fot. mat. pras.
Dekadę temu Małpa wydaniem “Kilku numerów o czymś” zaliczył jeden z najbardziej niespodziewanych rajdów z podziemia do świadomości masowego odbiorcy w dziejach polskiego hip-hopu. Słuchając “BLUR” trudno oprzeć się wrażeniu, że miejsce, w którym znajduje się dzisiaj, nie jest jednak wcale tym, o którym marzył. I niekoniecznie mowa tutaj o kwestiach kariery artystycznej.
Gdybyśmy stosowali klasyczną terminologię, dla Małpy to dopiero drugi regularny longplay w karierze. Trzeba bowiem pamiętać, że wspomniane na wstępie “Kilka numerów o czymś” było wydanym w niezależnym obiegu czymś na kształt demo. Dopiero “Mówi” sprzed trzech lat było jego pełnoprawnym wejściem w – ekhem – legalny obieg i z perspektywy czasu trzeba powiedzieć jasno, że zarazem osiągnięciem największym.
Gdzie dziś jest Małpa? Trochę na uboczu. Był co prawda projekt Rottenberg, ale chyba nawet sami jego autorzy zapomnieli o nim szybciej, niż na dobre wypromowali. Zdarzyło się też raperowi kilka gościnnych zwrotek, jednak starczyłoby palców jednej ręki na ich wyliczenie. Nawet weteranowi wojennemu…
Po kilku seansach z “BLUR” najłatwiej byłoby napisać, że Małpa jest dziś na potężnym życiowym rozdrożu. “Zamknąłem się w sobie, tak szczelnie jak nigdy wcześniej / Nic nie jest w stanie dziś ze mnie wypłynąć na powierzchnię / Jestem jak Wisła skuta lodem; Stoję w miejscu, choć mam jasno wytyczoną drogę” – rapuje gospodarz w otwierającym krążek nagraniu “Wisła skuta lodem” i ten smutek, wycofanie, by nie rzec nawet strach o jutro, przewija się tutaj praktycznie do ostatniej sekundy. Płytę zdominowała samotność, sięganie po alkohol jako remedium na nią. Jest pustka, są problemy, jest niechęć do wychodzenia na światło dzienne i publiczne epatowanie swoimi problemami, nastrojami.
“BLUR” to swoiste studium przypadku człowieka, którego zżerają problemy – zdrowotne, sercowe, egzystencjalne. Są pieniądze, popularność, rozpoznawalność, ale to nie daje na dłuższą metę ani szczęścia ani spokoju. Nie pozwala na budowanie świata opartego o stałe, za którym Małpa tęskni. “Czas nie leczy, ale uczy / Zwłaszcza kiedy wokół same pierdolone omnibusy” nawija raper w “Pustych słowach”, jednym z niewielu utworów na płycie, w których ma w sobie więcej energii, mocy. Szkopuł tylko w tym, że jest to złość, zła energia, gorycz.
Małpa jest na albumie niezwykle szczery, aż kipi od emocji, prawdziwych uczuć. To ogromny atut wydawnictwa. Trzeba jednak stwierdzić jasno, że “BLUR” w znacznie większym stopniu przypadnie do gustu tym, którzy w rapie stawiają właśnie na treść, mniej na formę. Bo też od strony raperskiej nie doświadczamy tutaj progresu. Wydaje się wręcz, że z racji na ten emocjonalny bagaż, gospodarz jest przy mikrofonie trochę wycofany, stawia na minimalizm. Niektórych znuży, niektórych przytłoczy tak dużą dawką smutku, niektórych zawiedzie dość prostymi rymami, brakiem eksperymentowania z flow. Małpę na tej płycie bierze się z całym dobrodziejstwem inwentarza na luty 2019 r., inaczej się nie da.
Trudno za to uwagi mieć do bitów Magiery. Gdyby stosować terminologię sportową, należałoby stwierdzić, iż przeżywa on kolejną młodość, ale w przypadku muzyki trzeba po prostu podkreślić kapitalną formę. Kompozycje na “BLUR” są dopracowane do cna i przede wszystkim doskonale dopasowane do Małpy. Mamy pełną symbiozę, niemałą rozpiętość klimatów – od bardzo mocnego, bangerowego (chociaż to zdecydowanie inna definicja tego terminu niż w przypadku trapu czy bardzo newschoolowego hip-hopu) “Nie wiem, co będzie jutro” z Sariusem, przez “Neofitów” przywodzących mi na myśl brzmienia pierwszych “Kodeksów”, aż do klimatów przypominających bardziej kompozycje dla Tymona przy projekcie “Oddycham smogiem”.
Trudno jednoznacznie ocenić “BLUR”, bo na pewno nie jest to płyta dla każdego. Od odbiorcy wymaga skupienia, pewnej empatii, by chociaż spróbować wejść w buty Małpy i nie oczekiwać od niego mówienia o trudnych, osobistych sprawach jakimś szalonym flow i głosem kipiącym od pewności siebie, siły. Nie będzie dla mnie najmniejszym zdziwieniem, jeśli ktoś z tego powodu wydawnictwo przekreśli. Mnie raper kupił spójnością płyty, otwartością, brakiem maski. Mamy wyłożone jak na tacy życie skute smutkiem.
Wypada życzyć Małpie, żeby przy okazji następnej płyty mógł skupić się tylko na nagraniach takich jak bonusowe “Goń”, a etap pracy nad “BLUR” i przeżyć towarzyszących temu okresowi zamknął na kłódkę z napisem “zapisane, zapomniane”.
Andrzej Cała
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Wisła skuta lodem ft. Marta Janiszewska
2. Nie wiem co będzie jutro ft. Sarius
3. O krok ft. Ras
4. Wszystko o czym śnię
5. Zanim zaczął się czas ft. Marta Janiszewska
6. W środku nocy
7. Neofici ft. Miodu
8. Budzę się
9. Puste słowa
10. Pasażer ft. Bownik
11. Lonely (Outro) ft. Asia Czajkowska