Eldo z Jotuzem nie rapowali o różach ani bratkach, ale o kasie, kasie, i może dlatego udało im się skleić jeden z ważniejszych numerów polskiej sceny hip-hopowej. Bo w końcu kto wcześniej tak dojrzale i tak odważnie mówił o finansach? Warszawski duet otwarcie przyznał, że rapuje (także) dla pieniędzy. O sławie jeszcze nie rymowali, bo ta przyszła później. Popularność „Świateł miasta” bierze się w dużej mierze z ponadczasowych, do dziś fantastycznie brzmiących bitów, na których słychać i Republiki, i Jerzego Grunwalda, i Zbigniewa Wodeckiego, i Budkę Suflera. Najwyraźniejszy i najbardziej pamiętny okazał się jednak króciutki wycinek wersu z „Nim zakwitnie tysiąc róż” Urszuli Sipińskiej.
Wzgórze Ya-Pa 3 / Warszafski Deszcz – „Mam to co ty”
Obok „Głuchej nocy” najbardziej kontrowersyjny sampel w polskim hip-hopie. Po interwencji Niemena próbowano zrekonstruować utwór, ale – jak słusznie pisze Marcin Flint – spodziewanie próba ta zakończyła się klęską, bo sampel i (przede wszystkim) refren klasyka robią swoje. W ogóle „Sen o Warszawie” co rusz trafiał pod różne strzechy, co nie do końca podobało się właścicielom praw. O ile problem ze Wzgórzem i WFD to sprawa sprzed kilkunastu lat, o tyle echa śpiewu na Legii co jakiś czas słychać daleko poza stadionem.
POE (na zdjęciu) – „Nie odejdę stąd”
Klasyka klasyką, ale może najwyższy czas, aby polscy producenci wzięli w obroty również nowszą muzykę? Za Oceanem samplowanie współczesnych nagrań stało się już właściwie czymś powszechnym, u nas wciąż sięga się po nie nieśmiało, jakby zdradzało się w ten sposób jakąś etykę sampla (albo to po prostu kwestia kosztów. „Nie odejdę stąd”, które w prosty, ale skuteczny sposób cytuje „Nieważne ile” Mariki, to jeden z niewielu przykładów. A szkoda, bo w wersji POE hula pięknie.
O.S.T.R. – „Spalić gniew”
A skoro o Ostrym mowa… łódzki MC ma w swoim dorobku kilka ładnie wykorzystanych polskich sampli. Na przykład „Z Tobą w górach” Marianny Wróblewskiej, z którego wyciął fragment i oparł na nim cały szkielet swojego bluesującego singla „Po drodze do nieba”. Albo „Dlaczego mamy dać”, w którym odzywa się rodzimy funk od Haliny Frąckowiak (choć w oryginale prawdziwe szaleństwa dzieją później). Dlaczego wybrałem więc „Spalić gniew”? Przede wszystkim za niepowtarzalny klimat. Ciemna, duszna, klaustrofobiczna przestrzeń, w której (tak sobie to wyobrażam) zarejestrowano wokal Wojciecha Waglewskiego – wszystko to znajduje przedłużenie w ociężałym, tępym podkładzie O.S.T.R.-a.
Analogia – „Ajajaj te melanże” (feat. WFD)
Pamiętacie Analogię? Nie? To wróćcie sobie do „Esencji czystej”. Płyta wyszła w czerwcu 2004 roku i niby trafiła w porę roku, bo wówczas ze świecą było szukać tak melodyjnych, „czarnych”, wybitnie letnich bitów jak te Kaszalota, a i RDW z Beniem całkiem zajawkowo na nich lecieli. Mimo to mało kto ten luz wówczas zrozumiał, album – zdaje się – nie sprzedał się najlepiej i trójmiejska grupa rozproszyła się po różnych projektach (RDW wydał nawet solówkę w RPS Enterteyment). Dla niedowiarków – „Ajajaj te melanże” z gościnnym występem WFD. Czysty funk od Ireny Jarockiej. Na albumie znajdziecie jeszcze więcej polskich sampli, z singlowym „Daję rytm” na czele.
B.O.K. – „Prometeusz”
Nie Czarne Złoto, ale B.O.K. najciekawiej wykorzystali hit Bemibek. Jajonasz w swoim odczytaniu „Podaruj mi trochę słońca” był aż za bardzo dosłowny. Jasne, wyszedł mu z tego świetny, leniwy numer, ale „prometejska jazda” Bisza i spółki zasługuje jednak na większe uznanie. Słynna fraza została wrzucona tu w bardzo nieoczywisty kontekst – od mitologicznej symboliki w warstwie tekstowej po masywny, twardy podkład. Wyszło kapitalnie, bossanova (?) Bemów nie straciła melodii, ale zyskała ważną dla „Prometeusza” nerwowość i – tak, tak – patos.
Diox – „Kryzys”
Z Returnersami jest podobna sprawa jak z Ostrym – Little i Chwiał są poniekąd uczniami łódzkiego producenta i podobnie jak on, w pewnym momencie złapali zajawkę na polskie sample. Zastanawiałem się, jaki numer dać do tego rankingu. W końcu podkłady na „Zapiskach z 1001 nocy” Eldo, na płytach Mielzky`ego czy Dioxa są na ogół solidne, a w kilku momentach wręcz znakomite. Ostatecznie postawiłem na „Kryzys”, bo z obmacanego ze wszystkich stron hitu Lady Pank udało się wychwycić to, co w nim najlepsze – gitarowy riff – i wokół niego stworzyć mięsisty, bujający bit.
Tede – „Jak żyć?” (feat. Zdzisława Sośnicka)
To niby tylko sampel, ale TDF chyba zdawał sobie sprawę z jego wagi, skoro wymienił Sośnicką jako gościnnie występującą wokalistkę. I faktycznie, gdyby nie jej wkład w to nagranie, dziś być może mało kto by o nim pamiętał. Ja natomiast w „Jak żyć?” lubię nie tylko ten chwytliwy refren, ale też błyszczące w tle trąbki i połamane bębny. Słucha tego człowiek i natychmiast myśli o Richu Harrisonie, wirtuozie amerykańskiego mainstreamu z tamtych lat.