Rapwatch #37 (20.10-26.10)

Ekspandujemy przeciwstawnie.

2014.10.31

opublikował:


Rapwatch #37 (20.10-26.10)

Ludowi nie podoba się zbieranie funduszy na aresztowanego Kroolika Underwooda. Wola ludu, wyrażona głosem jakiegoś opublikowanego  na Glamrapie nikogo (zasłaniającego się ksywką Reprezentuję Bogactwo), jest taka, żeby Peja wyciągnął 20 kafli z kapelusza. „Niedługo po pojawieniu się pierwszych informacji na temat zatrzymania gnieźnieńczyka, Rychu Peja, człowiek z zasadami i dobry przyjaciel, zapowiedział koncerty charytatywne, zysk z których ma zostać przekazany na pomoc Maciejowi P. Przez dwa tygodnie dowiadywaliśmy się, że zagrają wszystkie gwiazdy RPS’u, przyjaciele RPS’u, że będzie licytacja, że wspieramy przyjaciela – a biedny Kroolik przez cały ten czas gryzł nadgnitą marchewkę w ciemnej, wilgotnej celi. Jak się okazało, na kaucję za Macieja P. potrzebne jest 20 000 (słownie: dwadzieścia tysięcy złotych) i właśnie informacja o tej kwocie przelała czarę żenady” – ironizuje nikt. Ten obrazek z celi ładny, prawie Dickens, w sam raz przed świętami. Tylko nie wiem czemu kwota taka żenująca. Autor, jak widać świetnie obyty z zarobkami w branży, dowodzi, że przy koncertowych stawkach Ryszarda (jak on się świetnie na nich zna) to przecież betka. Co tam, że idzie chudszy koncertowo czas, że hajs z płyty będzie spływał z Empików jak zwykle ślimaczym tempem, że do utrzymania jest rodzina i wydawnictwo i że gdyby wydawca miał płacić za każdego swojego aresztowanego podopiecznego, to z dwóch labeli by już pewno nie było… Chciwy Rysio żałuje i organizuje żebry! A tak już na poważnie, to niech świat już wraca na swoje tory – Peja wydaje swoje pieniądze, a glamrapowy społeczniak pieniądze swoich rodziców.

„Próbowałem się kiedyś wykreować na rapującego bawidamka, którzy chleje i ćpa. Dziś, gdybym spotkał tego Ryśka, pewnie dałbym mu w ryj”wyznał  Peja w wywiadzie na T-Mobile Music. Padło wiele pytań, ale tu zabrakło tego najważniejszego – z pięści czy z otwartej? „Jestem teraz po drugiej stronie barykady – nie biorę żadnych używek; nawet jedzenie rzucam” – tłumaczy raper. Wszystkich będących po niewłaściwej stronie barykady prosi się ostrożność, można dostać w głowę konserwą. „Słabe jest to, że pod filmikiem z niedawnego koncertu Mobb Deep w Katowicach są komentarze: dobra, <ch*j z nimi, wrzućcie lepiej Ziperę…> Nie muszę być członkiem Zipery, żeby czuć głębokie zażenowanie” – mówi RPS. Oczywiście, członek Zipery to chyba jedyna osoba, która po takiej deklaracji odczułaby głęboką radość. „Ja takich <prawdziwych fanów> staram się prostować”. Wyobraziłem sobie tę scenę: Gandzior trzyma delikwenta za nogi, Decks za głowę, a Peja rozwalcowuje go cytowaną z pamięci dyskografią KRS-One’a. Hip-hop taki piękny.

„Nadal brak w liryce rapera rubasznej zabawy słowem, i przełomu w stylu rymowania”zauważa  recenzent albumu Pei. „Nie trzeba przy tym wykwintniejszej formy – klasa przekazu równoważy się idealnie z poziomem techniki wypowiedzi” – dodaje. Proste, całą rubaszność i wykwintność odessał z branży Donatan, do dziś tylko nie wiadomo, którym końcem. Ale pismak poci się dalej: „Klasyczne brzmienie podkładów spod ręki duetu pasuje jak chyba żadne inne do nawijki rapera, i stanowi esencje tego, za co słuchacze pokochali rap, nim do gatunku tego przeniknęły nowoczesne trendy i zaczął on ekspandować w wielu przeciwstawnych kierunkach jednocześnie”. Aż słów brak, by wyznać jak bardzo przeciwstawnie ekspanduje treść mojego żołądka, kiedy czytam takie rzeczy.

Gazeta „Nam nie jest wszystko jedno” Wyborcza pokazała właśnie, że jest jej wszystko jedno czy publikuje zdjęcia Kasty, czy Donatana. Złośliwcy oczywiście dopatrzyli się w tym dziennikarstwa śledczego i wyjaśnienia zniknięcia Waldemara Kasty z rapowej sceny. Pytali też czy L.U.C już skomentował.

Wywiadu udzielił  w ostatnim tygodniu również Rudi. Poza użalaniem się, że nie osiągnął takiego sukcesu jak inne Młode Wilki Popkillera i – jakże ciekawej – opowieści o tym jak to poznał Buczera i jak to nie chce się pchać (do wielkiego labelu), zdołał podzielić słuchaczy w całkiem intrygujący sposób. Typ pierwszy jest prawdziwy i chce poznawać, czyli nudy. „Jest natomiast drugi typ <słuchacza>, który jest typowym nerdem. Ten typ nie słucha muzyki, on ocenia wszystko co wychodzi. Musi przeanalizować każdy element każdego kawałka, jakby to kurwa miało jakiekolwiek znaczenie. Czy ktoś w drugiej zwrotce trzeciego numeru na piątym albumie zrobił rym na czasownikach. Takie głupio mądre typki, które traktują muzykę jako sposób pokazania swojej wyższości nad innymi przez mądrości w komentarzach. Muszą mieć coś takiego, bo nie są w stanie w żaden inny sposób się dowartościować siedząc przed jebanym komputerem całymi dniami”.

Jakby ktoś się zastanawiał, o kim Rudi mówi, odpowiedź  na tym samym portalu, któremu udzielał wywiadu. Na warsztat jakiegoś niedoszłego polonisty w cyklu „Liryczne łaki” trafił Małolat. „Dziwaczne rozmieszczenie rymów – znajdują się wyłącznie w środku wersów, słowa je kończące nijak nie współgrają ze sobą brzmieniowo”, „całe dwa środkowe wersy pozbawione rymów”, „Zaledwie 7 rymów na 12 wersów!” – grzmi analityk-wannabe. Mniejsza o to, że ilość rymów nie ma nic wspólnego z liryzmem – proszę sprawdzić co słowo znaczy i zostawić kalkę językową. Może być ich, bo  ważny jest ten jeden hasztag , by rządzić nimi wszystkimi (sorry, musiałem). 

 

„Każdy się martwi, że powoli kończysz”stwierdza  w rozmowie z Eldo Anna Piątkowska. „Tu się nie ma czym martwić! Wiesz, byłem ostatnio z Grubsonem na koncercie The Pharcyde podczas Warsaw Challenge. Obaj bawiliśmy się niewiarygodnie, bo uwielbiamy ten zespół i ich kawałki znamy na pamięć. Kiedy ci czterdziestokilkuletni panowie fikali koziołki na scenie, przyszedł mój kumpel, który zna mnie od wielu lat. Popatrzył na nich i powiedział : <Wiesz co, Leszek, już rozumiem, o co ci chodzi. Ja sobie ciebie w ten sposób nie wyobrażam>” – odpowiedział raper. Że niby co, że koziołka nie zrobi? On tu na tej scenie takie wolty robił, że uwierzyłbym w salto mortale zakończone telemarkiem. Chociaż z tym Grubsonem to może rzeczywiście. Na szczycie góry lepiej nie fikać.

A tak swoją drogą pojawił się nowy klip Eldo . „Teledysk do utworu <Miasto Słońca> obrazuje nam, jak postrzega je autor. Wykorzystana w nim technika <timelapse> podkreśla niespokojny i dostojny ton miasta, w którym przyszło nam żyć szybko i konsumpcyjnie, a jednocześnie nie zauważając zmian zachodzących wokół nas”. Dostojnym? Serio? To się Grzesiuk, Wiech i paru innych w grobie przewraca. Warto stanąć sobie na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, między parkingiem, jednym kebabem, drugim kebabem, trzecim kebabem, parkiem pełnym żuli i nowym zejściem do metra. Dostojność aż jebie w oczodół. Proszę mi tu z miasta cwaniaków wersalu nie robić.

„Wydawać by się mogło – 10 numerów, niewielu gości – na pewno album nie pozostawi po sobie większego śladu”pisze  recenzentka albumu Włodiego i już to zdanie smutno pokazuje, czego się oczekuje po rapowych płytach. Ale nic to, idziemy dalej: „(…) jednakże tym Włodi udowodnił najbardziej, że jest profesjonalistą w swojej dziedzinie i że potrafi przekazać dużo więcej emocji i treści niż nie jeden raper rozwlekający się w kilkunastu długich, nic nie wnoszących trackach. Włodi pokazał tym samym ,że wkładając trud w swoją pracę można osiągnąć tylko i wyłącznie triumf”. Cóż, wielu raperów włożyło trud w swoją pracę i osiągnęli bezrobocie, depresję i totalne lekceważenie ze strony słuchacza, ale niech już będzie, trzymajmy się takiej wersji, choćby z racji na jej uroczą składnię.

SMS to kwintesencja polskiego dziennikarstwa muzycznego, cykl, w którym zadowoleni z siebie żurnaliści pastwią się nad utworami, pisząc dla przyjemności (głównie własnej) o muzyce, o której często nie mają pojęcia. Na tapetę trawił Łona z Webberem. „Za inteligentne na większość fanów hh w PL”wyrokuje  Marcin Cichoński. Hola, fani hh są mimo wszystko wystarczająco inteligentni, by móc się obrażać i traktować z góry, nie potrzebują pośredników. „Dowcipny hip-hop to u nas rzadka sprawa. Większość polskich raperów ma potwornie spiętą d***” – napisał Paweł Waliński. Gdyby poszukał ciut zwierając swoją, mógłby znaleźć Dwa Sławy, Okoliczny Element, Procenta i wielu innych, ale najwyraźniej był zbyt zajęty doszukiwaniem się sensu u Run the Jewels z Zackiem i acid jazzu u Eproma z Sensim.

A teraz komentarz, w którym jest tyle miłości, braterstwa i narkotyków, że poczujecie się, jakbyście skakali w błoto w 1969. To Kalipisze  u Tau, odpowiadając niejako fanom niezadowolonym z zapowiedzianej obecności krakusa na płycie kielczanina: „Jeszcze nie widziałem tylu moich hejterów w jednym miejscu. Tau, Bracie niech Ci nie będzie za nich przykro, bo nie rozumieją, a Wy Ludzie jak domniemywam pełni miłości do bliźniego (chyba, że Tau uczy Was czegoś innego) poczekajcie na osądy nim moja <przećpana> dłoń napisze <przećpany> tekst. Widać, że nie znacie ani mojej twórczości ani mnie samego, co zmieni się po tym feacie raz na zawsze. Daliście mi tylko dodatkowy powód, by napisać jak najlepsze 16 barów. Oczywiście <o jaraniu>… Idę się <naćpać. Pokój. Dobranoc”. I dobrze. Szczerze mówiąc denerwuje mnie ten brak szacunku do weterana sceny jakim jest Kali, ten brak wiary w jego możliwości. Kali umieć, Kali napisać.

„NIE POLECAM SŁUCHAĆ NICZEGO CO MA CHOĆBY POZÓR ZŁA” – przemówił Tau, ten, który nie waha się włączyć Caps Locka. A ja, brnąc przez recenzję LJ-a Karwelanapisaną  przez – proszę, wybacz – autora o ksywce Upadły Anioł, zastanawiam się czy Medium by go polecił. „Rap Karwela to nie opium dla ludu, który dobrze by się przyjął na scenie i był pożywką dla młodocianych słuchaczy” – czyli dobrze, bo nie jest narkotykiem i nie promuje kanibalizmu (lud jako pożywka dla młodych). Ale czy przypadkiem nie promuje kabalizmu? „Czy aby LJ nie przytłoczy bagażem doświadczeń i swoich ciemnych faz?” – pyta potwierdzając moje obawy Upadły Anioł. „LJ Karwel zdążył okrzepnąć w swojej brudnej aurze” – decyduje się w końcu. A zatem sorry, nie słuchamy, choć fajna.

„Najmniej wchodzi mi tutaj Junes, który tym swoim nieuczesanym stylem nieco mnie odpychał”stwierdza  w recenzji mixtape’u Trueszczurs blog Polski Hip-Hop. Tu wchodzi, tam odpycha, a przy tym wszystkim pozostaje nieuczesany. Och ten Junes. Zero szans na zaproszenie od Tau.

„<Pasja> to w ogóle bardzo ciekawy koncept. Nie bałeś się, że zostaniesz posądzony o bluźnierstwo czy obrazę uczuć religijnych?”zapytał Pyskatego bloger Mateusz Osiak. „Ale rap to muzyka bluźnierców i rebeliantów. Jeśli myślałbym tymi kategoriami, to już dziś mógłbym zamienić mikrofon na baletki” – odpowiedział Pyskaty. Baletki spoko, Prodigy z Mobb Deep wie coś o tym. Byle nie na sukienkę, za to wywalają z gimbocentrycznych, męskich, prowo-bojówek okołorapowych.

Tego Pana jeszcze nie cytowałem. Cytuję z prywatnego profilu, ale za pozwoleniem. Oto Krzysztof Grabowski, ostatni redaktor naczelny magazynu Ślizg, jeden z adminów niesławnego forum slizg.eu wyraźnie wkurzony przez Andrzeja Budę:„Lis wrzucił na swój portal komentarz odnośnie zachowania internautów po śmierci reportera TVN. Domyślacie się wszyscy, jakiego zachowania. Popieram, bo buractwo wyzierające z polskiego poletka internetowego przeraża nawet mnie, z całym moim cynizmem i dystansem. Oczywista oczywistość. Ale kiedy w komentarzach pod komentarzem (?#?internet?…) zobaczyłem wpis tego ******, to się we mnie zagotowało. Nie dość, że wysnuta przez niego analogia jest kompletnie z dupy i doprowadziła mnie do wściekłości (muszę tłumaczyć dlaczego?), to jeszcze ****** jeden ma czelność publikować te bzdury z profilu napisanej przez siebie żenującej publikacji dotyczącej muzyki, o której ma nikłe pojęcie, ale którą z jakiegoś powodu zdecydował się kalać swoją osobą i dyletanctwem. Dostosuję się do poziomu internetowej dyskusji i zadedykuję mu niniejszy wpis: umrzyj, skur******”. Andrzej Buda to jest ktoś. Trzeba przyznać, że nikt nie zrobił tyle dla połączenia polskiego hip-hopu z fizyką, statystyką, antysemityzmem i Alanis Morissette. Teraz z kolei połączył śmierć pracownika TVN, sytuację postsmoleńską, a wszystko to podpisał jeszcze historią PL HH, niejako wpychając na wszystkich w to szambo. Napisałbym Andrzeju coś o cieniu solidarności zawodowej, ale Ty dziennikarzem nigdy nie byłeś. Dodałbym o Tobie coś niemiłego, ale odpisałbyś zwyczajowo, że „tak o sobie nie myślisz”. Nie mam pewności czy myślisz w ogóle, za to mam nadzieję, że Tau się za Ciebie modli.

„Odsłon dodają linki do recenzji na fanpejdżach rapperów – zwłaszcza tych zadowolonych 🙂 Ale naturalnie te mało przychylne recenzje też znajdowały się na fb, dzięki czemu fani np. Kaczmiego grozili mi srogim wpierdolem”pisze  prowadzący bloga Polski hip-hop, we wpisie bilansującym swoje dokonania. A ja poczułem się trochę jak Mulder i Scully – to fani Kaczmiego jednak istnieją! Zresztą dobrze, że mnie wciągnęło, bo przeczytałem dalej i było o mnie: „Do tego stroną zainteresował się poczytny dziennikarz Flint, który umieszcza co lepsze kąski z moich wypocin w swoim Rap Watch`u na cgm.pl – ciekaw jestem tylko tego, czy uważa mnie on za totalnego grafomana, czy może jednak domyśla się, że te zdania, które zazwyczaj cytuje, są wycezylowane i dopieszczone, aby sprawiały uciechę czytającemu. Uwielbiam zabawę słowami :)”. No więc słowa wycezylowane z pewnością, dopieszczone aż nazbyt, tam gdzie nie wypada. I pozostaje zapytać czy one też tę zabawę lubią, bo autor angażuje je tu w niezłą perwerę, łączy w dziwne pary, stawia na głowie i często odziera z pierwotnych znaczeń. Ale i tak czytałem z dawką fascynacji – i hiphopwpolsce.blogspot.com i krzywa-krooopa.blogspot.com, i wszystkich tych, którzy czynią język polski mniej polskim, ale z pewnością bardziej intrygującym, w walce ze składnią, logiką i frazeologią wykazując się autorskim spojrzeniem na hip-hop. Róbcie swoje, będzie mi tego brakować, zwłaszcza, że wcale nie stawiam się ponad i jestem świadom tego, ile moich własnych tekstów mogłoby by trafić do analogicznego cyklu. Do zobaczenia. To już ostatni Rapwatch.

Polecane