Pięć lat po śmierci Hendriksa w Detroit na świat przyszedł mój rówieśnik – Jack White. Szalenie aktywy i płodny artystycznie. Bardzo szybko znalazł miejsce w panteonie tuzów gitary elektrycznej, a pamiętać należy, że White jest multiinstrumentalistą.
Zanim rozwijać zaczęła się jego kariera solowa jego talent eksplodował w nieistniejącym już The White Stripes. Później powstały kolejne formacje: The Raconteurs i „najmłodsza” z nich The Dead Weather. I tu dochodzimy do kolejnej klamry spinającej dzisiejszą audycję słowno-pisaną. Otóż The Dead Weather za chwilę oddadzą nam kolejną płytę. Odsłuch nowego materiału tej supergrupy (z czystym sumieniem można tak pisać, bo jej skład to marzenie) jest już możliwy przedpremierowo w serwisie TIDAL. Kolejną dobrą informacją jest to, że formacja zmieniła zdanie i ruszy jednak w trasę koncertową!
Czy o Jacku można powiedzieć, że jest spadkobiercą Hendriksa? Z całą pewnością tak. Jest ich wielu, ale moim zdaniem to White jest dziś najważniejszym z nich. Cały spektakularny dorobek tego artysty każe spodziewać się, że w przyszłości ci, którzy dopiero teraz się rodzą, będą obu dżentelmenów stawiać koło siebie. I rozprawiać o ich gigantycznym wpływie na muzykę gitarową. I budować długie listy wykonawców, dla których stanowią inspirację. Dlatego korzystajmy z okazji, że White chodzi po tej samej ziemi co my, w tym samym czasie, bo Hendriksa już kolejne pokolenie podziwiać może jedynie z płyt i archiwalnych nagrań koncertowych. To trochę mało.