Ważne, jak zaczynasz: 20 najlepszych wejść w polskim hip-hopie – część 1

Ranking pierwszych wersów, które najbardziej zapadają w pamięć. Miejsca 20-11.

2014.07.08

opublikował:


Ważne, jak zaczynasz: 20 najlepszych wejść w polskim hip-hopie – część 1

Inspiracją do powstania tego artykułu był tekst, na jaki trafiłem niedawno na stronach amerykańskiego magazynu „Complex”. Tam, obok klasycznych linijek z lat 80., znalazły się też wersy młodszych raperów, m.in. ASAP Rocky’ego i Gucci Mane’a. Postanowiłem przygotować podobne zestawienie w oparciu o polskie podwórko. Chciałem oddać sprawiedliwość zarówno legendom, jak i przypomnieć kilka – moim zdaniem wspaniałych – wersów, które w innych tego typu zestawieniach pewnie by się nie pojawiły.

Dziś część pierwsza, za tydzień część druga.

20. Inespe: Życie jest proste, tak powiedział filozof / Życie jest walką, tak mawia mafiozo

Emade feat. Inespe – „Pamiętaj Piotrze” („Album producencki”, 2003)

Świetny przykład na to, jak dwa proste wersy, równie prosto zarapowane, potrafią fantastycznie wybrzmieć, jeśli rzuci się je odpowiedni bit. W przypadku „Pamiętaj Piotrze” chodzi o hipnotyzujące, wyszarpane z głębi Czarnego Lądu bębny i przeszywającą, jazzową gitarę. Jeśli chodzi o tekst, całe nagranie jest istną kopalnią cytatów, króciutkich wersów, rzucanych szarpanym flow zapomnianego już dziś Inespe.

19. Małolat: Które to wakacje z rzędu siedzę w tym pieprzonym mieście, by zarobić / Jak mam hajs, to rozpieprzę / Lekką rękę mam

Małolat/Ajron feat. Włodi – „Przestępcze myśli” („W pogoni za lepszej jakości życiem”, 2005)

Całe szczęście, kolejne lata oddają sprawiedliwość debiutowi Małolata. „W pogoni za lepszej jakości życiem”, początkowo krytykowane za styl rymowania warszawiaka, z czasem zyskuje na wartości w oczach słuchaczy. Dziś wydaje się, że w tym szaleńczym pomyśle, by powtarzać wyrazy i unikać oczywistego podziału na wersy, tkwiła metoda, która dodatkowo szła w parze z pełnymi frustracji i pasji wątkami autobiograficznymi w tekstach. Powyższy fragment jest najlepszym przykładem tego, o czym piszę. Już problemem było zapisanie tego w jakiejś składnej formie. Tym bardziej Małolatowi należy się szacunek za ten pomysł na rap.

18. Tymon: Oto ja, 90 kilo żywego hip-hopu / Zawsze jestem sobą, nie statystyką OBOP-u

Tymon – „Oto ja” („Zmysłów 5”, 2002)

O Tymonie kilka tygodni temu pisaliśmy na naszych łamach w kontekście jego beefu ze Wzgórzem Ya-Pa 3 pod koniec lat 90. Dziś możemy mu oddać hołd nie tylko jako fantastycznemu bitewnemu MC, ale też doskonałemu raperowi w ogóle. W tych dwóch wersach splatają się wszystkie te wątki, na których w tamtym czasie zależało wrocławskiemu weteranowi – a więc na miłości do hip-hopu, na niezależności (przypomnijmy, że klasyczne w brzmieniu „Zmysłów 5” ukazało się dwa lata po kontrowersyjnym, eksperymentalnym Świntuchu) i ograniczeniach wokalnych (problemy z wymawianiem głoski „r”).

17. Wankz: Skandalicznie trudno jest utrzymać fason / Kiedy nagle wszyscy są czarni jak Burkina Faso

Zkibwoy feat. Wankz – „Skandale” („Obskurw King”, 2005)

Wankz, jeśli dziś pojawia się na mikrofonie, to bardzo okazjonalnie. Zanim zaangażował się jednak w działalność naukową, w 2005 roku był jednym z książąt podziemia. Rap opolskiego MC uznać można za esencję tego, co kręciło wówczas słuchaczy – techniczne fajerwerki i pleniące się po wersach rymy. W nich Wankej był niezrównany. W przeciwieństwie do większości ówczesnych undergroundowców, podwójne i potrójne przychodziły mu z łatwością i naturalnością; częściej były to sprytne, motywowane kontekstem gry słów niż czerstwe, pisane na siłę suchary. Prawdziwy ich wysyp przypadł na wydane rok później „W strefie jarania i w strefie rymowania” Dinali, ale to „Skandale” z piekielnie mocnym, celnym wejściem uchodzą za flagowy produkt Wankza. Na dowód – zapis z występu w Częstochowie:

16. Pan Duże Pe: Kładę kawę na ławę, nacisk na technikę / Wrogów na łopatki i chuj na krytykę

Mezo/Tabb feat. Pan Duże Pe – „Co słychać?!” („Wyjście z bloków”, 2005)

Kilku czytelników pewnie w tym momencie uroni łzę, że ich podziemni idole znaleźli się niżej w rankingu od sprzedajnych reprezentantów UMC Records. „Co słychać?!” to tymczasem jeden z lepszych numerów (a obok „Rap teatru” chyba najlepszy), w których maczał palce Mezo. Przykład klasycznego bragga, którego zwieńczeniem jest mocarne wejście Dużego Pe, wyjęte żywcem jakby z jego najlepszych freestyle’ów. Wejście wejściem, ale w całym utworze trudno jest wskazać faworyta: i Pe, i Mezo ewidentnie dostają skrzydeł na tym trueschoolowym bicie Tabba.

15. Eis: Joł, co jest grane / Zmieniam flow, co jest grane / I mam ten power, jakbym trzymał klamkę

Eis – „Zmienić grę” („Gdzie jest Eis?”, 2003)

„Połowa tych gości nie umie nawet dobrze gadać na tych nowszych bitach”. Ale siła tych wersów tkwi nie tylko w tym, jak doskonale Eis skleił się tu z trudnym, baunsowym podkładem. Trzeba pamiętać, że ten nonszalancki wjazd otworzył krążek, który okazał się klasycznym materiałem i ostatnim pełnym wydawnictwem warszawiaka. „Najlepsza płyta, jaka ma wyjść w 2003”? Dla wielu najlepsza, jaka wyszła w ogóle. Sam tej opinii nie podzielam, ale słuchając takich wejść jak to – doceniam, szanuję i się zachwycam.

14. Zkibwoy: Mówisz „odpuść hejting”? Pierdol to, mowa, nie odpuszczaj / To styl obskurwu króla kontra prostytucja

Dinal feat. Zkibwoy – „Zawiść w chuj” („W strefie jarania i w strefie rymowania”, 2006)

Wyżej cytowaliśmy wersy Wankza na „Skandalach” Zkibwoya, ale gorzowski MC też zaliczył fantastyczne wejście w jednym z utworów opolskiego składu. „Zawiść w chuj” nijak się ma do reszty „W strefie…”, zdominowanej przez ciepłe, laidbackowe brzmienie; tu otrzymujemy krwisty, agresywny banger, do którego sfrustrowany, bezpardonowy styl członka Brudnych Serc pasuje jak ulał. Chyba nigdy wcześniej i nigdy później Jobix nie był tak obskurw jak w tym numerze właśnie. Czysty ogień.

13. LaikIke1: Jak wpierdalam się na bit, to się kończy dancing / A o dalszy los tych świń pytaj siostry w mięsnym

Karwan feat. LaikIke1 – „Coś się kończy” („Fabryka snów”, 2012)

Powyższy dwuwers brzmi jeszcze lepiej, gdy pozwoli się mu wybrzmieć w pełnej czwórce: „Dla mnie flow i styl są jak kontynenty / Nie zobaczysz ich, dopóki nie spierdolisz stąd na księżyc”. Laik sam przyznaje, że nawija „prosto a trudno” – i, jak sądzę, właśnie to (niepotrzebne) kombinowanie często grzebało jego największe atuty: wściekłość, emocje, flow. Najlepsze zwrotki, jakie zanotował członek Rap Addix, to te, w których nie nastawia się na grafomańskie drugie dno, gubią przy tym dykcję, ale mówi wprost, prosto, dosadnie i technicznie. Fantastyczne przechwałki w „Coś się kończy” lub zwrotka w „Absurdzie” Łoza są tego najlepszym przykładem.

12. Ten Typ Mes: Jakże niby, kurwa, miałbym was zawieść? / Czy ktoś w 09 mnie rozjebał? Tak, prawie

Ten Typ Mes – „2010” (2010)

Jeśli chodzi o Mesa, na to miejsce miałem dwa typy. Ostatecznie zdecydowałem się zrezygnować z oczywistego wyboru, jakim byłoby autotematyczne wejście we „Wjeździe”, i postawić na „2010”, już chociażby po to, by przypomnieć tę istną fortecę w postaci bitu Szoguna. Mes na ogół nie potrzebuje insynuacji na swój temat, by w jego rapie czuć było emocje, ale tym razem nie obyło się bez małego skandaliku z dogrywaniem się do nędznej komedii romantycznej. Efekt? Nadmuchane wideo (ach, te angielskie napisy…)  i utwór-sztos.

11. W.E.N.A.(na zdjęciu): Ty, kurwa, chyba dziś się nie czujesz najlepiej / Zapamiętaj, kto odtąd będzie królem na mieście

W.E.N.A. – „S-A-L-U-T-U-J” („Wyższe dobro”, 2007)

Największy hit polskiego podziemia? Bardzo możliwe. Próbuję sobie przypomnieć kawałek, który w większym stopniu rozpaliłby underground, ale nie – „Salutuj” to anthem i już. Wszystko jest w nim na właściwym miejscu – potężny, hulający podkład Qćka, refren, który podbija koncerty, i sam gospodarz, który na nowojorsko brzmiących bitach odnajduje się jak nikt inny. Wejście też zanotował wzorowe. Ta groźba, oznajmiona cwaniackim, pewnym siebie głosem, niejednego przyprawiła o ciarki.

 

 

Polecane