Świętujemy dwudziestolecie „Skandalu” Molesty

Najważniejsza płyta w historii polskiego rapu dzisiaj świętuje swoje 20. urodziny. Zleciało, prawda?

2018.03.23

opublikował:


Świętujemy dwudziestolecie „Skandalu” Molesty

foto: mat. pras.

„Nadchodzą w kapturach postacie, to nie mnisi / To źli i łysi, to Klima, kapiszi?” – Włodi w „Klimie”

23 marca. Wikipedia informuje, że tego dnia w 1231 roku pojawiła się pierwsza wzmianka o Zgierzu, w 1987 roku Willy Brandt ustąpił z funkcji przewodniczącego SPD, a rok później Zbigniew Boniek po raz ostatni wystąpił w reprezentacji Polski. To tylko kilka wydarzeń, bo warto też pamiętać (i wiedzieć) o urodzinach. Jubilatami są nie tylko Damon Albarn i Leszek Możdżer, ale również bardzo ważne i piekielnie dobre płyty. Świętują są m.in. „Nowe rzeczy” KęKę, „Absurd i nonsens” Łony i Webbera, a także wybitne „Madvillainy” Madliba i MF Dooma. Przy całej sympatii i wielkim szacunku do wszystkich wymienionych, zwłaszcza tego ostatniego, który jest jedną z moich ukochanych rapowych płyt w dziejach, to jednak najważniejszy wydaje się „Skandal” Molesty. Przynajmniej z naszego punktu widzenia.

„Po pierwsze nie dla sławy / Kto po to robi hip-hop, temu nie podam graby” – Włodi w „Armagedonie”

„Skandal’ jest prawdopodobnie najważniejszą płytą w historii polskiego rapu. Albumem, który w końcu pozwolił wszystkim dzieciakom z podwórek utożsamiać się z raperami. Idolami, którzy okazali się być dokładnie takimi samymi ludźmi, jak oni. Pozwolił także spojrzeć trochę inaczej na otaczającą ich rzeczywistość. Udowodnił, że pod rozwalającym się trzepakiem na przeciętnym polskim osiedlu, można tworzyć legendarne rzeczy do tej pory zarezerwowane dla tych największych. Mistic Molesta dała znać, że może się udać każdemu.

„Warszawski Ursynów, ta rzecz tu się dzieje / Jesienny wieczór, wiatr chłodny wieje / Brechy w dłoniach, jestem z całą ekipą / Idziemy obić mordy jakimś typom” – Wilku WDZ w „28.09.97”

Pamiętasz, kto cię wychował? Jest to płyta, która zmieniła w naszym rapie wszystko. Przez 20 lat powstało raptem kilka lepszych. Ba, jestem zdania, że „Skandal” nawet w 1998 roku nie był najlepszą płytą na krajowym podwórku. Tutaj palmę pierwszeństwa dzierży „W 63 minuty dookoła świata” Kalibra 44, która nie zestarzała się tak bardzo jak debiut Włodiego, Vienia i reszty. Poziom poziomem, ale w przeciwieństwie do dzieła warszawiaków, Abradab i spółka oprócz gry słownej i cudownych beatów, nie mieli aż takiej siły rażenia. „Skandal” był stołeczną autentycznością i chuligańskim, lirycznym wpierdolem, który już nigdy potem nie był aż tak mocny. „Klucz” i „W Wyjątkowych Okolicznościach” próbowały bić równie mocno, ale… nie tak bardzo.

„Liga blantowców, kilku sportowców / Dużo towcu i jeszcze więcej / Blanty kręcę, po to mam ręce / Blantocholik, poza tym MC” – Tede w „Wolę się nastukać”

Jedna, jedyna, niepowtarzalna. Dlaczego? Bo chyba żadna inna rap płyta w tym kraju, nie dała aż tyle polskiej kulturze, co właśnie „Skandal”. Niewyczerpane źródło klasycznych wersów i cytatów, których część dzieli kolejne akapity tego tekstu. Ważnym jest fakt, że kilka z nich znalazło się nie tylko na cutach najlepszych DJ-ów w tym kraju, ale również w mowie potocznej w całej Polsce. Nikt też nie miał aż tylu follow-upów, nie tylko w postaci pojedynczych wersów, ale i pełnych numerów, takich jak „Nie wiedziałem, że tak będzie” JWP. Czy jakieś inne hip-hopowe dzieło doczekało idei fanów, którzy stwierdzili, że będą podążali śladem jednego ze swoich idoli? Podobno kiedyś znaleźli się ochotnicy, którzy jak Vienio, chcieli kupić oligocen mamie, a przy okazji idąc „wraz z nim”, postanowili zwiedzić stolicę i najbardziej kultowe miejscówki. Czy pomysł został ostatecznie zrealizowany? Nie mam bladego pojęcia, sorry.

„Słychać u Krępola dzwonek, ale nikogo nie ma na dole / Cała ekipa o ósmej ustawiła się na szkole / Od kilku lat klepiemy tą samą dolę / Co pijesz goudę, browar, colę?” – Vienio w „Wiedziałem, że tak będzie”

Zmartwiony losem swoich najbliższych ziomeczków Włodi, Wilku wspominający spotkanie z władzą i genialne beaty Volta, które były oparte na samplach m.in. String Connection. Co ciekawe, Krzesimir Dębski, lider tego fenomenalnego jazzowego zespołu, nie miał żadnych problemów z tym, że grupa nastolatków wykorzystała część jego twórczości. To tylko kawałek wielkiego dzieła. To również tutaj było najważniejsze ówczesne spotkanie warszawskiego hip-hopu w postaci „Wolę się nastukać”, gdzie z wizytą wpadł Warszafski Deszcz. A gdzie Chada i Pelson? Co z „Się żyje”, „P.K.U.”, czy „Jeszcze jedno”? Tyle dobroci w jednym miejscu.

„Więc ostrzegam (kogo?) wszystkich xerobojów / Nadejdzie wkrótce czas molestujących podbojów / Skończy się wasze wożenie po mieście / Zginiecie raz na zawsze / Nareszcie będzie spokój / Nie będzie rofundowców / Jebanych leszczy, podrabianych hip-hopowców / Którzy nigdy nie mają swoich zajawek / Dla tych lamusów dedykuję ten kawałek” – Kacza w „Xeroboju”

Parafrazując trochę słowa Bogny Świątkowskiej – tym chłopakom o coś chodziło. I usłyszały to podwórka nie tylko Warszawy, ale również całej Polski. „Cham będzie chamem / Na wieki wieków amen”.

PS. Na sam koniec pozostawię moje ulubione wersy ze „Skandalu”.

„Dopiero wtedy, jak zaczęliśmy u Kaczego / Przy pomocy Konrada i jego brata ciotecznego / Za blatem chujowego komputera Atariego / Szumiące podkłady, ale to nic wstydliwego” – Vienio w „Klimie”

Dawid Bartkowski

Polecane