foto: kadr z wideo
Minęło już kilka dni od „To tu”, albumu KęKego, który najbardziej polaryzuje słuchaczy fanów rapera z Radomia. Kolejnej przełomowej płyty, z inną treścią i kierowaną do innej grupy.
Napisać, że KęKę jest specyficznym raperem, to tak, jakby napisać, że Ten Typ Mes nie potrafi rapować. Radomianin niejednokrotnie udowadniał, że wcale nie trzeba mieć wielkich umiejętności na majku, żeby zdobyć pokaźne i oddane grono słuchaczy. Jednak w przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu, Kę ma coś, czego może zazdrości mu każdy. A w zasadzie są to dwie rzeczy. Charyzma i normalność.
Te dwie cechy kreują zwykłego osiedlowego ziomka, który uporał się z życiowymi problemami. Typa, który ciągle potrafi pisać, dzięki czemu imponuje pojedynczymi, chwytającymi linijkami.
Żeby w pełni zrozumieć fenomen radomianina, wystarczy posłuchać kilku numerów. Poniżej 10 kawałków z albumów studyjnych, bez kolejności, które doskonale charakteryzują KęKego. Jako rapera i jako postać.
„Rutyna” („To tu”, 2018)
Piotrek chyba nie mógł zafundować sobie lepszego otwarcia nowej płyty, niż „Rutyna”. W bardzo charakterystyczny sposób, opisuje „nowe rzeczy”, które regularnie zaczęły pojawiać się u niego na przestrzeni lat. Dla niego już tytułowa rutyna, dla wielu rzecz, która szokuje i tworzy pewną nostalgię. No bo jak? Mniej patriotyzmu i wyższych wartości, a więcej pieluch, wstawania rano i gotowania?!
„W dół kieliszki (WuDeKa)” („Nowe rzeczy”, 2015)
Kto wie, czy właśnie tutaj nie występuje najważniejszy wers w całej karierze KęKego – „Teraz mówi Piotrek, a nie litry wódy za mną”. Gruba kreska w życiorysie? Jak najbardziej. Osobny props dla Lanka za świetny beat.
„Serce matki” („To tu”, 2018)
Bez obaw. „To tu” tylko początkowo może wydawać się albumem pozbawionych „starych” treści. Wystarczy zaaplikować sobie ampułkę w postaci „Serca matki” i wszystko wróci do normy. ZOMO, ORMO, granice, wolność wyboru, matka, święty Krzysztof, kobieta, dzieci, trochę reminiscencji. Najbardziej dosadny i przypominający stare dzieje ważny (i świetny!) numer na beacie SoSpecial.
„Młody Polak” („Nowe rzeczy”, 2015)
Patriotyzm w polskim rapie jest oczywiście obecny, ale zbyt często przejawia się w najbardziej radykalnej formie, w dodatku ze słabym wykonem osiedlowych ziomków. „Choćta ze mną, dziewczyny rzućta wszystko”. Złoty środek znalazł KęKę na „Nowych rzeczach”, bo „Młody Polak” to jeden z najlepszych przykładów na to, jak można przemycać wartości w niezłej formie. Szacun.
„Miłość” („Trzecie rzeczy”, 2016)
Chyba nikt nie spodziewał się, że Kę może stać się… ofiarą własnego wersu. Już na zawsze będzie utożsamiany z dwoma rzeczami: tańcem w klipie „Wyjebane (tak mocno)” i najkultowszym wersem z „Miłości” – „Siemasz, masz czas na browar? / Nie, robię Marcie budyń”. Nie wiem, czy ten budyń był dobry, ale sam wydźwięk tak prostej i pozornie nic nie znaczącej rzeczy, nawet w kontekście tytułu kawałka, jest zwyczajnie wielki. I cholernie chwytający za serce. Mała rzecz, a cieszy.
„Samson” („To tu”, 2018)
Wiadomo, że każdy w dzieciństwie miał ziomka, który wyglądał jak KęKę. Teraz wyobraźcie sobie, że ten miał kiedyś długie włosy, które są kluczem to retrospekcji w „Samsonie”. Tak, to się działo naprawdę…
„Smutek” („Trzecie rzeczy”, 2016)
„Co bym nie zrobił to wraca / Ten numer to moja terapia”
„Trzecie rzeczy” to pierwszy album rapera, który w końcu dokonał dobrej selekcji beatów. Trochę mu to zajęło, ale ludziom jeszcze dłużej schodzi z dojściem do siebie po „Smutku”. Gdybym miał wybierać swojego faworyta w dyskografii dzisiejszego bohatera, to zdecydowanie numerem jeden byłby właśnie ten utwór. Numer-wizytówka i opowieść o tacie, wyjazdach do Niemiec, alkoholizmie. O walce z samym sobą i o przeszłości, którą ciężko sobie wyobrazić. Dożywotni szacunek za kilka minut piekielnej szczerości, która sprawia, że łzy same płyną do oczu…
„Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty / A nie, że się kryję za szkłem”
„Cesarz” („To tu”, 2018)
„Moja kobita to moja ekipa, moje chłopaki to jest moje crew / Działam i mnożę kapitał, ludzki i płyty w Empikach, właśnie to dzieje się tu / Nade mną pan czuwa, wiem, że to się uda / Nie ma co tu czekać, badaj ten towar, gdy daje go cesarz”
Kto by kilka lat temu powiedział, że KęKę może rapować w taki sposób na takim podkładzie? „Zoba jak leci na tych nowych bitach, a kiedyś to leciał na starych / Jak miałem lecieć na nowych bitach, jak nie wiedziałem, że istniały?” rapuje w „Zoba, zoba”. I tak jest z „Cesarzem”, którego jedyną wadę jest… beat. Jednak kto by się nim przejmował – Kę bawi się alegoriami i opisuje swoje życie, rażąc przy okazji kontrastem. Zwróćcie uwagę na styl życia – kiedyś i dziś. Fajnie.
„Jeden kraj” („Takie rzeczy”, 2013)
„A ja z chilloutowym bitem i tak se lecę” (…) Mam poglądy, kocham żyć, robię tylko rapsy / Zawsze zwacha, ruchy czujne, jakiś lewak patrzy”. Spacery lwowską Łyczakowską, przejście przez Ostrą Bramę w Wilnie, szacunek dla rodaków na Kresach. No to jak, kto się zdenerwuje?
„Awdgb” („To tu”, 2018)
Na sam koniec chyba najbardziej pozytywny i sympatyczny akcent w jego całej twórczości. Na patencie, który zdarzał się innym kilka razy, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Niech Wam się wiedzie, Kę.
Dawid Bartkowski