, zanim przybyła pomoc, kiedy pierwszy raz pojawiły się duszności. Dbał o siebie, żył zdrowo, miał dla kogo. Tyle. Żadnej sensacji nie szukajcie. Choć trudno w to uwierzyć, po prostu odszedł, wbrew swym planom, wezwany do najlepszej orkiestry świata.


Polecane