Polski rap samplami stoi (felieton)

Przyglądamy się specyfice samplingu w polskim rapie.

2018.02.03

opublikował:


Polski rap samplami stoi (felieton)

foto: mat. pras.

Krzesimir Dębski w wywiadzie dla „Dyskoteki Młodego Człowieka”, audycji łódzkiego Radia Żak powiedział, że w latach 80. zgrywał pierwsze sample na kaseciaku. Trudno powiedzieć, czy było to pierwsze samplowanie w polskiej muzyce, ale rewolucja nadchodziła. Zagranicą bowiem już paręnaście lat wcześniej tacy artyści jak Led Zeppelin czy James Brown stali się źródłem wielu nowych, ciekawych kompozycji. Początek lat 90. i rozwój hip-hopu pokazał, że również w Polsce technika ta ma swoich fanów.

Temat sampli w polskim rapie jest zarówno ciekawy, jak i trudny. Po pierwsze, jest to temat rzeka, bo kto z naszych hip-hopowców nie pokusił się o taką formę tworzenia beatów? No właśnie… prawie wszyscy. I tutaj pojawia się problem, bo nie wszystko zostało odpowiednio skatalogowane. Za przykład może posłużyć „Spalam się!” Kazika, na której samplowano tylu artystów, że nawet autor nie wie, co się pojawia w danym utworze. Sam przy tworzeniu artykułu naukowego o samplingu poprosiłem o pomoc dwóch freaków muzycznych, aby pomogli mi rozgryźć rodowód tej płyty. Znaleźliśmy Queen, AC/DC, Gang of Four, ale jestem przekonany, że było tam dużo więcej.

Co ciekawe, w polskim rapie samplowano naprawdę ciekawe rzeczy. Mówiłem coś o „Spalam się” Kazika? No to sprawdźmy. Lubicie Sade? To raczej nie powinniście mieć problemu z rozgryzieniem, skąd jest główny sampel. To „Mr. Wrong” z płyty „Promise” z 1985 roku. A legendarne „Scoobiedoo Ya” Liroya? Fani alternatywnej muzyki rockowej mają swoje pięć minut – „How Soon Is Now?” The Smiths zostało wykorzystane właśnie w tym utworze! Może przejdźmy w stronę czarnych brzmień… Daliście się złapać na disco spod znaku Giorgio Morodera i Donny Summer? To posłuchajcie sobie „Szarych dni” Warszafskiego Deszczu i zestawcie to z „Once Upon a Time” królowej disco. Brzmi podobnie, prawda? Ale chłopaki z Molesty nie byli gorsi, w końcu „Osiedlowe akcje” bazują na „Eddie You Should Know Better” Curtisa Mayfielda. Bo o samplu „Workoholic” String Connection w „Się żyje” nie muszę wspominać, prawda? Podobnie jak o „Kocham cię kochanie moje” Maanamu w „40 stopniach w cieniu” Trzyha.

Klasyk goni klasyka, ale jestem ciekaw czy wiecie o tym, że w „Niech nie zdarzy ci się” Ski Składu pojawia się fragment… SBB. Konkretniej „Memento z banalnym tryptykiem” – zupełnie inna kompozycja niż ta, która pojawia się we „Frazie 01” Pezeta i Noona, czyli „Follow My Dream”. Ale to nie jedyni artyści, którzy samplowali SBB, bo mamy jeszcze przecież Ostrego, który w „To potrwa sekundę” wykorzystał „W kołysce dłoni twych”. W ogóle, O.S.T.R. to ciekawy przykład jeśli chodzi o sample… Czesław Niemen, Laboratorium, Novi Singers, I Ching, a do tego szereg zagranicznych artystów – David Axelrod, Dusty Springfield, Steely Dan. Sample u Ostrowskiego to mógłby być ciekawy temat na artykuł.

Ale, ale… bo wymieniać utwory jest bardzo łatwo. Pamiętajmy, że nie zawsze było tak miło, a sami samplowani cieszyli się z tego. Możemy tutaj wspomnieć o chyba największym konflikcie z powodu sampli, czyli sytuacji między Peją i Stanem Borysem. Sześć lat trwał spór o użycie fragmentu „Chmurami zatańczy sen” w legendarnej „Głuchej nocy”. Na szczęście, artyści pogodzili się, ale ileż pieniędzy i czasu na to poszło, o tym wiedzą tylko zainteresowani. Krzesimir Dębski ze wspomnianego String Connection również nie był zadowolony, że słyszał fragmenty swoich utworów na płytach polskich raperów. – Stare moje jazzowe utwory piratują, kradną i samplują raperzy różni i podpisują, że to są ich utwory. Jeden raper na moich dwóch taktach stworzył utwór, bo oni biorą dwa takty albo cztery i to wystarczy. (…) To mnie bardzo śmieszy i zadziwia, że można tak mało brać i z tego tworzyć coś, co ludzie nazywają potem dziełem sztuki. (…) Kiedyś się wygłupiałem, że mściłem się na tych zespołach, co kradły mi sample. Pisałem ich utwory na orkiestrę, sam rapowałem i parodiowałem ich teksty. Wygłupiałem się na bis – mówił w Żaku Krzesimir Dębski. Niemniej jednak, jak donosi portal Porcys – 600V nie musi się o nic bać. Mimo to niesmak z całej sytuacji pozostaje.

Dobrze, że Peja pogodził się ze Stanem Borysem i doszło do reedycji „Na legalu?”. Wciąż pojawiają się nowi słuchacze i miło, że mogą oni zakupić ten legendarny dla polskiego hip-hopu krążek. Inaczej jednak ma się sytuacja z debiutem Kazika. Nie czekajcie na wznowienie „Spalam się” – AC/DC nie zgodziło się na wykorzystanie sampla i basta. Możecie jednak kupić pierwsze wydanie na Allegro – w chwili, w której piszę ten tekst, widzę trzy aukcje – najtańsza oferta za 890 zł.

Dziś sampling stał się chlebem powszednim w muzyce popularnej, nie tylko hip-hopowej. Co chwilę słyszymy o jakichś aferach, że ktoś komuś ukradł fragment utworu i nie wspomniał o tym w creditsach. W latach 90. sytuacja wyglądała trochę inaczej – artyści uczyli się poruszać w biznesie muzycznym i czasem nieświadomie dokonywali kradzieży. Ale dziś każdy liczy pieniądze i nawet jeśli nie słyszy inspiracji w pierwszym momencie to z chęcią się tej inspiracji doszuka. Pieniądz goni pieniądz, ale gdzie w tym wszystkim sztuka? Pomyślmy nad tym, a ja wracam do „Wyścigu szczurów”, w którym Tede pięknie zsamplował „Pomidory” Ewy Bem – jeden z moich ukochanych polskich utworów. A potem posłucham „Art Brutu” PRO8L3MU, bo tak spójnie zsamplować polską muzykę lat 80. chyba nikomu się nie udało. Niesamowite, że na bazie klasyków powstają klasyki.

Piotr Grabski

Polecane