foto: mat. pras.
Idziemy pod prąd coraz powszechniejszemu zwyczajowi podsumowywania roku już na przełomie listopada i grudnia. Przeglądając kalendarz premier cierpliwie czekaliśmy do końca, mając na uwadze nie tylko kilka potencjalnych hitów wydawanych w połowie grudnia lub jeszcze później, ale także zostawiając miejsce na niespodzianki. I choć ostatecznie w poniższych zestawieniach naszych ulubionych płyt z Polski i ze świata nie znajdziecie wydawnictw z końcówki roku, to kilka było blisko. W grudniu największe wrażenie zrobiły na nas – na świecie – „No_One Ever Really Dies” N.E.R.D oraz – na rodzimym podwórku – „Orell” duetu Bass Astral x Igo.
Gdybyśmy zamiast trzech płyt z Polski i świata wybierali po 10, oba wymienione wyżej krążki znalazłyby się w zestawieniach. Dlaczego w takim razie wybraliśmy tak mało pozycji? Zdecydowała… matematyka. Kiedy zsumowaliśmy głosy całej redakcji, okazało się, że sporo krążków uzyskało tę samą liczbę punktów. W związku z tym aby uniknąć sytuacji, w której na czwartym miejscu znajduje się ex aequo pięć czy sześć płyt, po prostu ograniczyliśmy się do trzech z największą liczbą oczek.
Polska:
1. EABS – „Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)”
W tym przypadku byliśmy niemal jednogłośni, wydany wiosną album wrocławskiego septetu zmiótł konkurencję. W ostatnich latach doczekaliśmy się kilku płyt-hołdów dla Krzysztofa Komedy. Ale na żadnej nie znajdziemy tak świeżego podejścia jak na „Repetitions”, gdzie jazzowa klasyka koresponduje z soulem i hip-hopem. EABS nie dość, że nie sięgnęli po najpopularniejsze utwory Komedy, to jeszcze nie zdecydowali się na ich odtworzenie, ale potraktowali raczej jako punkt wyjścia do stworzenia nowej jakości. Marek Pędziwiatr, czyli centralna postać tego przedsięwzięcia, znalazł się w elitarnym gronie nominowanych do Paszportu Polityki. Z takim wydawnictwem (a także świetną płytą „Experience” współtworzonego ze Spiskiem Jednego Night Marks) wydaje się faworytem do nagrody.
Highlight: „Waltzing Beyond (The Song of the Day the Worlds Ends)”
2. Jarecki – „Za wysoko”
Nikt nie chciał sfinansować albumu Jareckiego, więc artysta zdecydował się wziąć sprawy we własne ręce. Fundusze na nagranie krążka zdobył dzięki wsparciu fanów (Jarecki potrzebował 33 tysięcy pln, udało mu się zebrać o 10 tysięcy więcej). I jeśli ktoś powie Wam, że crowdfunding nie ma sensu, bo wsparcie osób finansujących projekt jest marnotrawione na przeciętny efekt końcowy, po prostu pokażcie mu „Za wysoko”. Jarecki, BRK i ich goście zabierają słuchacza w fascynującą podróż po świecie czarnej muzyki. Funkowy groove, przejmujący soul, bujający hip-hop – znajdziecie tutaj wszystko, czego dusza zapragnie. Co ważne – wszystko na najwyższym poziomie. Wśród gości Marta Kosakowska, Eldo, Ten Typ Mes, Robert Cichy i Grubson, ale to Jarecki pozostaje głównym bohaterem od pierwszego do ostatniego dźwięku.
Highlight: „Ten sam lot” ft. Ten Typ Mes, Grubson
3. Taco Hemingway – „Szprycer”
Wielu z Was uzna ten wybór za kontrowersyjny. „Szprycer” przyniósł sporo zmian w twórczości Taco Hemingwaya. Jedni je polubili, inni uznali za chybione. My jesteśmy w tej pierwszej grupie, doceniamy fakt, że artysta, który miał prosty patent na podbijanie serc słuchaczy, zdecydował się pokombinować. Krytycy zarzucają Filipowi warsztatowe braki, my przymykamy na nie oko stawiając wyżej jego oryginalność. Promowana singlem „Nostalgia” EP-ka „Szprycer” przyniosła Taco pierwszą „jedynkę” na OLiS, a także serię wyprzedanych koncertów, których zwieńczeniem był występ w wypełnionej hali Torwar. Warto podkreślić, że Taco Hemingway jest pierwszym polskim raperem, któremu udało się wyprzedać Torwar.
Highlight: „Dele”
Świat:
1. LCD Soundsystem – „American Dream”
Płyty-powroty często okazują się srogimi rozczarowaniami. W przypadku LCD Soundsystem na papierze wszystko sugerowało spektakularną wtopę. James Murphy kilkukrotnie przesuwał premierę płyty, by ostatecznie wydać ją na początku września 2017. Pierwotnie mówiło się o połowie 2016, potem o przełomie 2016/2017. Latem 2016 zespół odwołał tournee po Azji, by dokończyć pracę nad krążkiem, ale nic z tego nie wyszło. W mediach plotkowano o kryzysie twórczym lidera, w praktyce okazało się jednak, że Murphy staje na głowie, by dostarczyć fanom w pełni dopracowany album, który okazał się perłą w koronie dyskografii LCD Soundsystem.
Highlight – „How Do You Sleep?”
2. Vince Staples – „Big Fish Theory”
Vince uznał, że jedynym sposobem na pobicie poziomu „Summertime ’06”, będzie odbicie w innym kierunku. Na „Big Fish Theory” Staples postawił na EDM-we bity dostarczając garść osobliwych, klubowych bangerów. Co ciekawe, „Rolling Stone” umieścił krążek zarówno wśród najlepszych rapowych jak i EDM-owych wydawnictw 2017 roku. Dołujący przekaz bijący z tekstów Staplesa mógłby być przytłaczający, ale raper uniknął tego problemu zamykając krążek w zaledwie 36 minutach. Szkoda, że świetne recenzje nie pociągnęły za sobą sukcesu komercyjnego. „Big Fish Theory” uplasowało się dopiero na 16 miejscu listy Billboardu
Highlight: „Big Fish”
3. Tyler, the Creator – „Flower Boy”
Przyznajemy – byliśmy trochę obrażeni na Tylera. Kiedy artysta odwołał europejską trasę, w tym koncert na Open’erze, by skupić się na pracy nad nowym materiałem, powtarzaliśmy pod nosem „oby był piekielnie dobry”. I cóż – jest. Na „Flower Boy” Tyler, the Creator osiągnął życiową formę, ponadto znakomicie dobrał gości (m.in. Franka Oceana i A$AP Rocky’ego). Do perfekcji rozwinął umiejętność mylenia tropów i trollowania (po linijkach w „Garden Shed” i „I Ain’t Got Time” fani do dziś zachodzą w głowę, czy deklaracja bycia gejem jest szczera), w dodatku wyeliminował błędy kładące się cieniem na poprzedniej płycie „Cherry Bomb”. Wówczas współzałożyciel Odd Future za bardzo uwierzył, że jest muzycznymi Midasem i w wielu miejscach przeszarżował z eksperymentami. Tym razem przygotował znacznie bardziej spójny – choć bynajmniej nie nudny – materiał na najwyższym poziomie. Czekamy na czerwcowy koncert na Orange Warsaw Festivalu.
Highlight: „Who Dat Boy” ft. A$AP Rocky