Rapwatch #26 (14.07-20.07)

W Amnesty International powinni już znać KęKę i Tau.

2014.07.24

opublikował:


Rapwatch #26 (14.07-20.07)

Wydarzeniem tygodnia jest prawdopodobnie wspólny numer VNM-a, Weny i branży streetwearowej. Utwór „Cytryny” nie wszystkich urzekł amerykańskim bitem, amerykańską nawijką i polskim lokowaniem produktów. Miny sporej części słuchaczy pozostały kwaśne. „Wena znów wygrywa życie”,„WENA na propsie, szkoda, że Mezo się nie dograł byłby classic banger na imprezę w Mielnie, brawo chłopaki, tak trzymać” ironizują internauci w komentarzach  pod klipem. Niektórzy wykazują się zmysłem analitycznym („Newschool, newschoolem ale nawijanie o markach na koszulkach, a że kubek jest czerwony, a napój w nim żółty to nie znaczy, że jest to dobry newschool”), inni służą radą („Mogliście refren zrobić jeszcze dłuższy i wymienić w nim wszystkich swoich sponsorów. Turbokolor hahaha, raper który mówi o sobie ze jest prawdziwy, a chodzi mu o to żeby gimby wyciągnęły hajs od starych, bo przecież nikt dorosły się na to nie nabierze”). Jest nawet podsumowanie: „To jest właśnie prawdziwy Polski Rap! Picie z Gimbuskami w czapkach na basenie xD Dorosłe chłopy :D”



źródło: RapBeka

„(…) chcieliśmy pokazać polskiemu słuchaczowi nowe brzmienie, staramy się „otwierać głowy” wielu ludzi. Udaje nam to się z różnym skutkiem, ale ogólnie podsumowując – jesteśmy z siebie zadowoleni. Podobnie było z projektami, które wyszły spod naszej ręki. Mixtape <NOWA SZKOŁA> to świetna obsada, zarówno pod względem rapu jak i produkcji. To najlepszy dowód na to, że nic nie stoi na przeszkodzie, by tworzyć dobrą muzykę i dawać nią słuchaczowi za darmo”mówią  przedstawiciele wydawnictwa SWAG jak skurwysyn. Dawać nią słuchaczowi za darmo? Po głowie chyba. Dopieprzyć tak, żeby się otworzyła. Bo po wersach z utworu Białasa, Solara i Tomba – „Kręcimy klipa wiesz, żebyś zarobiła kesz / i będziesz na nim nam robiła pałę, chcesz?”, „Zrób to skrupulatnie, to mi z drutu skapnie” wiele fanek nowej szkoły może mieć usta szeroko zamknięte.

Glamrap zachwycony nowym albumem Lukasyno wyróżnił go  oceną 5 , komplementując m.in.: „czerpanie ze skarbnicy kulturowej”, „liczne nawiązania ukryte w wielowymiarowych wersach”, „brak zawężania kręgu potencjalnych odbiorców”, „gloryfikowanie wartości rodzinnych oraz szacunku do kobiet”. Warto by nagrodę Nobla, najlepiej literacką i pokojową jednocześnie, bo przecież o tolerancję również tu chodzi. W końcu, jak pisze autor: „Białystok jest przedstawiony jako gniazdo nietolerancji i pod naporem krytyki, prawdziwi (prawicowi) mieszkańcy stoją przyparci do muru. Koncepcję potwierdza podsumowanie, w którym Raper krytycznie patrzy na gloryfikowanie nieprawicowych poglądów”. Dodaje jeszcze: „Dostrzegam pejoratywne emocje artysty w stosunków do byłych pracowników UB oraz jego eurosceptycyzm. Jest to gratka dla fanów politycznego rapu”. Jak mawiają klasycy, „gratka w chuj”, jestem tylko ciekaw czy recenzent zdaje sobie sprawę, że słowo „Pejoratywny” nie wzięło się od Slums Attack.

Szymon Igoronco przygotował dla Vice felieton , którego częścią jest relacja z występu „ikony dla zorientowanych prawicowo” (czyli tych przypartych w Białymstoku do muru): „Gwiazdor nie zawiódł naszych oczekiwań, wypełnił klub po brzegi i okazał się bardzo miłym gościem. Po koncercie długo jednak nie mógł dojść do siebie. – Słyszeliście to? Co oni skandowali? Pomimo, że były to pytania retoryczne, odpowiedzieliśmy niejako chórem Coś o tym, że: <raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę> i że <zakaz pedałowania>. Patrzyłem na niego i widziałem bardzo podekscytowanego człowieka z jednej strony, oszołomionego takim oddziaływaniem na tłum, z drugiej, odżegnującego się od poglądów prezentowanych przez ustawione pod sceną hordy. Ja po prostu interesuję się historią i czasem coś tam umieszczę w tekście. Wygląda jednak na to, że jak ją nazwał historia, zainteresowała się także nim. I ma ona wielu żołnierzy, którzy dumnie reprezentują ją w teraźniejszości”. Zastanawiam się tylko czy tych żołnierzy można już nazywać wyklętymi, czy jeszcze nie wypada?

„Czy ktokolwiek z was jeszcze pamięta o tej płycie? Jeżeli odpowiadacie ciszą, to wiedzcie, że to najlepsza recenzja tego albumu jaka tylko może powstać” – napisał w popkillerowej recenzji  płyty WhiteHouse  „Kodex 5” Piotr Zdziarstek. Recenzowanie rapowych płyt ciszą to dobry pomysł. Po pierwsze, minuta w wielu przypadkach by wystarczyła. Po drugie, ulżyłoby wielu osobom ceniącym sobie język polski. Póki co przeważa recenzja pisana. I mimo wszystko Zdziarstkowi parę rzeczy na nowym „Kodeksie” się podoba. Zwłaszcza Kękę i Tau: „Człowiek aż ma ochotę w przebłysku wzruszenia sięgnąć po telefon i zadzwonić do Amnesty International, bo to, jak ci panowie mordują większość gości jest wręcz niehumanitarne”. Po co dzwonić. Pierwszy z panów rymował przecież  „Tolerancja?! To wymysł szatana, aby na placach zabaw / siadał Pan i całował Pana!”, a drugi „Śmierć obcego to nie grzech, to błogosławieństwo”. W Amnesty International powinni już ich znać.

„Poharatany przez życie Pajac daje swoje serce na dłoni, a za twoje serducho, słuchaczu, łapie” – czytam na Popkillerze. Nie, to nie recenzja audiobooka „Pinokia” (choć takie teksty miałyby z pewnością więcej kliknięć niż nowy singiel jakiegoś niemodnego Deleted Peoples), tylko płyty „Co z tego że Pajac” Pajaca. Jacek Baliński napisał: „Ze świecą dziś tego szukać w polskim rapie – chyba że w Radomiu” – puentuje. I racja, baby tam ponoć chytre, ale chłopy chwytają za serce. Jak niegdyś Kano.

Mateusz Osiak jest najpewniej najlepszym chrześcijaninem wśród rapowych blogerów, ale nie dał HST szansy na odkupienie. Choć ten cień wątpliwości daje jeszcze katoli… yyy, przepraszam, katowickiemu raperowi cień nadziei. Dość streszczania, cytuję recenzję : „Wiele o tej płycie mówi cytat: <Dziesięć lat w hibernacji, dziś po latach robię przegląd / Nie kojarzę tych raperów, 2/3 na pewno / Jedni robią dobry szajs, drudzy wolą ścierwo / Nasza muzyka jak dobrze ukorzenione drzewo>, czyli: wróciłem na scenę, choć nie wiem, co się na niej dzieje, ale dalej jestem kimś ważnym. No chyba nie”. Ej, czemu tak niesympatycznie, przecież jak wieścił Św. Tau „Wiara to nie psychiatria, ona pozwala zawracać z bagna”.

„Jak byłem dzieciakiem i grałem w piłkę, mieliśmy takiego w klubie koleżkę, który nie kumał za wiele. Kosił trawę, bo jakiś dobry człowiek dał mu pracę. Prostą, fizyczną. Czasem go teraz widuję jak zamiata chodniki. Jasne, jak to szczeniaki, śmialiśmy się z niego, jakieś wyzwiska szły itp. Ale jak kosił tę trawę, to zazwyczaj mówiliśmy `dobra, starczy` i ktoś mu zawsze z tym koszeniem pomógł. Bo wiedzieliśmy, że takiemu łatwo nie jest i tak. A teraz zawsze znajdzie się jakiś cymbał, który musi podleczyć swoje ego cynicznie pastwiąc się nad takimi ludźmi. I zostawiając takie sytuacje bez reakcji, bo `czego się spodziewałeś, to internet?` jest równie cyniczne i głupie. Jest 2014, łatwo można się pogubić, ale to nieistotne, jeśli masz siłę, żeby się odnaleźć. Bądźmy dobrymi ludźmi. Chociaż to jest kurewsko trudne”zaapelował  całkiem serio Kuba Knap. Słowa odbiły się echem, bo dobroć aż trysnęła. RapBeka przelała Bonusowi BGC 1,49 PLN, a Nowe Wielkie Joł (ale jakby stare, nic nie zaoszczędziło) – 4,90. Nie wiem czy w związku z tym gratulować gimnazjalnych lajków, czy współczuć poczucia humoru. 

 

Ta lewicowa wrażliwość społeczna Kuby Knapa wielu mogła zaniepokoić, ale spokojnie, wie jak z prawicą postępować, co zresztą skrupulatnie odnotował  w Dwutygodniku recenzujący debiut rapera Jacek Sobczyński: „<Lecę, chwila, spadam> jest stuprocentowo wydestylowane z sosu polskiej beznadziei. Jeśli dla innych prawica to synonim nadziei lub ideologicznego zacietrzewienia, u Knapa prawica jest tą częścią ciała, którą dotyka śpiącej obok dziewczyny, w dodatku w bliżej niezidentyfikowanym mieszkaniu”.

 



„Za moich czasów nawinięcie fragmentu cudzej zwrotki nazywano <follow up> lub nawet <oddanie szacunku>, teraz nazywa się to <kradzieżą linijek> i płaci się za to 100 tys $ kary i oddaje tantiemy. Hip Hop który powinien jak żadna inna muzyka stać na straży możliwości swobodnego przetwarzania, lobbować w tym temacie a nawet próbować zmieniać prawo, zapierdala za hajsem jak najgorsza kurwa. Wyobrażacie sobie absurd, że Koras pozywa mnie za cytowanie jego tekstów w moich albo chłopaki z HiFi Bandy zaskarżają mnie za używanie ich słów na cutach w kawałkach? To wciąż hip hop czy jebane skargi sadowe z tabunem adwokatów?”pyta Sokół  na facebookowym profilu. I słusznie. A mi od razu zasypia się lepiej wiedząc, że póki co jego teksty mogą być pełne po brzegi aforyzmów Korasa i cutów z Dioxa. Bo ważne jest, żeby umieć cieszyć się małymi rzeczami.

„Rapowa blogosfera wybrała”. Co? Najlepsze płyty ostatnich lat. No i pięknie. Nie tylko można sobie nadrobić zaległości, ale też sporo się dowiedzieć, bo organizator akcji Maciej Blatkiewicz dodał komentarze od siebie, oceniając oceniających czy po prostu przyprawiając selekcję pieprzem swych słów.  W wypadku „Czarnej białej magii” Sokoła i Marysi Starosty dowiadujemy się, że refleksja natury autodestrukcyjnej jest po wysłuchaniu albumu w odpowiednim tonie. „Płyta przejmująco ponura – nie jak Bonson czy Huczu – tak do szpiku, depresja i myśli samobójcze są po jej wysłuchaniu jak najbardziej na miejscu” – przyznaje Blatkiewicz. To ważne, bo choć wiemy jakie książki czytać (dzięki raperom), jak jeść bezę (nie dzięki raperom), to o wiele użytecznej wiedzy w stylu informacji o tym, po czym wypada się zabić bardzo brakowało. Nic to, idziemy dalej. Komentator pochyla się nad „Cztery i pół” Łony i Webbera.„Łona konsekwentnie idzie obraną przez siebie drogą, nie doręczając wielkich przebojów i powiewu świeżości – stąd prawdopodobnie niedocenienie i dopiero czwarte miejsce”. Cóż, Łona miał właśnie najbardziej elektroniczną płytę studyjną w swojej karierze, potem dodał jeszcze live, gdzie dzieli scenę z bandem, czy zaprasza akordeonistę. Za „Cztery i pół” dostał Złotą Płytę, a promujące krążek „To nic nie znaczy” ma na YouTube 3,7 miliona odsłon. Życzę Maciejowi, z całego ciemnego niczym pumpernikiel serca, takiej nieświeżości i takiego niedocenienia. A my widzimy się za tydzień.

Polecane